„Nagle trup” Marta Kisiel – recenzja

Fantastyczna, przezabawna komedia kryminalna i debiut wydawniczy świeżutkiego, orzeźwiającego Wydawnictwa Mięta, czyli „Nagle trup” nie kogo innego, jak samej Ałtorki, czyli Marty Kisiel.

SIUP I TRUP!

„Przedstawiciele wydawnictwa w osobach zastygłego w drzwiach praktykanta Olafka oraz wyzierającej mu spod pachy Kasi przyglądali się sparagrafowanym zwłokom w głębokim oniemieniu.
– No, jak to mówią – wymamrotała w końcu Kasia – kiedy deadline wejdzie zbyt mocno.”

To miał być spokojny, zwyczajny dzień w wydawnictwie JaMas. Zaczął się jednak dość niestabilnie, bowiem od trupa w wydawniczej toalecie. Denatem okazał się być redaktor współpracujący, którego zwłoki jednakże nikogo nie zadziwiły, ba, nawet nie zaszokowały specjalnie. Na miejscu pojawiają się śledczy, którzy w toku śledztwa ustalają, że nie była to śmierć do końca naturalna, a których teraz zadaniem jest wyśledzić zbrodzienia. A mają z kogo wybierać i w kim przebierać! Pracownicy wydawnictwa nabierają wody w usta…

W OKU REDAKCJI

„Na tym właśnie polega praca redaktora. Musi wytropić wszelkie błędy od doboru pojedynczego słowa aż po konstrukcję całości. Styl, gramatyka, interpunkcja… A tu jeszcze jakiś wątek dynda, tam inny aż się prosi o amputację. Coś się nie zgadza w realiach, coś wypadałoby rozwinąć, a coś skrócić, żeby lepiej wybrzmiało, może dobrać inną stylizację. Krótko mówiąc, redaktor musi znaleźć i wyciągnąć z tekstu wszelkie zło. Jak taki… taki trochę wiedźmin. Tylko jeden ołówek ma na błędy szyku, a drugi na zbędne przydawki.”

Marta Kisiel z humorem i przymrużeniem oka ucina wszelkie marzenia o pracy w wydawniczym światku. Prysły jak bańki mydlane na wietrze! Ałtorka (błąd w pisowni celowy, związany z mitologią Marty Kisiel), obnaża ze szczegółami tajniki pracy w redakcji, mozolnej i niewdzięcznej. Ujawnia absurdy branży, trudy i mozoły, z którymi ekipa wydawnictwa musi zmagać się każdego jednego dnia! Niby między słowami puszcza oczko do czytelnika, ale czy na pewno? Czy to nie wołanie o pomoc? O zrozumienie? Oczywiście, to żart taki z mojej strony…

„Nagle trup” bawi się pysznie motywem, faktycznie pozwalając zajrzeć głębiej do świata wydawców. Odsłania kulisy pracy, wyjaśnia niejako poszczególne role, pokazuje, że za procesem wydawniczym stoją całkiem realni ludzie, w liczbie co najmniej oszałamiającej. Co więcej, każdy z nich ma w tym procesie coś do powiedzenia, każdy ma zadanie do wykonania. Gotowa książka pojawia się dopiero na końcu. I warto o tym wiedzieć, a potem – warto o tym pamiętać.

„Nagle trup” to przede wszystkim jednak komedia kryminalna – humor czarny jak smoła, ironia cięta ja topór krasnoluda, a język? Do smakowania, do delektowania się, bo co jak co, ale Marta Kisiel dba, by jej opowieści były napisane z precyzją i dostojeństwem polonistki. Dobrze się to czyta, dodajmy, z przyjemnością zanurzamy się w historii, z ciekawością też odkrywamy meandry intrygi. No właśnie, bo o intrygę kryminalną tu przecież chodzi. A ta może i nie jest dramatyczna szczególnie, wciąż jednak pozostaje zaskakująca, szczególnie im bliżej pozostaje nam do końca.

Przed czytelnikiem lektura lekka, przyjemna i przyjazna, to z jednej strony. Z drugiej bowiem „Nagle trup” to powieść inteligentna, w której Marta Kisiel kładzie nacisk na detale, także te językowe. Sprawi radość entuzjastom komedii kryminalnych, żartów nienachalnych, ale trupich intryg (szczególnie tych bezkrwawych) również. Perełka w swoim gatunku i doskonały wydawniczy start!

O.

*We współpracy z Wydawnictwem Mięta.

Dodaj komentarz: