„Tuż za ścianą” Louise Candlish – recenzja

Wspaniała dzielnica! Bezpieczna, przyjemna, pełna uśmiechniętych twarzy i rozbieganych dzieciaków, jak za dawnych lat. Wszystko cudownie i pięknie, tylko… ten jeden sąsiad wszystko psuje… Nie pozostaje nic innego jak wziąć sprawy w swoje ręce, tak jak bohaterowie „Tuż za ścianą” Louise Candlish.

TEN JEDEN SĄSIAD

Lowland Way to wyjątkowa ulica na przedmieściach Południowego Londynu. Życzliwi sąsiedzi, zadbane domy, wypielęgnowane ogrody, a ulice bezpieczne dla dzieci, jak z innej epoki. Do czasu. Pewnego dnia na opuszczoną posesję wprowadza się Darren wraz ze swoją partnerką i piękny sen o idyllicznej dzielnicy zamienia się w koszmar. Darren za nic ma sąsiedzkie zasady i ustalone reguły – zaczyna uciążliwy remont, słucha głośnej muzyki do późnych godzin nocnych, a w weekendy handluje starymi samochodami i organizuje jazdy próbne. Grupka sąsiadów z Lowland Way próbuje interweniować, ale na Darrenie żadne prośby nie robią wrażenia, natomiast służby porządkowe umywają ręce. Mieszkańcy mogą jedynie z frustracją obserwować panoszący się brud i agresję nowego sąsiada, a ich niemoc rodzi coraz większy konflikt. Coś wisi w powietrzu, a emocje sięgają zenitu.

SKĄD MY TO ZNAMY?

Uciążliwy sąsiad. Chyba każdy zna ten problem. Tupanie jak w kapciach z kamienia. Niekończący się remont. Wiertarka udarowa od samego rana. Wrzeszczące do utraty tchu dziecko w niedzielny poranek. Zajęte miejsce parkingowe. Ujadający całą dobę pies. Śmieci rozsypane na cudzej posesji. Zakrapiane imprezy w środku tygodnia. Podejrzane towarzystwo. Pety na klatce… Pewnie każdy mógłby do tej listy dodać jeszcze co najmniej kilka przywar swoich „najulubieńszych” sąsiadów.

Louise Candlish wzięła pod lupę zwyczajne małe osiedle na przedmieściach, zaledwie kilka domów na jednej ulicy i jednym płynnym ruchem rozniosła idyllę swoich bohaterów w pył. Pokazała do jak niepokojącej eskalacji prowadzi ignorowanie zasad i unikanie odpowiedzialności. Jak dzikie i agresywne instynkty budzą się w ludziach postawionych pod ścianą, gdy prawo umywa ręce, a pomocy znikąd.

Jeśli grasz w Wielkobukowe BINGO

KONFLIKT MORALNY

„Tuż za ścianą” pochłania się z narastającą fascynacją, bo aż kusi, by się przekonać jak daleko może posunąć się sfrustrowany człowiek? Jaką dziką naturę ukrywa pod maską wyuczonej, sztucznej cywilizacji?  Sam czytelnik czuje się podczas lektury rozdwojony. Z jednej strony, rozumiemy mieszkańców Lowland Way. Ich niemoc, ich gniew, wreszcie – desperacką rozpacz. Potępiamy też sąsiada-przybłędę, który nijak nie pasuje do standardów dzielnicy. Co więcej, gardzi nimi i wyśmiewa przy byle okazji. Z czasem jednak zauważamy, że te standardy nijak nie tłumaczą chaotycznego, brutalnego zachowania mieszkańców, którzy czują się lepsi i żyją w przeświadczeniu, że mogą więcej. A jeśli zdecydują się na drastyczny krok, to ujdzie im to na sucho.

Te dylematy moralne sprawiają, że „Tuż za ścianą” to jeden z tych domestic thrillerów, o których myśli się jeszcze długo po zakończeniu lektury.

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem MUZA.

**Zapraszam na film i na KONKURS!

Dodaj komentarz: