Wstrząsający kawał grozy od jednego z naszych mistrzów – powieść, która łączy w sobie thriller kryminalny, powieść okultystyczną, a całość spowita prawdziwą grozą – „Czarny Anioł” Grahama Mastertona.
SZATAN Z MGŁY
Nazywają go Szatanem z Mgły. Przychodzi niespodziewanie, by obrócić istnienia niewinnych rodzin w pył. Seryjny morderca, który sterroryzował San Francisco, a którego czyny wywołują dreszcze przerażenia. Nie ma motywu, nie ma litości, nie ma siły, która może go powstrzymać… Sprawą ma zająć się doświadczony śledczy, który wkrótce przypomni sobie pewne niewyjaśnione wydarzenia sprzed lat. Grupę kultystów i zapomnianego demona…
CZY STRASZY?
Powinniście byli mnie ostrzec, że „Czarny Anioł” to nie przelewki. Pierwsze sceny zmroziły mnie doszczętnie! To nie jest powieść dla wrażliwców – opisy znęcania się Szatana z Mgły nad swoimi ofiarami sprawiły, że wryło mnie w ziemię, a żołądek stał się ciężki z czystego przerażenia. To nie tanie opisy przemocy, ale zbrodnie, których obłęd i chaos przypomniały mi Nocnego Prześladowcę.
Zresztą, mam wrażenie, że Masterton nie przez przypadek przeniósł akcję do San Francisco lat 80. To wtedy Stany Zjednoczone opanowała fala koszmarnych zbrodni, a motyw okultyzmu przewijał się przez media, działając na wyobraźnię opinii publicznej. W „Czarnym Aniele” tamten chaos, tamta gorączka i okrucieństwo podbite są do nieprzytomności. I doprowadzają co wrażliwszych czytelników na skraj wytrzymałości.
JEDEN Z NAJLEPSZYCH
Graham Masterton nierafinowany, surowy, bez mrugnięcia okiem, bez czarnego humoru. To Masterton, który wyprowadza z równowagi i nie bierze jeńców. Takiego go jeszcze nie znałam!
Najbardziej spodobało mi się podobieństwo motywu do mojego ulubionego „Wyklętego” – zatopiony statek, dziwny ładunek, coś uśpione… Nawet absurdalne zakończenie jest podobne! Bo co jak co, ale końcówka może zawieść. Mnie nie zawiodła, wiem że trudno sensownie domknąć motywy okultystyczne i tylko nielicznym to się udało. Ale wiem, że kto spodziewa się końcówki tak intensywnej w emocje jak początek „Czarnego Anioła”, ten może skończyć lekturę z miną co najmniej zaskoczoną. Skończyłam przerażona, wbita w ziemię, poharatana – trzymało mnie wrażenie, jakie zrobił na mnie Szatan z Mgły, a to wspomnienie działań prawdziwego Nocnego Prześladowcy tylko podbiło poczucie niepokoju.
Wrażliwcy muszą wiedzieć –”Czarny Anioł” to nie przelewki, miejcie się na baczności! A kto gotowy jest na thriller i horror w jednym, bezlitosne okrucieństwo, które nie bierze jeńców – czytajcie. Jeden z najlepszych i najstraszniejszych tytułów.
O.