„Moja krew” Ruth Lillegraven – recenzja

Norweskie fiordy, ponure rodzinne tajemnice podszyte skandynawskim chłodem we thrillerze polityczno-psychologicznym „Moja krew” Ruth Lillegraven.

TAJEMNICE CLARY

Na Clarę Lofthus czeka nie lada wyzwanie. Po tragicznej śmierci męża szykuje się, by objąć stanowisko ministra sprawiedliwości w norweskim rządzie. Stanowisko, którego podobno nikt nie chciał, ale ona przyjmuje je ze świadomością odpowiedzialności, jaka na nim ciąży. Co prawda nowa praca to również potencjalne zagrożenia, jednak Clara nie chce ani ochrony, ani specjalnej pomocy. Zdaje sobie sprawę, że to może naruszyć jej prywatność, a ona ma sekrety i brudne tajemnice, które musi kryć, za wszelką ceną. Teraz przeszłość puka do jej drzwi – ktoś porwał jej dwóch synów, a ona zdana jest tylko na siebie.

CHŁÓD SKANDYNAWII

Kto jak kto, ale Skandynawowie potrafią pisać o rodzinnych tajemnicach i zakopanych głęboko brudach, jak nikt inny. W ich książkach snują się niczym mgła, osaczając bohaterów, naznaczając cieniem ich życie, tworząc skazę, które penetruje każdy zakamarek ich jestestwa. Osią powieści Ruth Lillegraven również są prywatne sekrety pewnej rodziny, osobiste traumy i to, do czego prowadzi niewyjaśniona przeszłość. Na szali ważą się losy dwóch chłopców, którzy nie zdają sobie do końca sprawy w jak mroczną zagadkę zostali wplątani. Mieszają się wątki polityczne, wątki osobiste, w końcu bohaterka stała się figurą stricte publiczną, odmówiła ochrony, więc wszystko jest możliwe, nawet tak okrutne, brudne zagrywki ze strony przeciwników.

W „Mojej krwi” niegasnącą gwiazdą pozostaje jednak sama Clara – kobieta twarda, nieustępliwa i silna. Gotowa do największych poświęceń w imię bezpieczeństwa swojego i swoich dzieci. Bohaterka Ruth Lillegraven zostaje skonfrontowana z tym, o co próbowała walczyć na politycznym froncie, a co dopadło ją w prywatnym życiu. Krzywda dzieci, niepewność ich losu – wreszcie, dylematy moralne, z którymi nie powinna mierzyć się żadna matka. W tym wszystkim jednak wydaje się być bardzo życiowa, podejmująca realistyczne decyzje, adekwatne do toczących się wokół niej wydarzeń.

„Moja krew” – jak na thriller skandynawski przystało – operuje na konkretnych, osadzonych w realiach płaszczyznach. Akcja, chociaż pełna dramatycznych zwrotów, toczy się spokojnym, niespiesznym torem. Ruth Lillegraven stopniowo buduje napięcie, wprowadza kolejne postacie, przedstawia motywacje, tworząc zawiłą intrygę pełną chłodu i ludzkiej podłości. Cegiełka po cegiełce, element po elemencie odkrywamy pełen obraz układanki, by przekonać się, że nie spodziewaliśmy się tego, co czeka na nas u końca tej drogi. To niezobowiązująca lektura, z tym charakterystycznym klimatem północy, która przeniesie nas na chwilę w lodowate ostępy Norwegii i pozwoli na chwile wytchnienia.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem Wielka Litera.

**Zapraszam na film!

Dodaj komentarz: