Książki na lato 2024

Książki na lato, na urlop, na wakacje! Leciuchne jak piórko i beztroskie na idealne wolne dni!

Cykl z Norą Kelly Douglasa Prestona i Lincolna Childa

Kto ma ochotę na prawdziwą letnią przygodę, ten koniecznie musi sięgnąć po serię z Norą Kelly i już Wam mówię dlaczego. Nora Kelly jest archeologiem, która wyrusza na emocjonujące i niebezpieczne ekspedycje. Seria łączy elementy archeologicznych zagadek, historycznych tajemnic i napięcia, ale! Mamy też motywy poruszające się po meandrach tzw. zakazanej archeologii, czyli dotyczącej motywów tajemniczych i niedopowiedzianych.

W serii pojawiły się trzy tytuły:

O „Starych kościach” opowiadałam Wam nawet na Wielkim Buku – to pierwszy tom serii, w którym Nora podejmuje się wykopalisk w miejscu obozowania słynnej grupy Donnera. Mamy więc motyw tragicznej wyprawy, która zakończyła się kanibalizmem, to jest motyw historyczny. A na dokładkę autorzy dokładają dodatkowy motyw związany z jak najbardziej współczesnymi zbrodniami.

Drugi tom, czyli „Ogon skorpiona” zaczyna się od zmumifikowanych zwłok w opuszczonym miasteczku w Nowym Meksyku. Przypadek? Niekoniecznie, bo to znowu motyw historyczny, związany z poszukiwaczem złota sprzed dziesięcioleci, ale podobnie jak w „Starych kościach” autorzy dołączają motyw sensacyjny związany z mafią, która poszukuje skarbu.

I wreszcie, najnowsza odsłona cyklu z Norą – „Diabelska Góra”, która jest najbardziej zakręconą odsłoną cyklu do tej pory, bo dotyczy UFO! A w zasadzie wykopalisk objętych tajemnicą na miejscu kultowej katastrofy w Roswell. I wtedy się zaczyna – są spiski, są niedopowiedzenia, ale też coś, czego nie do końca da się wyjaśnić.

Jak widzicie tematyka letnia, beztroska, a jednocześnie bardzo ciekawa, bo mamy i historię, mamy tajemnice, mamy śledztwa i zbrodnie. A wszystko to wplecione w przygody naszej Nory Kelly, która jest jedną z tych postaci, które dążą do prawdy za wszelką cenę. Bardzo lubię takie klimaty, bo to trochę jak u Jamesa Rollinsa, gdzie sensacja łączy się z historią. Jedno jest pewne, nie sposób się przy tej serii nudzić.

„Babetta” Nina Wähä

Pełna nieznośnego napięcia i nieznośnego upału opowieść o kobiecej przyjaźni na zawsze i zawsze. Szwedzka autorka zabiera nas na francuską Riwierę, a tam dwie przyjaciółki stoczą swoisty pojedynek na… życia i oczekiwania. Opowieść o trudnej do uchwycenia rywalizacji. O kobiecości, która z czasem zmienia się i przekształca. O straconych złudzeniach, o przebrzmiałej sławie, o tęsknocie za tym, co utracone. O starzeniu się i o porównywaniu. O życiu w cieniu i życiu w pełnym słońcu. O dwóch przyjaciółkach, jak dwie komety, które spalają się we własnym ogniu. I wciąż potrzebują siebie nawzajem. Genialna!

„Ostatnie słowo” Agnieszka Pietrzyk

Dwie historie w jednej, dwie pory roku. Upalne lato pewnego pisarza i jego brudnych tajemnic oraz tajemniczego gościa, który składa mu wizytę. Lodowata zima pewnej rodziny, która staje się bohaterami największej możliwej rozpaczy. Obie opowieści łączą się spójnie, dopełniają. Klamrą dla całości są duszne, letnie dni, wzmagające napięcie nadciągającej burzy, która nie chce nadejść. Czyta się zachłannie, jak pożera czereśnie.

„Piękni, lśniący ludzie” Michael Grothaus

To jest perła i prawdziwe cudeńko – proszę sobie zapisać! On jest siedemnastoletnim genialnym chłopakiem ze Stanów, który przyjeżdża do Tokio pracować nad swoim algorytmem. Ona pracuje jako kelnerka w małym bistro u boku byłego zawodnika sumo i jego przesłodkiego pieska Inu. John i Neotnia odnajdą się pośród neonów. Oboje skrywają tajemnice. Ale ona jest… sekretem samym w sobie. I muszą ten sekret jej istnienia poznać. Mamy tu futurystyczną wizję przyszłości, neonowe Tokio, które przypomina miasto z „Blade Runnera” Ridleya Scotta i mój ukochany temat: CO SPRAWIA, ŻE JESTEŚMY LUDŹMI?

„Do latarni morskiej” Virginia Woolf

Nie bez przyczyny uznana za jedną z najlepszych powieści angielskich XX wieku i jednocześnie kamień milowy w literaturze tzw. modernizmu wysokiego. To historia rodu Ramseyów, którzy spędzają przedwojenne lato w swojej nadmorskiej posiadłości, w pobliżu tytułowej latarni morskiej. Nostalgiczna, melancholijna, miejscami mocno depresyjna, dosłownie wgryza się w wewnętrzne przeżycia członków rodziny. A w tle morze, piasek i poczucie nieustępliwego przemijania.

„Cudowne lata” Valérie Perrin

Powieść, która pozostawia po sobie blizny na czytelniczym sercu – takie blizny chcemy nosić! Przejmująca do szpiku kości, nostalgiczna opowieść o trójce przyjaciół, o przemijającej idylli dzieciństwa i najgłębszej tajemnicy. Nostalgia ma dla mnie słodko-gorzki posmak i taka jest właśnie ta powieść. Miejscami słodka i beztroska, miejscami (częściej) gorzka, bolesna, druzgocząca. Piękna i niezapomniana choć zupełnie inna od „Życia Violette”.

„Tożsamość” Nora Roberts

Przejmujący thriller, który łączy się spójnie z powieścią obyczajową z dreszczykiem. Czyli niedoszła ofiara seryjnego mordercy staje się jego obsesją, której nie potrafi odpuścić. I słabością, która wciągnie go w pułapkę. A wszystko to spod pióra jednej z najpłodniejszych i najpoczytniejszych pisarek na świecie. Niebywała satysfakcja z lektury.

„Worek kości” Stephen King

Pogrążony w żałobie po śmierci żony pisarz przenosi się do domku nad jeziorem, by przekonać się, że miejsce, które wybrał jest… nawiedzone. Staje się świadkiem nadprzyrodzonych zjawisk i staje się świadkiem niepokojących wizji, które związane są z przeszłością domu i jeziora. Pojawia się tu motyw rasizmu i wykluczenia, porwań dzieci, a także motyw przeszłości, która wpływa na teraźniejszość. To King w najlepszym tego słowa znaczeniu, który straszy i poucza i przypomina o tym, co najważniejsze.

„Znaki zodiaku” Maciej Marcisz

Moje letnie odkrycie i jedna z najbardziej wakacyjnych książek. Grupa ludzi pod czterdziestkę, którzy mierzą się z życiowym kryzysem. Ida walczy z depresją, a po pobycie w szpitalu psychiatrycznym dostaje pół roku urlopu, by dojść do siebie. Na wyjazd do toskańskiej willi we Włoszech zaprasza ją przyjaciel Maks, bestsellerowy pisarz, który skrywa osobistą tajemnicę. Na miejscu prym wiedzie Pola (dom należy do jej rodziców), a młodziutki Julian rozgrywa karty – karty Tarota. Wróżba dla tej grupy jest szczególna. To trzęsienie ziemi, to zmiana, to całkowite zrzucenie masek. I chociaż wszyscy pozostają sceptyczni, to jednak coś zaczyna się w nich zmieniać. Powoli, po cichu, rozstrzygają się ich osobiste dramaty. Czyta się jednym tchem, zachłannie, z wypiekami na twarzy. Napięcie jak u Therese Bohman w „Utonęła”, ale w połączeniu z klimate z filmu „Stracone złudzenia” Bertolucciego. Nie da się oderwać oczu.

„Gdzie śpiewają raki” Delia Owens

Piękna i poruszająca opowieść o dzikiej, nieokiełznanej dziewczynie, o inności i o kobiecości w środku bagien amerykańskiego Południa, ze zbrodnią w tle. Delia Owens zabiera czytelnika prosto w odmęty dzikich, wilgotnych mokradeł Karoliny Północnej i od pierwszych chwil zachwyca czytelnika opisami tego mrocznego zakątka natury. To historia o dorastaniu, o samotności i krwawej tajemnicy, która naznacza życie.

Bo warto czytać.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem AGORA.