„Paradoks” udowadnia, że nikt nie tworzy takich labiryntów fabularnych, jak robi to Artur Urbanowicz. Przed czytelnikiem nietuzinkowa opowieść, inna niż wszystkie.
PARADOKSY MAKSA OKRĄGŁEGO
Maks Okrągły nie ma ze sobą łatwego życia. Co prawda jest najlepszym studentem na wydziale matematyki, ale co z tego, skoro przy okazji wydaje się być najgorszym z możliwych współlokatorów i najbardziej problematycznym z ludzi? Cierpi na obsesyjny perfekcjonizm, wszystkich wokół mierzy nierealną miarą, gardzi ludźmi, a najbardziej… gardzi samym sobą. Odwiedza psychologa, chodzi na terapię, ale coś z nim jest nie do końca w porządku. Ma przywidzenia, wydaje mu się, że dręczy go jego sobowtór, wpada w paranoję. Wkrótce jednak okazuje się, że być może to nie tylko wyobrażenia jego wymęczonego umysłu.
CZY STRASZY?
Artur Urbanowicz przyzwyczaił czytelników, że jego książki oscylują zawsze w granicach horroru. Tym razem jednak autor meandruje między gatunkami. „Paradoks” to intrygująca mieszanka powieści grozy, kryminału, powieści science fiction i dreszczowca. Przyznam Wam, że nie straszy tak, jak można by tego oczekiwać. Niepokoi to tu, to tam, ale pomimo tego, że porusza między innymi temat sobowtórów, to brakuje mu tej nuty mroku i tajemniczości, którą znamy chociażby z klasycznego opowiadania „William Wilson” Edgara Allana Poe. W „Paradoksie” bowiem chodzi o coś zgoła innego, a cała historia Maksa Okrągłego ma drugie, a nawet trzecie dno, którego zdradzać nie powinnam, a które stanowi główną podstawę fabuły. Lekki dreszczyk od czasu do czasu gwarantowany, ale bez obaw – nie umrzecie ze strachu.
NIETUZINKOWA OPOWIEŚĆ
Artur Urbanowicz wie jak prowadzić fabułę, żeby czytelnika wprowadzić w skomplikowany labirynt wykreowanej rzeczywistości i sprawić, że podczas lektury poczujemy się tak jak bohater – skołowani, niepewni tego, co wydarzyło się naprawdę, a co jest jedynie majakiem, wizją czy snem. Akcja toczy się wielotorowo, wielopłaszczyznowo, na czytelnika czeka skomplikowana układanka pełna szczegółów, których wcale niełatwo dostrzec między słowami. „Paradoks” prawia jednak frajdę, o ile damy pociągnąć się w pełen paradoksów świat Maksa Okrągłego i przenikniemy do jego zwichrowanego, spowitego czerwienią umysłu.
Jedno pozostaje pewne – nikt nie pisze powieści w taki sposób jak robi to Artur Urbanowicz, a kto raz zasmakuje w jego twórczości będzie miał ochotę na więcej. „Paradoks” zawieszony gdzieś między grozą a science fiction zaskoczy niejednego z Was, bo obiecuję, że niczego nie sposób tu przewidzieć.
Dzisiaj nie zmrużę oka, bo widzę siebie, ale jakby nie siebie…
O.
*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Vesper.
**Zapraszam na film i na KONKURS!