Trylogia „Kres Wieczności” Paullina Simmons – recenzja

Autorka bestsellerowego „Jeźdźca miedzianego” powraca z przejmującą trylogią o miłości, która nie zna granic – „Kres wieczności” Paulliny Simmons. Na cykl składają się trzy tomy: „Łowca tygrysów”, „Królestwo nędzników” oraz „Wyspa nieopisana”.

przeł.

JULIAN I JOSEPHINE

To uczucie spadło na nich jak grom z jasnego nieba. Julian i Josephine zakochują się w sobie tak, jakby nie było jutra i… To jutro wkrótce naprawdę dla nich nie nadchodzi. Tragedia rozdziera ich wyjątkowy związek, a Julian pogrąża się w rozpaczy. Gotowy jest zrobić wszystko, by znów połączyć się z ukochaną, bez względu na wszystko. I tak rozpoczyna swoją podróż w czasie i przestrzeni, która pozwoli mu zawalczyć z bezlitosnym przeznaczeniem.

PONAD CZASEM

Miłość to banał, to truizm, to uczucie przegadane na prawo, na lewo, a jednak… Wciąż nie potrafimy mu się oprzeć, bo obok nienawiści jest najsilniejszym z możliwych. Paullina Simmons wykorzystuje czytelnicze pragnienia i ludzkie słabości na swoją korzyść, kreując opowieść o miłości tragicznej, dramatycznej, tak silnej, że skłonna jest pokonać czas i przestrzeń. Ta miłość gotowa jest na największe poświęcenia w imię bliskości, nawet wbrew logice, wbrew prawom fizyki. Bohaterowie Trylogii Kresu Wieczności odzyskują się i tracą na nowo, każde kolejne spotkanie to kolejne wielkie ryzyko i morze wylanych łez. U Paulliny Simmons nie ma oczywistych odpowiedzi, a możliwości bywają nieskończone.

DLA ROMANTYCZNYCH WRAŻLIWCÓW

Autorka udowadnia najromantyczniejszą tezę z możliwych: miłości nie pokona nic, nawet bezwzględna śmierć. Trylogia Kresu Wieczności, chociaż nieco nierówna pod względem fabularnym, to w całości okazuje się być smakowicie satysfakcjonująca. Wielki finał „Wyspy nieopisanej” podbija stawki do nieprzytomności i tylko naprawdę zblazowani czytelnicy nie uronią chociaż kilku łez, nie ma innej opcji. Paullina Simmons bowiem dobrze wie, co w duszy gra i zdaje sobie sprawę, że wrażliwców czytelniczych przyciągnie jak ćmy do ognia.

Jest lekko, jest szaleńczo romantycznie, jest wzruszająco aż do bólu, co z pewnością docenią wszyscy wielbiciele opowieści o nieskończonej sile miłości.

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Świat Książki.

**Zapraszam na film i na KONKURS!

Komentarze do: “Trylogia „Kres Wieczności” Paullina Simmons – recenzja

  1. Martinask napisał(a):

    Paullina Simons to moja ulubiona zagraniczna autorka. Moja miłość do jej twórczości zaczęła się 9 lata temu, gdy moja teściowa w ramach prezentu imieninowego podarowała mi całą trylogie „Jeźdźca miedzianego”. Pomimo wątpliwości czy uda mi sie przeczytać łącznie ponad 1500 stron przy wówczas półrocznym dziecku, nawet nie wiem kiedy pochłonęłam 3 knigi. I przepadłam. Od tamtej pory czytam wszystko co wyszło spod pióra P. Simons.

    • Olga Kowalska napisał(a):

      „Jeździec miedziany” wciąż przede mną, więc zastanawiam się, jak to będzie w porównaniu. Z pewnością jej powieści robią niesamowite wrażenie.

  2. Monik napisał(a):

    „Łowca tygrysów” jako pierwsza część z najnowszej trylogii Pauliny Simons, zrobiła na mnie takie wrażenie, że na kupno kolejnych części nie dałam się namówić. Jak dotąd czytałam wszystkie, wydane w języku polskim pozycje książkowe tej autorki, uważając ją za moją ulubioną pisarkę.Niestyty nowa pozycja bardzo mnie rozczarowała, nie dałam rady doczytać jej do końca.
    „Łowcy… ” w żaden sposób nie da się porównać do trylogii „Jeździca miedzianego”, choćby dlatego, że styl pisania, przedstawiania emocji i budowania fabuły jest tak odmienny od stylu zawartego w innych pozycjach książkowych, iż odnosi się wrażenie, że ” Łowca”nie wyszedł z pod pióra Pauliny Simons.
    Trylogię o Tatianie i Aleksandrze czyta się z zapartym tchem, z wypiekami na twarzy ale też z ogromnym przerażeniem, śledząc losy głównych bohaterów zmagającyh się z okrucieństwem wojny. Niejednokrotnie w nocy, podczas snu, przeżywałam fragment, który przeczytałam tak jakbym towarzyszyła bohaterom.
    Paulina Simons potrafił tak stworzyć napięcie i opisać emocje, że współodczuwałam ból bohaterki z „Dziewczyny na Times Square” po chemioterapii.
    Właśnie tych niesamowitych wrażeń zabrakło mi w pierwszej części trylogii „Kres wieczności”dlatego też chyba jeszcze muszę poczekać do momentu, w którym ciekawość zatrze pierwsze, niemile wrażenie.

    • Olga Kowalska napisał(a):

      Ooo! To jestem w absolutnym szoku! Po Twoich wrażeniach i emocjach już wiem, że muszę nadrobić zaległości i poznać „Jeźdźca…”! Dziękuję!

Dodaj komentarz: