„Królewska Talia. Tom 1” Marcin Mortka – recenzja

Najważniejsza jest wędrówka. Wędrówka przez dzikie, nieujarzmione krainy, przez światy opętane konfliktem, rozdarte politycznie, u progu największej przemiany. Tuż przed wybuchem burzy, zanim wszystko odmieni się na lepsze lub na gorsze. Wędrówka, dzięki której bohaterowie zmieniają się, dojrzewają, przekształcają. Inspirująca podróż, która pozwala dorosnąć, ukazać prawdziwą istotę rzeczy. Wtedy wszystko wychodzi na jaw, a dawne tajemnice przestają obowiązywać. Świat ukazuje się takim jakim jest skomplikowanym, złożonym miejscem o wielu twarzach, gdzie więcej jest odcieni szarości, niż czerni i bieli. W czasie takiej wędrówki wszystko może się zmienić. Upada status quo, świat staje w płomieniach, a jeszcze wiele mil od snu nas dzieli*. To dopiero początek.

W podróż życia, która zmieni oblicza krainy uwikłanej w wewnętrzny konflikt polityczny i na nowo obudzi nadzieję, wybiera się bohater pierwszego tomu nowej serii fantasy autorstwa Marcina Mortki Królewska Talia.

Mieszkańcy Mandylionu muszą uciekać przez Wściekłe Morze. W obliczu niezrozumiałego zagrożenia zwanego Czernią, w obliczu upadku ich świata nie pozostaje im nic innego jak zbudować Nowy Mandylion, a tego szukają na ziemiach Taliadu. Niestety nic nie jest tam takie jak przedtem. Rozpoczyna się rywalizacja rodów starego Mandylionu, a miejscowi sami stawiają opór przeciw zdesperowanego najeźdźcy. Trwa wojna i nie widać jej końca na horyzoncie. Młody Tankred z rodu Hanstarów przypadkiem zostaje wplątany w polityczną rozgrywkę i odkrywa spisek. Wbrew sobie rusza w podróż, by ostrzec króla, a po drodze odnajdzie też prawdziwy cel swojej wędrówki.

Jak na porządną powieść fantasy przystało, Marcin Mortka dopiero zarysowuje nam całą fabularną sytuację. Otrzymujemy pełny wstęp do nowego, fascynującego świata, który przypomina średniowieczne konflikty wymieszane z wikingowymi najazdami rodem z północy, a to wszystko osadzone w klasycznym świecie, w którym znajdzie się również miejsce dla krasnoludów, elfów, czy gnomów. Nie zabraknie również sekretów magii, widm i duchów, przeklętych przestrzeni oraz artefaktów, które mogą odmienić losy wszystkich krain. To świat niby nowy, a jednak dobrze znany, w którym czytelnik odnajduje się natychmiast, wrzucony w wir bitwy, opętany rycerskim orężem, krzykiem największego z magów. Po chwili rozpoczyna się wędrówka morskie brzegi, lasy, bagniska, uroczyska Duch przygody, wielkie wyzwanie! Znamy to? Całkiem dobrze, a jednak nie można się powstrzymać przed dalszą lekturą, bo działa na nas już nieodwracalny urok tej intrygującej opowieści.

Seria fantasy w duchu Marcina Mortki, podobnie jak inne jego dzieła, nawiązuje do ulubionych tematów oraz motywów samego autora. Fascynacja epoką średniowiecza, ludy północy, zimne morza, rycerze, zakony, misje, które nie powinny się powieść i oczywiście szczypta niesamowitości, która nie narzuca się w tej opowieści, raczej tworzy rodzaj magicznej aury i przypomina, że operujemy w świecie fikcji, z historycznym zacięciem. Królewska Talia, pomimo że obraca dobrze znane elementy gatunku, zachwyca stylem, pięknem języka, pomysłem, by przyciągnąć czytelnika spragnionego przygody raz jeszcze wizją dopiero co wybudzonego z wyobraźni świata. A to dopiero początek nowej wędrówki.

O.

FABUŁA:

  • Nowy Mandylion rozrywa wojna domowa. Kiedy młody rycerz Tankred odkrywa spisek przeciw królowi wyrusza w podróż, by zapobiec katastrofie. Podczas wędrówki pozna również jej prawdziwy cel.

TEMATYKA:

  • Powieść fantasy, nowe krainy, wojna domowa, magia, artefakty, wędrówka.

DLA KOGO?

  • Dla miłośników gatunku fantasy i pięknych, rycerskich opowieści z magią w tle.

*Parafraza fragmentu wiersza Roberta Frosta Przystając pod lasem w śnieżny wieczór w przekładzie Stanisława Barańczaka.

**Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Zielona Sowa. <3

***Zapraszam na filmik i na ROZDANIE!

Komentarze do: “„Królewska Talia. Tom 1” Marcin Mortka – recenzja

  1. mocnosubiektywna napisał(a):

    Czytałam wiele książek które Marcin Mortka tłumaczył. Niestety nigdy nie czytałam jego autorskiego dzieła ale „Projekt Mefisto” kusi od dawna… ale nic nie przebije przyśpiszonego pulsu gdy czytałam to co napisałaś o „Królewskiej talii”. To książka stworzona dla mnie! 😀

Leave a Reply to mocnosubiektywnaCancel reply