„Bliżej, niż myślisz” Ewa Przydryga – recenzja

Gdynia poza sezonem, niewielki pensjonat i tajemnica pewnej zbrodni w dreszczowcu obyczajowo-psychologicznym „Bliżej niż myślisz” Ewy Przydrygi.

Jesienna Gdynia poza sezonem, nieduży pensjonat i tajemnicza kobieta, która nagle znika. Zamaskowany mężczyzna zabił ją, a zwłoki ukrył w samochodzie i odjechał z miejsca zdarzenia. A wszystko to obserwuje Nika Werner, straumatyzowana przeszłością właścicielka, która nie wie, co jest prawdą, a co jedynie halucynacją. Zamroczona lekami i alkoholem nie do końca potrafi rozpoznać rzeczywistość z wyobrażeniami, ale ma dziwne przeczucie, że scena, której była świadkiem wydarzyła się naprawdę. Problem polega na tym, że nie ma żadnych dowodów, żadnych śladów, więc Nice pozostaje jedynie samotnie odkryć prawdę.

Komu można zaufać, jeśli samemu sobie nie sposób? Nie ma to jak wejść w poharatany umysł bohaterki, która nie potrafi zaufać nikomu, nawet samej sobie. W „Bliżej niż myślisz” jedynym oknem czytelnika na wykreowany świat są zamroczone oczy kobiety, jej zamglony wzrok, w którym odbija się jakaś prawda, ale czy możemy być czegokolwiek pewni? Zanurzamy się w jej majaki, widzenia, w przywidzenia, a świat wokół nagle okazuje się być dusznym miejscem, które osacza swoją grozą. Ewa Przydryga umiejętnie zapętla fabułę, komplikuje rzeczywistość swojej bohaterki w taki sposób, że zwykła codzienność okazuje się zniewalająca. Dorzuca do tego traumy dzieciństwa, niepojętą matczyną przemoc, czyli demony przeszłości, które atakują znienacka i odbierają jej tak potrzebne teraz siły. W „Bliżej niż myślisz” koszmar narasta, a my, trochę jak literaccy sadyści, chcemy go więcej i więcej.

Przed Wami dreszczowiec psychologiczny, który czyta się jednym tchem, z narastającym napięciem i pędzącą na łeb na szyję akcją. Bez zbędnej krwi, bez zbędnych obrazów przemocy. A robi prawdziwe wrażenie.

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem MUZA.

**Zapraszam na film i na KONKURS!

Dodaj komentarz: