„Zatoka Francuza” Daphne du Maurier – recenzja

Dama i pirat! Powieść kostiumowa, powieść awanturnicza, prawdziwy romans z krwi i kości i zabawa gatunkową konwencją spod pióra jednej z najwspanialszych klasycznych autorek – „Zatoka Francuza” Daphne du Maurier.

DAMA I PIRAT

„Ta druga Dona wiedziała, że życie nie musi być przepojone goryczą, puste ani konwencjonalne, że może być intensywne, nieskrępowane – że oznacza cierpienie, miłość, niebezpieczeństwo i słodycz, a nawet więcej, o wiele więcej.”

Londyński dwór, wiek XVII i Lady Dona St. Columb, jedna z dam królewskiego dworu. Kobieta, która ma wszystko – pozycję społeczną i polityczną, ma dzieci i męża, ma pieniądze i wszystko czego tylko może pragnąć, a ona? A ona pragnie wolności, wyzwolenia, ucieczki! Jest znudzona i zmęczona i właśnie dlatego wyjeżdża do swojej posiadłości na wybrzeżu Kornwalii. A tam? A tam pirat pośród jej murów, prawdziwy pirat, który sieje postrach na okolicznych wodach! Okazuje się jednak, że ten pirat rozgrzeje na nowo uśpione serce Lady Dony, da jej upragnioną wolność, spełni marzenie o innym, pełnym przygód życiu. Ale przygoda przygodą, a życie życiem i wkrótce para kochanków stanie przed najtrudniejszymi wyborami.

KOBIECY KAPRYS

„Jest tu sam, a przecież… czy to nie szept dochodzi z tej płycizny przy brzegu, czy nie stoi tam jakiś mężczyzna, czy w blasku księżyca nie lśnią klamry przy butach i kord w dłoni i czy to nie kobieta przy jego boku, w płaszczu na ramionach, z ciemnymi lokami założonymi za uszy? Myli się, rzecz jasna, to tylko cienie drzew, te szepty zaś to nic innego jak szelest liści i szmer ptaka (…)”

Przepadam za bohaterkami, jakie kreuje w swoich powieściach Daphne du Maurier. To kobiety z wyższych sfer lub w sferach wyższych się obracające. Damy i kobiety światowe, o określonej pozycji w społeczeństwie, emanujące pewnością siebie. Kuzynka Rachela, piękna wdowa o słodkich tajemnicach. Także kontrowersyjne rodzinne koligacje hrabiego de Gué z „Kozła ofiarnego”. Nawet postać głównej bohaterki „Rebeki” nie bez przyczyny pokazana jest jako kontrast do tytułowej femme fatale – Rebeka de Winter i jej towarzystwo to kwintesencja tej charakterystycznej postawy, przypominającej nieco Daisy Buchanan z „Wielkiego Gatsby’ego”. Niewinność nie ma tu wiele do zaoferowania, to w bohaterkach bogatych i dojrzałych uwidacznia się cały kunszt pisarski Daphne du Maurier. To ich rozterkom z bliska pozwala się nam przyglądać.

To postacie, które co prawda wiedzą czego chcą, ale często nie potrafią, nie mogą wyrwać się z okowów swojej określonej codzienności. To dlatego folgują swoim zachciankom, dokarmiają swoje kaprysy, tym bardziej, gdy uda im się chociaż na chwilę odwrócić uwagę, uciec, zaszyć się gdzieś tylko dla siebie.

„Zatoka Francuza” bawi się konwencją klasycznej powieści awanturniczej, pełnego rozmachu romansu kostiumowego – du Maurier przenosi nas w czasie, zamyka w określonej czasoprzestrzeni, ale to tylko pozory, otwarta klatka. Jej bohaterowie bowiem są uniwersalni. Udramatyzowani, ucharakteryzowani względem swojej epoki, jednak z rozterkami jak najbardziej współczesnymi, ponadczasowymi. Rutyna, nawet spowita luksusem, potrafi rozdrażnić nawet najbardziej ułożoną damę. Kontrast między codziennym otoczeniem Lady Dony a towarzystwem nieokrzesanego pirata to dokładnie ten zabieg, który pokaże nam różnicę w całej swojej okazałości. I da odpowiedzi na te najbardziej dręczące pytania. Jak by to było, gdyby na chwilę chociaż uciec? Na chwilę poczuć znów wiatr we włosach i bijące z ekscytacji serce? Rzucić się w wir przygody i znów zacząć żyć? Ryzyko nie ma tu żadnego znaczenia. Taka jest właśnie Lady Dona – znudzona swoją rolą, którą musi odgrywać, ale nigdy na tyle, by poświęcić ją całkowicie. To takie oczko, które puszcza du Maurier do czytelnika. Przygoda tak, ognisty romans a i owszem, byle nasycić się, nakarmić ile wlezie. Do czasu.

Ach, ile przyjemności z lektury daje czytelnikowi „Zatoka Francuza” – nasłodzić ile wlezie tej powieści to nasłodzić za mało! Daphne du Maurier ma styl, ma szyk, ma to ekstrawaganckie pióro, które nadaje wszystkim jej opowieściom wykwintnego posmaku. Przecież to romans, romansidło nawet, miejscami ogniste i przerysowane, ale to właśnie w tym przerysowaniu, tym celowym przekierowaniu naszej uwagi widać celność zamysłu naszej pisarki. Nostalgiczna poświata spowijająca całość jedynie pogłębia poczucie zadowolenia z lektury. Du Maurier zapewnia nam pyszną przygodę, romans damy i pirata, kornwalijskie powalające krajobrazy i to poczucie słonego wiatru we włosach. Warto dać się ponieść tym emocjom, oj, warto!

O.

*We współpracy z Wydawnictwem Albatros.

Dodaj komentarz: