A gdyby tak zburzyć zastany porządek? Obrócić wszystko w pył i zatańczyć triumfalnie na zgliszczach? A co gdyby rzucić jeszcze wyzwanie samemu Bogu? Zniszczyć jego pieczołowicie wykreowane dzieło, zetrzeć je na proch? Cel? Nieistotny. Najważniejsza jest tutaj idea, bunt i rewolucja, które obudzą Nowy Porządek w miejscu zastałego. Oczywiście, nie jest to takie proste, jak mogłoby się wydawać. Potrzebny jest plan, sprytnie obmyślony tak, by nikt nigdy się nie dowiedział, co się święci, co nadchodzi nieubłaganie. Potrzebny jest także nowy zasób reguł, podręcznik dla nowicjuszy lepszego świata, encyklopedia przyszłych pokoleń. A cały ten spisek dopracowany w cieniu, w mroku, kiedy zapada zmierzch ludzkości.
Tak oto działa po cichu Zakon Nowego Porządku z niezwykłego, mistycznego porno-gastro thrillera z kryminalnym sznytem, czyli nagrodzona prestiżową czeską nagrodą literacką powieść Petra Stančíka Młyn do mumii.
Zegar na praskim placu wybija Nowy Rok 1886, tłum się bawi, pije i świętuje, a w jednym z zaułków odkryta zostaje bestialsko dokonana zbrodnia. Człowiek zakopany żywcem pod ulicznym brukiem to początek serii niewyjaśnionych morderstw, które wstrząsną XIX-wieczną Pragą. Śledztwo podejmuje ekscentryczny hedonista, wielbiciel smacznego jedzenia i cielesnych uciech komisarz Durman. Krok po kroku, w ciemnych uliczkach, w arystokratycznych salonach, w najwykwintniejszych burdelach, odkrywa znaczenie tych wyrafinowanych zbrodni, oraz co też próbuje przekazać mu morderca, umieszczając w zwłokach kolejne wskazówki. A w tle praski zamęt, przetaczające się wojska i zapach nadciągającej wojny.
Ach! Czego też Petr Stančík nie ukrył w Młynie do mumii! Aż chciałoby się rozłożyć ten mistyczny porno-gastro thriller na części, zanurzyć w to jezioro osobliwości, pełne dziwności, zwyrodnialców i TAKICH uczt, o jakich nie śniło się nawet poczciwemu Hannibalowi Lecterowi. Mistycyzm bierze się tu z obcowania z niewyjaśnionym i tajemniczym, bo kiedy komisarz Durman natrafia dla przykładu na azteckie Dymiące Zwierciadło Tezcatlipoca, które podobno przewiduje przyszłość, ale kradnie duszę, to niczego nie można być pewnym. Pornografia, bo bohaterowie nie stronią od cielesnych zabaw, zanurzają się pełne piersi, piersiątka, penetrują, dźgają i szczytują, ku własnemu radosnemu wyzwoleniu. Gastryczność natomiast to nic innego, jak czyste uczucie szczęśliwości, gdy na stołach panoszą się boczki, szynki, kwiczoły, sery, ziemniaczki i całe kopy dań, od opisów których ślinka cieknie, a błogi uśmiech pojawia się na twarzy. Nie byłby to rasowy thriller z kryminalną nutą, gdyby nie ten dreszcz straszności, który przynosi tu morderca z czeluści piekła za każdym razem, gdy atmosfera rozluźnia się co nieco. Nie wspominając nawet o Ordo Novi Ordinis, którego kontrowersyjne nauki i spojrzenie na pewne sprawcy niepokoi przy każdym rozdziale.
Młyn do mumii to lektura tak niezwykła, tak nietypowa i ekscentryczna sama w sobie, że wcale nie dziwią nagrody krytyków i uwielbienie czytelniczej publiczności. Petr Stančík wykreował kryminalny thriller w duchu XIX-wiecznych penny dreadfuls, pulpowych, lekkich historyjek z dreszczykiem, skupiających się na szczegółach morderstw, na śledztwie i na samych zwyrodnialcach. Nie można również nie wspomnieć o niezastąpionym czeskim humorze, którym miejscami tryska ta lektura. Jeśli dodamy do tego czysty ekscentryzm, z radosnym, libertyńskim usposobieniem głównego bohatera, to otrzymujemy powieść sycącą, upojną, pełną niepodrabialnych smaczków, której akcja pędzi po praskich uliczkach, a wciąga jak ten diabelski młyn do mumii. Nic tylko dać się ponieść i wycisnąć do cna.
Wspaniała bezsenna lektura tak dla fanów dziwności, osobliwości, czeskiej literatury, jak i porządnych kryminałów z thrillerowym dreszczem to tu, to tam.
Kryminalne TAK dla: wędzonej pandy, dla priapografa, dla boczku uwędzonego, dla zwierciadeł indiańskich i dla komisarza Durmana, który wie co dobre.
Notka osobista: UWIELBIAM! To moim zdaniem najwspanialsza czeska powieść ostatnich lat. <3
O.
*Recenzja tej wyśmienitej powieści, której Wielki Buk dumnie patronuje powstała we współpracy z Wydawnictwem Stara Szkoła. <3
*Po południu zapraszam na recenzję filmową & KONKURS!
Chcę wreszcie się zabrać w 2017 roku za czeską literaturę bo coraz więcej się o niej słyszy. Arystokratka w ukropie, ostatnia arystokratka i młyn do mumii to takie chyba obowiązkowe pozycje w tym roku, ktore chce nadrobić 🙂
Kochana – to IDEALNY wybór! <3 Śmiechu co niemiara, a do tego cudne historie! Polecam z całego serducha!
A właśnie dzisiaj Publio mnie kusi ebookiem za 16,90! Chyba się skuszę 🙂
Skuś się – czeska, rewelacyjna bomba! <3
Czekałam na tę recenzję bardzo mocno, odkąd zobaczyłam okładkę na Twoim ig, a teraz po prostu muszę ją mieć 😀
To jest tak wspaniała lektura! 😀
Nigdy wcześniej nie zastanawiałam się nad literaturą czeską, ale kusisz, oj kusisz 🙂
To dobrze, bo bardzo warto! <3
No i właśnie kupiłam,bezsenna środa?
<3
Przyznaję, że najpierw kaskady śmiechu wzbudziło we mnie rozbrajające wyznanie o pieczonych śnionych szynach później juz tylko moje zainteresowanie się wymagało. Literatura czeska jest dla mnie wciąż dziedziną niepoznaną, lecz wydaje mi się, że już wiem od czego rozpocząć jej penetrację
Koniecznie! <3 A szynki – mniam mniam!
Po przeczytaniu recenzji postanowiłem kupić książkę, gdyż bardzo lubię literaturę czeską a jeszcze bardziej ich kuchnie. Dotychczas przeczytałem 100 stron i szczerze nie można się od niej oderwać. Świetnie napisana, bardzo dobrze oddane realia XIX wiecznej Pragi, opis miasta, kuchni, postaci. Kolejny po Hrabalu i Kunderze wielki czeski pisarz. Polecam wszystkim.
PS. W recenzji jest błędnie podany rok – jest to Nowy Rok 1866 a nie 1886.
O rety! Dziabnęłam gafę automatycznie – poprawię jeszcze dzisiaj. 🙂 Dzięki za czujność!
I cieszę się ogromnie, że powieść się podoba. Pozdrowienia!
Czemu ja jeszcze o tym nie słyszałam? Przecież to brzmi TAK cudownie i smacznie. XIX wiek, zbrodnia, podejrzane uliczki i arystokracja – żyć nie umierać. Muszę zapolować 🙂
Koniecznie! Ta powieść jest CUDOWNA! <3