„Bibliotekarka z Saint-Malo” Mario Escobar – recenzja PATRONACKA

Poruszająca powieść historyczna o miłości do literatury, o poświęceniu, a także o… paleniu i zakazywaniu książek. Opowieść, której przesłanie rezonuje w nas współczesnych – „Bibliotekarka z Saint-Malo”.

BIBLIOTEKARKA Z SAINT-MALO

1 września 1939 roku bibliotekarka z francuskiego miasta Saint-Malo Jocelyn Ferrec miała dopiero spełnić swój sen o szczęściu. Wymarzone małżeństwo, podróż poślubna, ukochane książki, ale… choroba i wojna pokrzyżowały wszystkie plany. Gdy za mury Saint-Malo dociera wojenna zawierucha osłabiona Jocelyn gotowa jest zrobić wszystko, by ratować to, co dla niej najważniejsze – książki, słowa, opowieści. A naziści gotowi są palić, niszczyć, uciszyć każdego, kto nie ugnie się przed ich propagandą. Jocelyn zamierza walczyć.

ZAKAZAĆ, PALIĆ, MILCZEĆ

Z bijącym z przejęcia sercem, ze łzami wzruszenia pochłania się „Bibliotekarkę z Saint-Malo”, której historia, chociaż fikcyjna, wydarzyła się przecież naprawdę. Setki, tysiące razy, powtarza się, tak jak długo kręcą się koła ludzkich dziejów. W powieści Escobara niszczycielami słowa są nazistowscy okupanci, gotowi zdeptać i spalić dziedzictwo kulturowe całego świata, o ile będzie taka potrzeba.  Ale przed nimi i po nich zakazywali, palili i uciszali inni, bo słowa – jak powtarza bohaterka powieści – mają moc, a każda opowieść rodzi się na nowo w rękach kolejnego czytelnika. Niepodważalną moc, która daje i odbiera życie. Trudno uwierzyć, że nawet współcześnie, istnieją miejsca, które zakazują książek, istnieją też ludzie, którzy rzucają je na stosy, by podpalać w szale zniszczenia. Niby szokujące, a jednak boleśnie prawdziwe i niezmienne.

„Bibliotekarka z Saint-Malo” jest wspaniałą, napisaną z wyczuciem i wrażliwością opowieścią o ostatnim bastionie zbudowanym z miłości do literatury. Literatury, która może dzielić, ale także łączyć, co pokazuje przewrotnie Mario Escobar. Przypomina też, że słowa trwają i trwać będą, bez względu na to, ile zapłonie stosów. Warto sięgnąć po powieść Mario Escobara, bo tak jak przed laty „Złodziejka książek” Markusa Zusaka, tak i „Bibliotekarka z Saint-Malo” przypomina o tym, co tak ważne, a o czym nie można zapomnieć.

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Kobiecym.

**Zapraszam na film i na KONKURS.

Dodaj komentarz: