„Kraina umarłych” Jean-Christophe Grangé – recenzja

Francuski twórca Jean-Christophe Grangé przyzwyczaił swoich czytelników do thrillerów, które naprawdę wywołują dreszcze – raz przerażają, raz obrzydzają i nie inaczej jest z najnowszą „Krainą umarłych”.

przeł. Krystyna Szeżyńska-Maćkowiak

WITAJ W KRAINIE UMARŁYCH

„Bo w krainie umarłych, do której idziesz, nie ma ani działania, ani zamysłów, ani poznania, ani mądrości.”, jak mówi Księga Kaznodziei Salomona Pisma Świętego.

Do tej krainy musi wejść komendant Corso, by rozwiązać zagadkę makabrycznych zabójstw striptizerek. Krainy ciemności, przemocy, gwałtu, okrucieństwa i bezprawia. Prawdziwej krainy nocy. Krainy, która wystawia na próbę nawet najtwardsze umysły, nawet najsilniejszych – jeden fałszywy krok, a można zniknąć w jej brudnych, lepkich zaułkach. Przed Corso nie lada wyzwanie, tym większe, że on sam staje się częścią tej zwyrodniałej zagadki.

POŚRÓD POTWORÓW

Miłośnicy dreszczowców z pewnością od razu poczują tę atmosferę niczym z najmroczniejszych filmów noir. Zniszczony, doprowadzony do ostateczności i moralnie dwuznaczny detektyw w strugach deszczu i objęciach nocy musi zejść do miejskiego podziemia, by tam stawić czoła prawdziwych istotom nocy. Jean-Christophe Grangé zabiera czytelników w podróż przez nocne kluby, w których można spełnić każde, nawet najbardziej wyrafinowane, bestialskie pragnienie. Przez labirynt perwersyjnych doznań, w których ból i ewentualna śmierć stanowią tylko dodatkowe wyzwanie, dodatkową podnietę. Przez pozbawione jakiegokolwiek światła ulice, po których snują się pogrążeni w wiecznej bezsenności migotliwych neonów cienie i demony, od których nie można się uwolnić.

NIE MA OCZYSZCZENIA

„Kraina umarłych” osacza jak mgła,  przekracza kolejne granice i zostawia czytelnika z poczuciem wewnętrznego umorusania, ubrudzenia, tak, jakby ta atmosfera osadziła się na nas w jakiś niepojęty sposób. Być może to efekt braku tego tak potrzebnego katharsis, tego oczyszczenia – ten dreszczowiec nie pozostawia jeńców i nie daje złudnych nadziei.

Jeśli jesteście dreszczowymi zawodnikami o silnych nerwach, to koniecznie sprawdźcie swoją wytrzymałość z „Krainą umarłych”. Jean-Christophe Grangé znów mnie zaskoczył i zrobił to w najlepszym możliwym stylu.

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Sonia Draga.

**Zapraszam na film i na KONKURS!

Dodaj komentarz: