„Melodia mgieł dziennych” Marta Bijan – recenzja PATRONACKA

Młoda piosenkarka, zdobywczyni Złotej Płyty, poetka, reżyserka Marta Bijan dołącza do grona zdolnych debiutantów polskiej prozy swoją powieścią „Melodia mgieł dziennych”. Przygnębiają historią o brudnym świecie muzyki.

POŚRÓD MELODII

Es i Melodia poznały się przypadkiem. Młoda kobieta z przeszłością i dziewczyna, która może być gwiazdą. Es marzyła kiedyś o muzycznej karierze, ale jej życie poszło w odmiennym kierunku, a marzenia rozprysły się o bruk. Teraz bierze Melodię pod swoje skrzydła, zostaje jej menedżerką, a sama Melodia staje się dzięki niej młodzieńczą ikoną współczesnej muzyki.  A Es? Powoli odsuwa się w cień, znika za głosem Melodii, staje się niewidzialna, chociaż jej podopieczna śpiewa jej teksty, jej własną muzykę. Dokąd ten układ zaprowadzi?

BRUDNY MUZYCZNY ŚWIAT

Marta Bijan napisała cudownie melodyczną opowieść, wypełnioną smutkiem, melancholią, muzyką. Muzyczny świat widziany jej oczami nie ma w sobie nic z bajecznych wyobrażeń – to świat uzależnień, układów, złudzeń, pustki, która rodzi się w sercu. To świat iluzji, dymów i luster, które mamią, hipnotyzują, dławią prawdziwą rzeczywistość. Nic tutaj nie jest prawdziwe, a od każdy kolejny dzień to stąpanie po ostrzu brzytwy.

MELODYCZNA PROZA

Marta czaruje nowym pisarskim głosem, snując swoją intymną historię, w której przebijają się tęsknota i śmierć.  Kto zna jej piosenki, ten pośród „Melodii mgieł dziennych” odnajdzie te dźwięki, ten smutek, te wszystkie emocje, które w nich kotłują się i wybrzmiewają.

To przygnębiająca książka, mglista i gorzka, w której nie wszyscy się odnajdą. Opowieść o wielkich wzlotach i równie wielkich upadkach, o straconych złudzeniach i zduszonych w zarodku marzeniach. Zachwyci wrażliwe i nadwrażliwe czytelnicze dusze, być może szczególnie te, które dopiero wkraczają w dorosły świat.

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem MOVA.

**Zapraszam na film i na KONKURS!

Dodaj komentarz: