„Brud” Bartosz Kurek – recenzja

Przyznam, że nieczęsto sięgam po tego typu powieści, jak książka, o której Wam dzisiaj opowiem. Nie każdy bowiem potrafi poprowadzić ciekawie temat, ale myślę, że Bartosz Kurek zrobił to bezbłędnie – w „Brudzie” zaciąga czytelnika o świata polityki, gospodarki, wielkiego biznesu i układów, z których bardzo trudno jest się wyplątać.

BRUDY PRZESZŁOŚCI

Kilku biznesmenów największej renomy, rozpędzone konie, zakłady i wyścigi w tle – o co w tym wszystkim chodzi? O przetarg oczywiście, przetarg nie byle jaki, bo dotyczący sprzedaży toru na warszawskich Służewcu. Faworyt jest tylko jeden, tak jak najbogatszy człowiek w Polsce jest tylko jeden: Waldemar Skoneczny. I co z tego, że zamieszany jest w niepokojące interesy? Co z tego, że docierają plotki o jego wyskokach w czasie transformacji? Teraz jest czysty jak łza i nie zamierza odpuścić. Jego tropem jednak rusza niejaki Wiktor Zybert, dziennikarz śledczy, który na zlecenie ma prześwietlić przeszłość Skonecznego i dotrzeć do prawdy.

NIE DLA KAŻDEGO

„Brud” Bartosza Kurka nie jest dla każdego, bo intryga kryminalna opiera się na nieco innych założeniach niż w tradycyjnym kryminale. Osią całej historii jest tutaj bardzo konkretny przetarg, polityczne układy wokół niego i przeszłość, którą znamy z nagłówków starych gazet czy krzykliwych pasków telewizyjnych wiadomości. Aby w pełni pojąć o czym „Brud” jest, a nawet do czego ten tytułowy brud może się odnosić, warto mieć pewną świadomość historyczną, pewien zakres wiedzy o przemianach, jakie zaszły w naszym kraju na przełomie lat 80. i 90. W innym wypadku pewne opisane w powieści wydarzenia mogą wydawać się przerysowane, a nawet absurdalne. Kto jednak pamięta okres transformacji systemowej, ten przypomni sobie niektóre całkiem realne akcje, które nie były jedynie wymysłem pisarskiej wyobraźni.

Warto zaznaczyć, że sam Bartosz Kurek doskonale wie, o czym pisze. Jako były korespondent wiadomości, dziennikarz radiowy i telewizyjny, z wykształceniem politologicznym na dokładkę wykreował fikcyjną fabułę, która równie dobrze mogłaby być jak najbardziej prawdziwa. Świetnie operuje językiem, potrafi bawić się słowem, nadając swojej powieści charakterystycznego stylu, tworząc też ciekawych bohaterów. Szczególnie intrygujący jest wątek mieszkającego na wiślanej barce dziennikarza – do tej pory nie poznałam jeszcze tak niezależnego bohatera, niczym z brytyjskich seriali czy amerykańskich filmów. Okazało się jednak, że ten wątek Bartosz Kurek zaczerpnął z własnego życia!

Rzeczywistość „Brudu” jest jak ten tytuł – bezwzględna, pogrążona w lepkiej poświacie, zakurzona ukrywaną skrzętnie przeszłością. Świat wielkiego biznesu i równie wielkich interesów może i pokryty być złotem czy platyną, ale spod spodu wyziera syf jakich mało i to właśnie pokazuje bezbłędnie Bartosz Kurek w swojej powieści. Jeśli taka tematyka Was zaintrygowała, to czuję, że odnajdziecie się w „Brudzie” i z przyjemnością odkryjecie jego tajemnice.

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Czarna Owca.

**Zapraszam na film i na KONKURS!

Dodaj komentarz: