Sięgając po Serię Dzieł Pisarzy Skandynawskich nie sposób popełnić błędu, ale można dać się porządnie zaskoczyć! „Życie Sus” Jonasa T. Bengtssona to brutalna, ostra jak brzytwa, niemal przerysowana opowieść o pewnej dziewczynie i o zemście.
Życiu dziewiętnastoletniej Sus daleko do sielanki. Jej brat leży w szpitalu w śpiączce, ojciec przebywa w więzieniu za zamordowanie matki, a ona sama wegetuje w bloku na przedmieściach i tam wystawia samą siebie na kolejne próby. Sus robi wszystko, by wzmocnić swoje ciało i zahartować ducha. Szykuje się do ostatecznej rozgrywki. W końcu niebawem jej ojciec wyjdzie z więzienia i przyjdzie jej stawić czoła tej bestii w ludzkiej skórze.
„Życie Sus” trafia do czytelnika swoją prostotą, swoją dosadną brutalnością, swoim przerysowaniem, od którego nie sposób oderwać wzroku. Spodziewałam się przygnębiającej, iście skandynawskiej opowieści, podszytej rozpaczą i nieokiełznanym mrokiem, a dostałam cyniczną, precyzyjną historię zemsty. Nic dodać, nic ująć. Ta precyzja Bengtssona zachwyca, onieśmiela, czasami bawi i przeraża też. Rozszarpał na strzępy idealną duńską rzeczywistość. Wybabrał ją we krwi, w narkotykowym pyle, w syfie blokowisk, tak odmiennym od tego, z czym pragnie kojarzyć się Skandynawia. Ta pełna przemocy opowieść nie bierze jeńców i stawia wszystko na jedną szalę. Ostra. Przejrzysta. Idealna.
O.
*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Poznańskim.
**Zapraszam na film i na KONKURS!