„Pogrzebani” Greg Buchanan – recenzja

Diabelnie mroczny thriller, do którego prawa ekranizacji wytwórnia wykupiła już po pierwszym rozdziale – „Pogrzebani” Grega Buchanana, powieść, którą warto przeczytać, zanim pojawi się serial na jej podstawie.

SZESNAŚCIE KONI

Ta historia zaczyna się od makabrycznej morderczej inscenizacji. Na jednym z pól ktoś zakopał szesnaście końskich głów, w niemal równych okręgach, w taki sposób, by jedno oko spoglądało w górę, w nocne niebo. Ta zapadająca w pamięć scena to jedynie początek dziwnych i niepokojących wydarzeń, które nawiedzą podupadające nadmorskie miasteczko Ilmarsh.

Sprawą zajmą się specjalistka weterynarii i medycyny sądowej Cooper Allen wraz z detektywem Aleckiem Nicholsem. Razem zanurzą się w ciemność zamkniętej społeczności, rozkopią ich brudy i odkryją lokalne sekrety.

GOTYCKI MROK

Nie dziwi wcale zachwyt producentów i filmowców tą pierwszą, tak charakterystyczną, tak widowiskową i filmową sceną szesnastu końskich głów zakopanych w ziemi. To niemal magiczny wstęp, niemal mistyczny, który prowadzi bohaterów i czytelników w otchłań domysłów, niedopowiedzeń, niepojętych rytuałów. Nic w końcu nie dzieje się bez przyczyny i każda zbrodnia, każdy zwyrodniały czyn ma jakiś swój początek.

„Pogrzebani” to bardzo intensywny dreszczowiec, którego narracja nawet potęguje uczucie narastającego niepokoju. Buchanan pisze tak, jakby galopował – przedstawia krótkie, rwane scenki, elementy fabuły, które prowadzą nas naprzód, gdzieś tam, gdzie kryje się prawda. Raz jesteśmy tu i teraz, by za chwilę przenieść się w przeszłość, jednak to, co wydaje się z początku chaosem to jedynie pozory skomplikowanej, dramatycznej układanki.

Widać u Buchanana inspiracje konkretnymi dziełami popkultury, widać gotyckie fascynacje, przyciąganie niesamowitości. W „Pogrzebani” bierze pod lupę to, co najbardziej przyciąga w dreszczowcach, czyli ludzkie słabości, bolączki, które prowadzą człowieka w najmniej oczekiwanych kierunkach. Nic nie jest takie, jak mogłoby się wydawać, a ludzie okazują się nosić maski, pod którymi skrywają skrzętnie swoje prawdziwe oblicze.

Trudno uwierzyć, że „Pogrzebani” są debiutem literackim autora – jego opanowanie i prowadzenie fabuły są godne pozazdroszczenia. Buchanan uniknął uproszczeń, wszedł mocniej, głębiej, eksplorując zakamarki ciemności, których nikt nie chciał odkryć. Jeśli lubicie nieoczywiste mroczne opowieści, to z „Pogrzebanymi” zarwiecie niejedną noc!

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Wielka Litera.

**Zapraszam na film i na KONKURS!

Komentarz do: “„Pogrzebani” Greg Buchanan – recenzja

Dodaj komentarz: