Stephen King. Król Horroru. Mistrz wyjątkowych opowieści znanych na całym świecie. Od czego zacząć przygodę z jego twórczością? Jakie książki polecam? Przygotowałam dla Was poradnik – zapraszam!
Niezmiennie od lat ten wyjątkowy amerykański twórca okazuje się jednym z najpopularniejszym w Polsce, jak pokazują wyniki badań czytelnictwa w Bibliotece Narodowej. Mało kto o nim nie słyszał, mało kto nie czytał chociaż jednej jego książki lub nie oglądał ekranizacji opartej o jego twórczość.
King to pisarz międzypokoleniowy, którego czytają tak młodsi, jak i starsi i nie ma się co dziwić. Moja wielka kingowa przygoda zaczęła się chyba trzynaście lat temu od horroru „Lśnienie” i tamto spotkanie było dla mnie objawieniem. W jego książkach znajdziemy mnogość motywów, mieszankę gatunków i nastrojów, więc myślę, że pośród jego opowieści każdy ma szansę odnaleźć coś dla siebie.
Wybrałam dla Was 11 tytułów sprawdzonych wielokrotnie, najulubieńszych, ale też różnorodnych, żebyście mogli poznać Kinga od tej najlepszej jego strony.
„Cmętarz zwieżąt” (błędy są w pełni świadome, tytuł oryginału „Pet Sematary”) – to opowieść o niemożności pogodzenia się z odejściem bliskich, ale także przede wszystkim próba odpowiedzi na pytanie: jak daleko posunie się człowiek, by cofnąć śmierć? Czy da się przed nią uciec? A może istnieje coś gorszego od śmierci? Recenzja TUTAJ.
GATUNEK: horror
„Misery” – jedna z najmocniejszych i najlepszych powieści Kinga o obsesji, szaleństwie i manii, która prowadzi do zbrodni. Opowieść niemal teatralna o wielkim pisarzu i jego największej fance, Annie Wilkes, od której nie sposób uciec, nie sposób się uwolnić. Recenzja TUTAJ.
GATUNEK: thriller
„Lśnienie” – Hotel Panorama. Baśniowe miejsce położone wysoko, w niedostępnych Górach Skalistych. Wymarzone, zimowe schronienie dla opiekuna budynku na sezon zimowy, gdy hotel usypia i czeka spokojnie na wiosnę. Tym bardziej pisarza z problemami, którzy szuka wyciszenia i natchnienia. Ale nie dla Jacka Torrence’a i jego rodziny. I nie Panorama, w której murach wciąż żyją i czają się w zakamarkach sekrety, które nigdy nie powinny wyjść na jaw. Recenzja TUTAJ.
GATUNEK: horror
„Wielki marsz” – stu wybranych, nastoletnich chłopaków do corocznej wyjątkowej imprezy. Reguły są proste: idziesz przed siebie, nie zatrzymujesz się, nie hamujesz, idziesz i nie wiesz, gdzie to wszystko się kończy. Kto złamie reguły, ten ginie, a w czasie lektury nawet czytelnika bolą nogi, nawet my czujemy zakwasy. Fenomenalna dystopia i świetny komentarz społeczno-obyczajowy.
GATUNEK: dystopia
„Dolores Claiborne” – jedna z najlepszych powieści Kinga, bez dwóch zdań. I najbardziej kobieca przy okazji. To historia przemocy domowej, która doprowadziła do tragedii. Opowiedziana w przewrotny, tak specyficzny i charakterystyczny dla Kinga sposób, że nie do końca wiadomo, jak to wszystko się skończy. A czyta się jednym tchem.
GATUNEK: powieść obyczajowa
„TO” – historia grupy przyjaciół, która musi powrócić do rodzinnego miasta, by skonfrontować się koszmarem przeszłości. Wspomnienia Klauna Pennywise, pożeracza strachu i dzieci pozwala zawrócić do krainy dzieciństwa, przypominać czym był ten najbardziej pierwotny strach, ten, który sprawiał, że zamierali na moment i nic nie było w stanie nas ruszyć. Przez tę powieść wielu czytelników nabawiło się chorobliwego lęku przed klaunami. Recenzja TUTAJ.
GATUNEK: horror
„Pan Mercedes”– trochę sztampowa, trochę schematyczna powieść detektywistyczna o seryjnym mordercy zwanym Panem Mercedesem z każdym kolejnym rozdziałem, a potem z każdym kolejnym tomem nabiera rumieńców i nabiera pieprzu. To niby zwykły kryminał, ale u Kinga nic nie jest takie po prostu zwyczajne i zawsze ma ten posmak niedopowiedzianego. Recenzja TUTAJ.
GATUNEK: kryminał (z motywem paranormalnym)
„Miasteczko Salem” – to powieść, w której mit wampira-potwora ożywa na nowo, a monstrualna wizja zagłady i zniszczenia ludzkich dusz nawiedza wyobraźnię. Opowieść o małym miasteczku Jeruzalem, którego mieszkańców pradawne zło wybrało na swoje ofiary. Recenzja TUTAJ.
GATUNEK: horror wampiryczny
„Carrie”– debiutancka powieść Kinga i historia dorastającej dziewczyny, której brutalne dojrzewanie przerywa naiwne dzieciństwo i daje moce, o których tylko mogła pomarzyć. Opowieść o znęcaniu się fizycznym i psychicznym, o szkolnej niesprawiedliwości, o zdradzie i religijnym fanatyzmie, który prowadzi do zguby.
GATUNEK: thriller paranormalny
„Cztery pory roku” – cztery opowieści. Cztery nowele. Cztery historie doskonałe, odpowiadające każdej z pór roku. Na wiosnę kultowi i wspaniali „Skazani na Shawshank”, na lato mroczny i badający naturę człowieka „Zdolny uczeń”, na jesień „Ciało” o niegasnącej przyjaźni i tej jednej, najważniejszej przygodzie, a na zimę makabryczna i niezwykle tajemnicza „Metoda Oddychania”. Wszystkie wspaniałe. Wszystkie idealne.
GATUNEK: proza obyczajowa z tajemnicą w tle
„Instytut” – powieść idealna dla dorastających, nastoletnich czytelników, którzy nie lubią się za mocno bać, ale lubią dreszczyk niesamowitości. Tytułowy Instytut to specjalny ośrodek dla dzieci o wyjątkowych zdolnościach. Dzieci, na których ktoś przeprowadza nieludzkie eksperymenty… Nikt jeszcze nie uciekł z jego murów, ale nadchodzi czas buntu. To hipnotyzująca opowieść, w której toczy się gra o najwyższe możliwe stawki. Recenzja TUTAJ.
Jestem ciekawa, które książki Kinga lubicie najbardziej, od czego Wy zaczęliście przygodę z jego twórczością i co sami polecilibyście na początek kingowej przygody?
Zapraszam na Wielkobukowy MARATON #KochamKinga:
Bo warto czytać.
O.
Mam za sobą „Buick 8” i „Smętarz dla zwierzaków” – niestety obie bardzo mocno mnie zawiodły. Na pewno dam jeszcze trzecią szansę Kingowi, ale boję się tego…
Ooo! Ja „Smętarz…” uwielbiam – bardzo poruszająca! A Buicka nie czytałam jeszcze – zobaczymy, liczę, że będzie w klimacie „Christine”.
A jeśli obawiasz się, to ja polecam bardzo 'Cztery pory roku” – to są 4 nowele, każda inna, każda absolutnie zachwycająca. Pierwsza z nich to „Skazani na Shawshank’ 🙂
Buick nie ma zupełnie nic wspólnego pod każdym względem, także klimatu, z „Christine”.
Buick nie ma zupełnie nic wspólnego pod każdym względem, także klimatu, z „Christine”.
A jaki to klimat? Powieść drogi? Bo nigdy mnie ten tytuł nie przyciągnął…