Dzieje Los Angeles są jak podniecająca przejażdżka kolejką górską, która stopniowo zamienia się w koszmar.
Los Angeles. Miasto Aniołów. Zachodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych. Z daleka jawi się niczym piękna fatamorgana. Piękny, spełniony sen. Istny raj, Eden niemal Wieczny błękit nieba i oceanu, zieleń palm, rozgrzane słońce, które świeci niemal na okrągło, przez cały rok. Piękni ludzie, bogate domy w najdroższych dzielnicach, najszybsze samochody. Na horyzoncie kultowy znak Hollywood, na wzgórzach zarys Beverly Hills, Bulwar Zachodzącego Słońca, Mulholland Drive prowadząca gdzieś w kierunku rozpalonej ziemi. Ale ten miraż znika niemal natychmiast wystarczy spojrzeć dokładniej, wyzwolić się z pęt filmowej mitologii tak wgryzionej w naszą podświadomość. Bo życie to nie serial Ekipa. To nie Moda na Sukces. A w końcu samo Los Angeles to miasto, które już w połowie lat 40. XX wieku Raymond Chandler nazwał starą, zmęczoną dziwką.
Opowieść o Mieście (Upadłych) Aniołów podjęła Jean Stein członkini jednego z jego najpotężniejszych rodów, córka potentata przemysłu muzycznego, dziennikarka, pisarka i wreszcie kobieta, która w głębokiej depresji wyskoczyła z własnego okna 30 kwietnia 2017 roku. Na zachód od Edenu to wyjątkowa historia Los Angeles, historia jego pięciu wpływowych rodów, moralnej zgnilizny, która ich toczy, a która obala ten niemal magiczny, nierealny wizerunek miasta, do którego przyzwyczaiło nas Hollywood.
Potentaci filmowi, naftowi i handlu nieruchomościami, a wokół ich rodziny, przyjaciele, służba, przypadkowi świadkowie przełomowych wydarzeń. Brudne sekrety, które po latach wychodzą na światło dzienne. Grzechy przeszłości, które przechodzą z pokolenia na pokolenie. Historie, które tworzyły się same i naznaczyły współczesne oblicze Miasta Aniołów niezmywalną skazą. Jean Stein nie zadaje pytań dzieje rodzin Dohenych, Warnerów, Garlandów, Jonesów i Steinów na koniec, ukazują nam niepokojący zasięg ich władzy. Tworzą się niemal same, z poszczególnych wypowiedzi, z poszczególnych słów, przypominają elementy układanki po kolei wskakujące na swoje miejsce. Na koniec lektury, czytelnik nie do końca wie, co powinien myśleć, ale zdaje sobie sprawę, że opadła zasłona i obraz Miasta Aniołów już nigdy nie będzie taki sam jak na początku książki.
między mitem Hollywood a rzeczywistością zieje ogromna przepaść
Na Zachód od Edenu to niezwykła, miejscami nieprawdopodobna niechlubna biografia Los Angeles, a w zasadzie próba uchwycenia międzypokoleniowych, wieloletnich zależności i powiązań, które wykreowały ducha tego specyficznego miasta zachodniego wybrzeża. Zaskakujące opowieści znane z pierwszych stron gazet, z nagłówków, z plotek. Powtarzane z ust do ust zdołały w jakiś sposób przejść do legendy, wraz ze wszystkimi uczestnikami poszczególnych wydarzeń. Teraz to oni snują swoje historie najbliżsi członkowie poszczególnych wielkich rodów Ameryki, ich przyjaciele, przypadkowi świadkowie, wszyscy, którzy mogą dodać cegiełkę i odsłonić to, co zostało przemilczane. Jean Stein oddaje im głos, tworząc porywającą opowieść o mieście, którego pierwotne ideały odeszły w zapomnienie, gdzie wielkie marzenia zastąpiły zabójcze ambicje, a pragnienie nieskończonego bogactwa zastąpiło zdrowy rozsądek.
Co prawda u Jean Stein nie brakuje plotek, niedopowiedzeń, czy zwyczajnych zatajeń w końcu każdy z jej interlokutorów opowiada jedynie to, co może zdradzić do wiadomości publicznej to Na Zachód od Edenu przedstawiają pasjonujące, tragiczne dzieje ludzi, którzy z uporem dążyli do swoich upragnionych, wygórowanych celów. W upalnym słońcu zachodniego wybrzeża, pośród palm, z falami oceanu walącymi o brzegi z oddali A wokół nich przemoc, rodzinne dramaty niczym z telenoweli, szaleńcze wyskoki i grzechy niepojęte dla zwykłego człowieka, który nigdy nie poczuł na skórze powiewu najbogatszej bryzy prosto z Los Angeles.
Nie sposób odłożyć, aż do ostatniej strony.
*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem AGORA.
**Zapraszam na filmik!
Uf! Ale cudnie brzmi 🙂
A tak na marginesie: oglądałaś „Ekipę”? Podobał Ci się serial?
Uwielbiam „Ekipię” – serial i film. To jeden z najzabawniejszych seriali, np. motyw z „Aquamanem”, albo w ogóle moja ukochana postać Ariego. 😀 Bardzo lubię.
A „Na zachód od Edenu” – polecam, tym bardziej, że zajmujesz się kulturą. <3
Ponieważ autorka bloga z zasady nie podaje nazwisk tłumaczy, uzupełniam to niedopatrzenie: przekład Dariusz Żukowski.
Dziękuję za uzupełnienie w tym przypadku. I daję znać, że od dłuższego już czasu jednak podaję nazwiska tłumaczy we wpisach. 🙂 Serdeczności,
Olga Kowalska