Opowieść o kulturze jedzenia, o kwintesencji włoskich smaków i włoskiej duszy, o pięknie codzienności i zwykłej radości życia – „Sekrety włoskiej kuchni” Eleny Kostioukovitch.
Zapomnijmy o przepisach na najlepszą pizzę czy o idealnych proporcjach składników do spaghetti bolognese naszych marzeń, bo nie o tym jest ta książka. „Sekrety włoskiej kuchni” to opowieść o kulturowej tożsamości, które kryje się w jedzeniu, o bliskich sercu miejscach, o smakach dziecięcych lat i rodzinnych stron. O rozmowach, które niby zaczynają się od jedzenia, które toczy się przy jedzeniu, a które prowadzą w najmniej oczywistych kierunkach – do literatury, do sztuki, do polityki, do filozofii czy historii. O włoskich szlakach, miastach, całych regionach, które ukształtowała kuchnia z całym bogactwem swojej różnorodności, smaków i aromatów. Pełna ciekawostek, anegdot, pieczołowicie dobranych zdjęć i grafik, zabiera nas w podróż niby po Włoszech, a tak naprawdę o wiele głębiej, bo do sedna włoskiej i nie tylko duszy.
Elena Kostioukovitch w swojej publikacji udowadnia, że jedzenie to jedynie pretekst. Pretekst, by móc o tym jedzeniu rozmawiać, by cieszyć się chwilą, by korzystać z życia. Jedzenie to dopiero początek podróży przez wszystkie regiony słonecznej Italii, to przyczynek do rozmowy o kulturze i o tym, co tak naprawdę kulturę tworzy. Z włoskim podejściem do kuchni i tym samym do życia, związana jest nie tylko prawdziwa pasja, ale również niezwykła czułość, która kryje się w dbaniu o najdrobniejsze szczegóły. To mniejsze i większe rytuały, celebracja przyjemności, to ucztowanie i wspólnie spędzany czas, bez względu na to, czy spędzamy go z rodziną, z przyjaciółmi, czy otaczają nas nieznajomi. To tradycja, bliskość, swoista ucieczka od konsumpcjonizmu i życiowego pędu. To także język pełen nawiązań i powiedzonek kulinarnych, którym Włosi posługują sie na co dzień. Pyszność, smakowitość, pikantność, apetyczność, pożeranie to tylko kilka polskich słów, które chociaż z jedzeniem związane, idealnie oddają atmosferę i intencję rozmówcy. Wreszcie, to demokratyzacja stołu, przy którym każdy może się odnaleźć bez względu na swoje wykształcenie, pochodzenie czy płeć.
„Sekrety włoskiej kuchni” pochłania się z prawdziwą, wręcz gargantuiczną przyjemnością – można objeść się do syta, czytając od deski do deski, lub skubać sobie od czasu do czasu, jak kto woli. Dla mnie –wielkiej miłośniczki rozmów o jedzeniu – to kopalnia inspiracji.
O.
*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Albatros.
**Zapraszam na film i na KONKURS.
Pysznie!