Bezsenne Środy: „W cieniu zła” Alex North – recenzja PREMIEROWA

Autor przerażającego „Szeptacza” powraca, by snuć mroczną opowieść o dorastaniu i niepokojącej mocy snów – „W cieniu zła” Alexa Northa.

przeł. Paweł Wolak

POŚRÓD SNÓW

W niewielkim Gritten Wood historia lubi się powtarzać. Dwadzieścia pięć lat temu, w miejscowym lesie dokonano makabrycznej zbrodni. O morderstwo oskarżono dwóch nastolatków – jeden trafił do więzienia, a drugi… zniknął. Legenda o Charlim, nastoletnim mordercy, przez lata działała na wyobraźnię miejscowych. Paul Adams znał Charliego. To przez niego opuścił rodzinne miasteczko, ale nigdy o nim nie zapomniał, ani o mrocznym wpływie, jaki ten miał na niego i jego kolegów.  Teraz znów ktoś ginie w lesie, a miejsce zbrodni przypomina tamto sprzed lat. Paul będzie musiał zmierzyć się z przeszłością.

CZY STRASZY

W „Szeptaczu” czytelnik mógł napotkać wiele scen niby żywcem wyciągniętych z horrorów. Atmosfera strachu sączyła się tam niespiesznie, spotęgowana pierwotnymi wrażeniami małego chłopca. Czuliśmy jego niepokój, czuliśmy jego zagubienie, jego próby, by zrozumieć, co dzieje się wokół. Czuliśmy także jego samotność i rozpacz po odejściu mamy. W przypadku „W cieniu zła” niesamowitość przemyka w tle, na pierwszy plan bowiem wysuwa się zbrodnia, śledztwo i tajemnica, która tylko ociera się o grozę, a grozą w gruncie rzeczy nie jest. To właśnie ta tajemnica, ten sekret trzymają czytelnika w napięciu, wywołują dreszcze niepewności, by doprowadzić do zaskakującego końca.

North igra z czytelnikiem. Krwawe rytuały, senne widziadła, morderstwo w sercu lasu – może nie padniemy ze strachu, ale z przyjemnością będziemy śledzić mroczne wydarzenia z miasteczka Gritten Wood i zapragniemy jeszcze kiedyś do niego powrócić.

MIĘDZY GATUNKAMI

Alex North wciąż oscyluje gdzieś na granicy gatunków. W swoich powieściach sięga po instrumenty i motywy, które rozpoznają wielbiciele grozy, a jednak operuje na szkielecie klasycznego dreszczowca z motywem kryminalnym. Nie sposób nie docenić tej zabawy gatunkami, tego żonglowania, które sprawia, że nie można jego powieści jednoznacznie sklasyfikować. Całość bowiem wymyka się doprecyzowaniu, a taką sztukę opanowali nieliczni.

ZNANE SCHEMATY

W „W cieniu zła” North powiela podobną konstrukcję fabularną, jaką wykorzystał w „Szeptaczu”, porusza też podobny motyw zbrodni sprzed lat, która powraca ze zdwojoną siłą. Tym razem jednak temat rodzicielstwa autor wymienił na temat dorastania, bo w końcu „W cieniu zła” jest o dorastających chłopakach, wyrzutkach, którzy szukają swojej własnej drogi i próbują za wszelką cenę się dopasować. Nawet jeśli będzie to oznaczać, że staną się jedynie pionkami w cudzej chorej grze. Pozostaje jednak tajemnica, niedopowiedzenie na koniec całości, które znów zostawia czytelnika z poczuciem zaskoczenia.

Na zakończenie powtórzę to, co napisałam przy „Szeptaczu”: Jeśli zdecydujecie się sięgnąć po „W cieniu zła” to pamiętajcie, że to nie jest horror. To dreszczowiec, to thriller – historia morderstwa i śledztwa. Ale znajdziecie w nim motywy grozy i sądzę, że tak jak ja będziecie umieli je docenić.

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem MUZA Black.

**Zapraszam na film i na KONKURS!

Komentarze do: “Bezsenne Środy: „W cieniu zła” Alex North – recenzja PREMIEROWA

Dodaj komentarz: