Zapomniana historia młodych amerykańskich kobiet, które podczas II Wojny Światowej łamały kody wroga w Dziewczynach od szyfrów Lizy Mundy.
Ta historia zaczyna się 7 grudnia 1941 tuż po ataku na amerykańską bazę na Hawajach Pearl Harbor i oficjalnym dołączeniu Stanów Zjednoczonych do działań wojennych. To właśnie wtedy wojska lądowe i marynarka wojenna Stanów Zjednoczonych zaczęły werbować do swoich szeregów młode wykształcone kobiety z elitarnych uczelni w całym kraju. W stolicy w Waszyngtonie czekała na nie żmudna praca przy łamaniu kodów wroga w ściśle zdominowanym przez mężczyzn środowisku. Były to także działania skrupulatne, wymagające czasu i cierpliwości, często kilkunastu godzin ciężkiej pracy za biurkiem. Po wojnie natomiast niemal wszystkie te ciche bohaterki zostały zwolnione ze służby (zaledwie z kilkoma wyjątkami) i odesłane do domów, by zacząć zwyczajne, niebohaterskie życie w cieniu historii. Przez lata ich działalność wojenna pozostawała utajniona, nie mogły na głos mówić o swoich osiągnięciach i dopiero teraz Liza Mundy odkryła ich opowieści.
Dzięki odtajnionym dokumentom, do których miał dostęp mąż autorki Mark Bradley, Liza Mundy dotarła do kobiet, o których wszelki słuch w historii zaginął. Poznała ich barwne opowieści o codziennym życiu amerykańskich deszyfrantek, które musiały stawiać czoła nie tylko szeregom niekończących się liczb i symboli każdego dnia, ale także walczyły ze stereotypami, które powszechnie dominowały w ich środowisku pracy. Swoją ciężką codzienną pracą udowadniały, że deszyfrowanie kodów było tak naprawdę pracą zbiorową, wielogodzinną, wielotygodniową, która nie opierała się na geniuszu pojedynczych jednostek i nie miała nic wspólnego z filmowymi obrazami, które znamy z Hollywood.
W Dziewczynach od szyfrów Liza Mundy opisuje codzienność deszyfrantek, ich codzienne wyzwania przed jakimi stawały oraz trudności, jakim musiały stawić czoła. Mnóstwo tu ciekawostek historycznych, wspomnień, relacji opisywanych z perspektywy amerykańskiej, odmiennej od tej perspektywy II Wojny Światowej, do której jesteśmy w Europie przyzwyczajeni. Do tego całość napisana jest bardzo przystępnie, lekko, tak, by każdy, kto sięgnie po tę książkę miał przyjemność z lektury. Całość jest miejscami dramatyczna, miejscami zabawna, ale zawsze prawdziwa opowieść o wspólnym kobiecym wysiłku, o odwadze i niezwykłym patriotyzmie, który napędzał te niezwykłe kobiety każdego dnia do pracy i wreszcie pozwolił im schować się w cieniu, kiedy było już po wszystkim, a nikt nie mógł dowiedzieć się o ich działalności.
Dzisiaj, dzięki wciągającej publikacji Lizy Mundy cały świat może o nich usłyszeć, o dziewczynach od szyfrów.
O.
*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Bellona. <3
**Zapraszam na film i na KONKURS!
Przeczytam. <3
Niby zbuntowana, a jednak niekoniecznie! 😀