„Splątani” Łukasz Szuster – recenzja PATRONACKA

Debiutancki kryminał sensacyjny z motywami paranormalnymi i techno – „Splątani” Łukasz Szuster.

NADPRZYRODZONE PRZYPADKI

Zaczyna się od zniknięcia, zaczyna się od porwania… Profesor Jan Potocki, wizjoner, śląski milioner inwestujący szczodrze w nowoczesne technologie, uprowadzony zostaje przez grupę tajemniczych, zamaskowanych postaci. Gdy w jego porzucony na środku drogi samochód wjeżdża z rozpędem inny kierowca, do sprawy przypisany zostaje Wilhelm Borsztajn, oficer drogówki, do niedawna detektyw, zdegradowany w wyniku nieudanego, tragicznie zakończonego dochodzenia. Jego partnerką w śledztwie zupełnie przypadkiem zostaje uzdolniona analityczka giełdowa, kobieta z charakterem, niejaka Zuzanna Fuchs. Razem z Borsztajnem − i parą sympatycznych pomocników − zmierzyć będą musieli się z siłami, których potencjał i zdolności wyrywają tę książkę z gatunkowych okowów kryminału, czyniąc z niej opowieść prawdziwie… nadprzyrodzoną.

SPLĄTANI KWANTOWO

Wraz z biegiem fabuły odkrywamy, że nasz uprowadzony milioner krył w sobie niejeden sekret. Większość z nich zebrał i ukrył pod kopułami tajemniczego ośrodka między Katowicami a Krakowem, trochę na uboczu, nie za blisko wścibskich oczu. To tutaj, w kompleksie naukowym zwanym Fabryką, opracowywano kolejne nowinki, to tutaj powstawały zręby kolejnych technologicznych rewolucji. Quantum Fuel, lub Q-Fuel − bo tak swą firmę nazwał Potocki − maczało palce w wielu dziedzinach, od komputerów kwantowych, po sztuczną inteligencję, we wszystkim, co po prostu mogło przynieść niemały zysk.

Uprzedzając zaniepokojenie − sięgając po tę książkę spodziewałam się, że znajdę tu być może jakieś hard sci-fi, jakieś techno-thrillerowe skupienie na technologii, które wymagać będzie ode mnie odkurzenia posiadanej wiedzy o fizyce, a może i załączenia na YouTubie tego czy innego filmiku objaśniającego teorię strun lub rzecz jeszcze dziwniejszą. Tymczasem jednak trafiła się powieść sensacyjno-kryminalna, która z tych koncepcji zaczerpnęła tylko i wyłącznie w celu zbudowania pewnego konfliktu fabularnego, zaczynu do nieco odmiennej opowieści.

W miarę jak posuwamy się wgłąb fabuły, tytułowe splątanie staje się bardziej wymówką do spektakularnych zastosowań iście kingowskiej neomagii – tych wszystkich talentów i paranormalnych umiejętności, które utożsamiamy z horrorami sci-fi, czy też raczej science-fiction z elementami horroru. Fizyka kwantowa staje się tu więc tym czym bywały najróżniejsze radiacje Gamma, promienie X, ukąszenia kosmicznych wampirów i inne mutageny; wyzwalaczem mocy potrzebnych do opowiedzenia tej historii, do zabawienia nas, czytelników, opowieścią z nutką niesamowitości.

Tu od razu warto zaznaczyć, że „Splątani” wymykają się nieco klasyfikacji. Zaczynają jako kryminał, z czasem zmierzając w klimaty bliższe techno-thrillerom, by wylądować wreszcie w gatunku, który nazwałabym sensacją paranormalną. Co ciekawe, znajdziemy tu też elementy historii alternatywnej, tzn. bohaterowie okazują się być powiązani z konkretnym wydarzeniem, konkretną tragedią z polskiej historii − w epilogu natomiast pojawia się jeszcze bardziej pokręcone, zupełnie odjechane rozwiązanie.

Jeśli miałabym ją do czegoś porównać to byłby to odcinek „Z Archiwum X”, jeden z tych, które popychają naprzód mitologię serialu, gwarantując dobrą zabawę i obiecując że więcej znajduje się tuż za rogiem. „Splątanymi” Łukasz Szuster gwarantuje nam dobrą zabawę, czystą rozrywkę, dostarczoną nam z ochotą i z pomysłem. Może to jeszcze powieść niedoskonała, jeszcze trochę chropowata, ale debiuty rządzą się swoimi prawami. Tym bardziej, że przed Wami powieść charakterna i w sam raz na przyjemne popołudnie lub dwa.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem Videograf.

Dodaj komentarz: