„Rodzinna gra” Catherine Steadman – recenzja

Wpływowi, bogaci i… niebezpieczni! Poznaj rodziną Holbecków i zagraj w ich „Rodzinną grę” – kto wie, może wygrasz?

„Gra pozostanie jedynie grą, jeśli w pełni jej nie zrozumiesz. Gramy tak, jak żyjemy. A ja chcę, żebyś zagrała ze mną w grę, Harriet. Stawka będzie wysoka, ale to można wygrać wszystko.”

POZNAJCIE HOLBECKÓW

„Dziewczyna z przeszłością próbuje wyjść za mąż dla pieniędzy i wtedy rozpętuje się piekło. Wszyscy wiemy, jak kończy się taka historia.”

Rodzina Holbecków to stare amerykańskie pieniądze i stare amerykańskie wpływy. Korzenie sięgają daleko wstecz, gdy potem, krwią i pazurami tworzyły się rodzinne fortuny. Holbeckowie wiedzą, że są wyjątkowi i korzystają z tego ile wlezie. Teraz do ich rodziny ma dołączyć Harriet Reed, brytyjska pisarka u progu literackiej sławy. Właśnie zaręczyła się z jednym z Holbecków, przed nią życie jak z bajki. Ale… czy na pewno? Na pierwszym rodzinnym obiedzie senior rodu składa Harriet propozycję – wręcza jej kasetę z niepokojącym nagraniem i podrzuca pomysł na nową książkę. Kaseta natomiast zawiera szokujące wyznanie… I tak Harriet wpada w orbitę Holbecków, a to dopiero początek gry na śmierć i życie.

W CZELUŚCI WPŁYWÓW

Już Markiz de Sade krytykując i obnażając słabości arystokracji swoich czasów udowodnił, że wpływowi i bogaci często cierpią na apatię, która prowadzi do libertyńskich obsesji. Mówiąc prosto – nudzą się. A jak wiemy, z nudów rodzą się najgłupsze, ale też najbardziej zwyrodniałe pomysły. Tym bardziej, gdy ktoś ma środki, gdy ma możliwości, gdy nie wierzy w nic i tym samym nie ma żadnych moralnych hamulców. Gdy wada charakteru i drażniące bogactwo aż prowokują, by przekroczyć granice, by zrobić ten jeden krok dalej niż zwykli, mali śmiertelnicy. Kiedy stoi za nim grupa równie wpływowych i bogatych, którym nudzi się tak samo, a którzy swoje pieniądze trwonią na rozrywki co najmniej dyskusyjne. Tak było zawsze i na zawsze pozostanie – ciastka zamiast chleba i wszystko jasne. Do świata takich ludzi o specyficznych upodobaniach wrzuca nas znienacka Catherine Steadman w „Rodzinnej grze”.

Podoba mi się sposób budowania napięcia w tej historii. Ot, zaczyna się jak komedia romantyczna, urocza powieść obyczajowa, w której młoda kobieta ze smutną przeszłością poznaje księcia z bajki, a jej sen o dużej, bogatej rodzinie ziszcza się zupełnie niezapowiedzianie. Obrazek niemal idealny, kiedy dodamy scenę oświadczyn na nowojorski lodowisku – nawet poboczne postacie powieści dostrzegają, że takich ideałów to nie ma. Nawet w fikcji. No właśnie, i mają rację. Rodzina Holbecków bowiem, niczym ród Royów w „Sukcesji”, ma swoje przywary, tajemnice i głęboko pogrzebane sekrety. Ekscentryczni? Być może, ale przede wszystkim – są niebezpieczni. I o tym przekonujemy się wkraczając w ich świat gier i zabaw, w których wygrają najsilniejsi.

„Rodzinna gra” to ten rodzaj thrillera, w którym możemy domyślać się zwrotów fabularnych, ale który jednocześnie daje nam moc frajdy w zamian i sprawia, że sekrety Holbecków na moment całkowicie obezwładniają nasz umysł. Catherine Steadman wymyśliła gry i zabawy rodzinne na miarę tych najbardziej szalonych. Dorzuciła dramatyczny rozwój akcji, podbiła stawki, by wreszcie – wyjawić ten największy sekret w najmniej spodziewanych momencie. Jeśli miałabym jedno zastrzeżenie to może do samej Harriet, która wydała mi się strasznie naiwna, jak na kogoś, kto sam przeżył już piekło, ale! Za jej obroną przemawia fakt, że lgnęła do rodziny, do posiadania kogoś bliskiego, a omamiła ją nie tylko rodzina, ale rodzina duża, rodzina wpływowa, rodzina bogata jak diabli. Jak sarna na jezdni w świetle reflektorów, przepadła w tej czeluści.

Świetna rozrywka, dobry twist, dreszczyk satysfakcji podczas lektury – o to chodzi w dobrym thrillerze.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem MOVA.

Dodaj komentarz: