„Niewinne ofiary”, „Fałszywe tropy” i „Toksyczne układy” Katarzyna Wolwowicz – recenzja

Tajemnice zbrodni, śledcza, która nie odpuszcza, a w tle klimatyczna Jelenia Góra i okolice w serii kryminałów z komisarz Olgą Balicką – „Niewinne ofiary”, „Fałszywe tropy” i „Toksyczne układy” Katarzyny Wolwowicz.

„Zbierając się do wyjścia, spostrzegła swoje odbicie na szkle między szafkami w kuchni. Cholera. Przez chwilę zastanawiała się, czy nie powinna się jakoś ogarnąć. Jest w końcu kobietą, „wizytówką ich komisariatu”, jak żartował sobie Stary. Długie, ciemne włosy upięła wysoko i niedbale. Grube kosmyki wymykały się z koka, który sprawiał wrażenie, jakby miał się zaraz rozpaść. Oczy podkrążone i lekko opuchnięta jeszcze z niewyspania buzia. Zabrakło jednak czasu, by coś z tym zrobić. Szef by się wkurzył, gdyby nie przyjechała najszybciej jak się da. Zresztą niby dla kogo miałaby się stroić”?

KOMISARZ OLGA BALICKA

Olga Balicka. Komisarz Olga Balicka. Śledcza jeleniogórskiej policji. Nie cofa się przed żadnym wyzwaniem. Nie odwraca wzroku. Podejmie każde kryminalne wyzwanie. Czy to sprawa brutalnego morderstwa dwójki małych dzieci („Niewinne ofiary”). Czy niewyjaśniony wypadek samochodowy („Fałszywe tropy”). Czy spisek związany z organizacją wielkiej pharmy („Toksyczne układy”). Po pracy toczy swoje sercowe boje: przystojny prokurator czy znajomy partner, który wrócił po latach? Jedno pozostaje pewne – Olga Balicka nie bierze jeńców i wszystkie sprawy doprowadza do końca.

JELENIOGÓRSKIE ZBRODNIE

Z komisarz Olgą Balicką nie sposób się nudzić. To jedna z tych postaci, w których życie wpadamy znienacka, a jej kolejne poczynania śledzimy z prawdziwym zaangażowaniem. Bez względu na to, czy mowa tutaj o poszczególnych etapach samego śledztwa policyjnego czy jej życia osobistego. Oba aspekty zdają się być równie fascynujące, ba, oba dopełniają się, a kibicowanie naszej bohaterce zdaje się oczywiste. Skoro jednak o kryminałach mówimy, to skupmy się na zbrodni – Katarzyna Wolwowicz stawia na różnorodność. Raz uderza z grubej rury i sprawia, że z miejsca otwieramy oczy ze zdumienia na okrucieństwo i wyrafinowanie. „Niewinne ofiary” to świetny przykład jak podbić napięcie do nieprzytomności i trzymać czytelnika w garści do samego końca. Innym razem stawia na intrygę skomplikowaną i dramatyczną – rodzinną (jak w „Fałszywych tropach”) i korporacyjną (jak w „Toksycznych układach”), w których stawki i poprzeczka podniesione są równie wysoko. Każdy tom jest inny, zróżnicowany, tym bardziej, że sama Olga zmienia się, ewoluuje, zmuszona jest też podjąć zupełnie nowe dla siebie role.

Katarzyna Wolwowicz pisze z prostotą i z pomysłem. Nie bawi się w metaforyzowanie czy upiększanie kryminału. Nie przekracza też granic dobrego smaku – jej opisy miejsc zbrodni są wyraziste i jednoznaczne. Wystarczą dwa, trzy zdania, żeby wszystko stało się jasne. Stawia na bohaterów, na relacje między nimi i na dochodzenie. Celem jest śledztwo i dążenie do prawdy, a prawda często okazuje się bardziej złożona i pogmatwana niż mogłoby się zdawać na początku. Czas w tych powieściach nie stoi w miejscu – pędzi naprzód, a bohaterowie razem z nim. Pomiędzy tomami powstają przerwy, czasowe wyrwy, życie bohaterów posuwa się naprzód, nie zatrzymuje się na szczegółach. Każdy kolejny tom to nowa historia, nowe śledztwo, a życie toczy się dalej.

Seria z Olgą Balicką sprawia mnóstwo czytelniczej satysfakcji. Autorka nie eksperymentuje z formą, tworzy kryminał spójny i ciekawy, taki, który śledzimy z radością odkrywania tego, co wydarzy się dalej. Sama bohaterka to postać z krwi i kości, która mierzy się z rzeczywistymi problemami i wyzwaniami. Żadna z niej superbohaterka. Jest policjantką, jest kobietą, jest kochanką. Jest jedną z nas i to jest w niej najlepsze.

Za nami trzy tomy: „Niewinne ofiary”, „Fałszywe tropy” i „Toksyczne układy”, mam nadzieję, że Katarzyna Wolwowicz nie będzie zwlekać i wkrótce znów Olga zapuka do naszych drzwi.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem Zwierciadło.

Komentarz do: “„Niewinne ofiary”, „Fałszywe tropy” i „Toksyczne układy” Katarzyna Wolwowicz – recenzja

Dodaj komentarz: