„Dom pogrzebowy Cottona” Monica Brashears | Bezsenne Środy

Dom pogrzebowy Cottona

Duszna, niepokojąca opowieść gotyku amerykańskiego Południa – „Dom pogrzebowy Cottona” Moniki Brashears.

GOTYK AMERYKAŃSKIEGO POŁUDNIA

To podgatunek literatury gotyckiej, który wyłonił się właśnie na południu Stanów Zjednoczonych. Charakteryzuje się atmosferą tajemniczości, mrocznej symboliki oraz elementami nadprzyrodzonymi.

Przewijają się motywy dekadencji, zniszczenia, moralnego i fizycznego upadku. Gotyk amerykańskiego Południa eksploruje także kwestie społeczno-kulturowe, takie jak rasizm, przemoc, bieda i religijność, ukazując je poprzez groteskowe postacie, nawiedzone miejsca oraz surrealistyczne wydarzenia. „Dom pogrzebowy Cottona” to idealny przykład takiej opowieści.

Dziewiętnastoletnia Magnolia Brown straciła ukochaną babcię. Matka opuściła ją dawno temu, więc teraz dziewczyna zdana jest tylko na siebie. A świat wokół bywa okrutny. Chociaż Magnolia pracuje na stacji benzynowej, to nie starcza jej na czynsz, właściciel miewa lepkie ręce. Przypadkiem, na stacji Magnolia poznaje kogoś, kto oferuje jej dobrze płatną pracę. Niejaki pan Cotton wraz ze swoją towarzyszką Eden prowadzą nietypowy zakład pogrzebowy. Magnolia ma być modelką, kimś, kto będzie wcielać się w role zmarłych i zaginionych kobiet, by pomóc ich bliskim je pożegnać. Ale z czasem Magnolia dostrzega drugie dno tej pracy.

O KSIĄŻCE

Zepsucie. Gnicie. Rozpad. Rzeczywistość „Domu pogrzebowego Cottona” jest w fazie zaawansowanego rozkładu. Młoda dziewczyna nie może zarobić na utrzymanie inaczej jak przez sprzedaż swojego ciała. To nie tak, że ona się prostytuuje u Cottona, ale ten element oddania się jest tu mocno obecny. Magnolia nie ma innej opcji, bo cała okolica jest właśnie taka. Każdy musi coś poświecić. Nawet przyroda wokół przypomina, że albo teraz albo nigdy może zarobić, jeśli poświęci samą siebie. I ona to robi. Przebiera się, maluje, maskuje, dokonuje przeobrażeń i inscenizacji. Niby komuś pomaga, ale jest w tym jakiś podtekst nieświeży, który obrazuje Cotton i jego towarzyszka o twarzy Meryl Streep. Ta para to symbol degradacji i wyniszczenia. Dawniej byliby oszustami, cwaniakami, ale w erze rozmytych granic i cyfrowych możliwości – mogą wszystko. Moralność ich nie dotyczy. I tym zepsuciem próbują zarazić Magnolię.

Warto przyjrzeć się jej z bliska. Magnolia pochodzi z mieszanej rodziny białej narkomanki i czarnoskórego robotnika. Spotkała ich tragedia, dziewczyna trafiła do babci, a ona chroniła ją przed światem. Przynajmniej próbowała. Magnolia lubi się przeobrażać – ma swoje alter ego, które daje jej namiastkę seksualnego wyzwolenia. Upustu złości. Ale to wszystko do czasu. Ona nie ma tylko jednej twarzy i to rozedrganie dostrzega w niej zwyrodniały Cotton.

Gotyk amerykańskiego Południa nie straszy, ale wciąga jak surrealistyczny sen. Monica Brashears rysuje przed naszymi oczami senne mazidła, obrazy urwanych koszmarów, zjaw, przeszłości. Jakieś wspomnienia, cudze emocje, duch babki Brown przewija się przez powieść, próbuje ostrzegać wnuczkę przed ostatecznym pogrążeniem, przed rozkładem. To wszystko symbole, za którymi ukrywa się przesłanie o kondycji ludzkiej jako takiej. Całość ma posmak groteski, teatralnej sceny i tragicznej nieuchronności losu. Podrasowana dusznym upałem, mięsistością roślin wokół, plastycznością ciał – latem daje czytelnikowi posmak niesamowitości.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem MOVA.