Kim jest Stella Grey? Według oficjalnego profilu na stronie Guardiana, w którym pracuje, Stella Grey jest rozwódką po pięćdziesiątce, która po wieloletnim, zakończonym z hukiem małżeństwie nagle została sama, ale wbrew wszystkiemu postanowiła odnaleźć nową miłość. Poszukiwania prowadziła w sieci, na popularnych portalach randkowych, a swoje perypetie opisywała przez osiemnaście miesięcy w serii felietonów Mid-life Ex-wife. Stella Grey to oczywiście pseudonim popularnej dziennikarki i felietonistki, która pomimo olbrzymiej popularności ukrywa swoją prawdziwą tożsamość w tajemnicy. I podobno istnieje naprawdę.
Jej felietony okraszone humorem i anegdotkami zdobyły takie uznanie, że wkrótce zdecydowano się wydać je w formie książkowej. W ten sposób do ręki czytelnika trafiają Wszystkie randki Stelli Grey autorstwa Stelli Grey.
To nie jest powieść. To nie jest poradnik. Raczej twór zawieszony pomiędzy jednym i drugim. Zwyczajny zbiór felietonów zebrany w całość, co nieco rozbudowany, co nieco rozwinięty, tak żeby czytelnicy i fani twórczości Stelli byli zadowoleni z kupna tej niby-książki. Stella opisuje szukanie partnera w sieci krok po kroku, począwszy od samych motywacji, przez tworzenie osobistego kwestionariusza, aż po szczegółowe analizy kolejnych męskich profili i w końcu spotkania, jeśli do nich doszło, aż po wielki cukierkowy finał. Podobno wszystko co opisała autorka wydarzyło się naprawdę. Podobno każda z tych sztampowych konwersacji opisanych w książce miała miejsce i każda randka odbyła się dokładnie w taki sposób. Podobno, bo wątpliwości mnożą się im dalej zgłębimy się we Wszystkie randki Stelli Grey.
Niby jest zabawnie, niby jest uroczo, ale jednak przy lekturze coś nie do końca styka, nie do końca pasuje. Każda z sytuacji opisana jest z humorem, niemal wyrafinowanie teatralnym, najbardziej na czasie, dokładnie tak, jak lubi to większość czytelniczek. Można odnieść wrażenie, że czytelnik staje się królikiem doświadczalnym w dziwnym eksperymencie, bo podczas lektury cały czas nasuwa się pytanie: czy Stella Grey istnieje naprawdę? A może to jedynie komercyjny wymysł na potrzeby promocji? Może to szalona reklama randkowego portalu, którego ekipa od promocji obmyśliła marketingowy chwyt na miarę naszych czasów? Może za twarzą pięćdziesięcioletniej rozwódki o ciemnych włosach ukrywa się grupa dwudziestokilkuletnich blondynek, zadowolonych z życia singielek? Albo jak w Kwiecie mego sekretu Pedro Almodovara, zza maski autorki romantycznych felietonów wychyla się twarz podstarzałego redaktora o niespełnionych pisarskich ambicjach?
Prawdę powiedziawszy, żadna z tych opcji nie jest nieprawdopodobna, a podejrzenia mnożą się wraz z postępem w lekturze. Wszystkie randki Stelli Grey są stereotypem pociągniętym do ekstremum! Każda jej przygoda na polu randkowania w sieci jest dokładnie taką przygodą, jakiej można by się spodziewać, jaką można by zmyślić na poczekaniu, bez niepotrzebnego zgłębiania się w temat. Każdy mężczyzna jest dokładnym stereotypem tego konkretnego podgatunku mężczyzny jeden nie odpisuje, drugi jest żonaty, trzeci woli szybki numerek od angażowania się w związek itp. A na końcu czeka TEN JEDYNY, książę z bajki, w tym wypadku o imieniu Edward, który również pasuje do konkretnego modelu mężczyzny i jest chodzącym stereotypem. Jak sama Stella Grey.
Stella Grey nie jest Bridget Jones. Stella Grey nie jest każdą z nas i nie jest też każdą zostawioną kobietą w średnim wieku. Nie ma wartości uniwersalnych, a jej historia to zbiór powiązanych tematycznie ze sobą sztampowych opowiastek, które mógłby zmyślić każdy, kto ma dość bujną wyobraźnię i doświadczenie w pisaniu felietonów. Jej książka może służyć jako poradnik, a raczej zbiór wszystkich możliwych porad i rad dotyczących randkowania w sieci, które również w sieci można znaleźć na niemal każdym tematycznym portalu. A te porady niestety również pozostają stereotypowe, bo rada typu: bierz pod uwagę ludzką skłonność do łatwych ocen, czy nie sypiaj z facetem na pierwszej randce, to frazes, którym niemal każdy może sypnąć z rękawa. Jedyne, co Stella Grey daje czytelniczkom to naiwna nadzieja i potwierdzenie, że dzięki portalom randkowym można znaleźć swojego księcia z bajki, swojego Edwarda i żyć długo i szczęśliwie, także po pięćdziesiątce. I może tej obietnicy teraz miłośniczkom Stelli Grey tak potrzeba.
O.
O CZYM JEST?
- Zbiór felietonów o randkowaniu w sieci popularnej, dojrzałej dziennikarki o pseudonimie Stella Grey, która po rozstaniu z mężem zdecydowała się szukać miłości na portalach randkowych.
TEMATYKA:
- Randki, randkowanie w siecie, portale randkowe, poradnik
DLA KOGO?
- Dla czytelniczek, które szukają poradnika i potwierdzenia, jak polować w sieci na mężczyznę swoich marzeń.
*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem W.A.B. <3
To jest właśnie problem wszystkich poradników z cyklu: jak znaleźć idealną miłość. Wszystko jest opisane stereotypowo, jakby było kalką komedii romantycznej, gdzie jak wiadomo na końcu czeka ten jedyny, najwspanialszy, ale zanim on to milion przeszkód do pokonania.
Miałam się skusić na tę książkę, jako przyjemny odmóżdżać na weekendowe wieczory, ale gdy potwierdziłaś moje przypuszczenia co do tej lektury, to jednak spasuje. 🙂
Najciekawsze jest to, że to nawet nie jest poradnik, ani też nie jest to powieść – jak chcesz przetestować styl Stelli Grey, to wejdź na stronę Guardiana, gdzie oryginalnie wychodziły jej felietony. Są tam dostępne totalnie za darmo, tylko po angielsku. 🙂
Już sam tytuł wzbudza podejrzenia 😀 A ten idealny Edward od razu nasuwa mi na myśl, innego wymarzonego, arcymęskiego książkowego bohatera o tym imieniu, troszkę bardziej krwiolubnego (czy jest takie słowo? 😉 ) Oby nie było z tego filmu!
Również pomyślałam o Edwardzie! 😀