„Miłość, która przełamała świat” Emily Henry – recenzja

Wyobraźcie sobie wiele możliwych, równoległych światów. Niemal identycznych jak nasz, prawie, z niemal matematyczną dokładnością. Różnią się jednak szczegółami, podobnie jak przeszłością i tym, co dopiero nadejdzie. W jednym świecie pada deszcz, w innym świeci słońce. W jednym dom pomalowany jest na niebiesko, a w innym na miejscu owego domu stoi sklep. Ktoś zginie w jednym świecie, a w drugim będzie żył jeszcze przez wiele lat Według teorii naukowych mechaniki kwantowej równoległe światy są realizacją wszystkich możliwych alternatyw, jakie mogą powstać w przeszłości oraz przyszłości.* Takich światów może być nieskończenie wiele, tuż obok, za zasłoną naszej rzeczywistości. Ale tylko nieliczni mają do nich dostęp

O wieloświatach wiedzą i próbują je połączyć nastoletni bohaterowie wzruszającej opowieści Emily Henry Miłość, która przełamała świat.

Natalie od dziecka wie, że coś jest z nią nie do końca w porządku. Dawno temu zaczęło się od halucynacji ludzi, którzy nie istnieli, od twarzy i słów zawieszonych w powietrzu, które znikały po chwili. I od postaci tajemniczej Babci, która nocną porą przybywała z pustki, by snuć swoje indiańskie opowieści. W tym opowieściach ukryty był klucz do zrozumienia przyszłości i ostrzeżenie, o czym Natalie przekonuje się, gdy przychodzi jej skonfrontować się z dziwami rzeczywistości. Nagle drzwi do jej domu zmieniają kolor, znikają budynki i znów pojawiają się ludzie, którzy po chwili rozpływają się w powietrzu, i wszystko wraca do normy. Pojawia się również Beau uroczy chłopak, który zawładnie sercem młodej dziewczyny.

Dziwna sprawa, kiedy przynależy się jednocześnie do dwóch światów: czasem człowiek ma wrażenie, jakby nie należał do żadnego.

Pierwsza nastoletnia miłość, która pokonuje czas i przestrzeń, ostateczne poświęcenie i nadzieja, że gdzieś, kiedyś, pewnego dnia w innym świecie, pojawi się szansa na happy end A do tego wszystkiego metafory ukryte w indiańskich legendach, przypowieściach, historiach, które żyją przekazywane od pokoleń, z ust do ust. Miłość, która przełamała świat pełna jest młodzieńczych namiętności, głębokich, szarpiących za serce emocji, tak bliskich nastolatkom, którzy wierzą, że poznali miłości swojego życia, że nic poza samą miłością nie ma głębszego sensu. Liczy się tylko to, co tu i teraz, w jednym lub drugim świecie, a przyszłość traci wszelki sens, kiedy uczucie schodzi na dalszy plan. Natalie i Beau podążają odmiennymi szlakami, które przecinają się jedynie w niektórych punktach, ale czują, że mogą załamać światło, rozszczepić się i pokonać przeciwności, bo przecież zawsze istnieje alternatywna wizja ich świata.

Emily Henry w Miłości, która przełamała świat umiejętnie i z nieskrywaną delikatnością połączyła dziedzictwo amerykańskich Indian z młodzieżową, nieco naiwną opowieścią o prawdziwej, porywającej miłości. Do tego sama teoria światów równoległych przynależna gatunkowi science fiction, która mogłaby zamieszać w głowie czytelnikowi, gdyby nie prostota całego przekazu. Wiele światów istniejących w tym samym czasie, dwoje młodych ludzi, którzy wierzą, że są dla siebie stworzeni, wiele możliwych scenariuszy ich wspólnego życia, jeśli uda im się pokonać przestrzeń i czas. Dzięki tym nieskomplikowanym zabiegom historia Natalie i Beau okazuje się być poczciwą, poruszającą opowieścią, w której życie i śmierć tracą sens, jeśli nie doświadczymy tego najpotężniejszego z uczuć. Tego, które przenosi góry, obala granice, pokonuje niemal wszelkiego przeciwności. Miłości, która zdolna jest przełamać świat.

Słodko-gorzka opowieść dla wszystkich młodych serc.

O.

* Definicja światów równoległych ze strony Ciekawe.org link TUTAJ.

**Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem YA. <3

**Zapraszam na filmik i na ROZDANIE!

Dodaj komentarz: