„Las z wełny i stali” Natsu Miyashita – recenzja PATRONACKA

Młoteczki obite filcem uderzają w stalowe struny fortepianu… Przed czytelnikiem piękna, minimalistyczna proza prosto z Japonii – „Las z wełny i stali” Natsu Miyashity.

przeł. Dariusz Latoś

POŚRÓD DŹWIĘKÓW

To było przypadkowe spotkanie, jeden przeszywający impuls. Nastoletni Tomura obserwuje przy pracy stroiciela fortepianów i z zachwytem odkrywa nieznaną mu do tej pory krainę. Już wie, czego pragnie dla siebie w przyszłości – on również zostanie stroicielem! Zapisuje się do specjalnej szkoły, zgłębia dźwięki, ich serce i istotę. Nadaje fortepianom nowych znaczeń, uczy się odpowiadać na pragnienia swoich klientów. Razem z Tomurą zanurzamy się w świat muzyki klasycznej, poszukujemy harmonii i wytchnienia, powoli dorastając i odkrywając swoje miejsce w życiu.

NARASTAJĄCY ZACHWYT

Współczesny świat wokół nas pędzi na łeb na szyję, boimy się pozostać w tyle, z każdej ze stron bombarduje nas morze dźwięków, huk wiadomości, cały huragan plotek i ploteczek. Proza Natsu Miyashity to odwrotność wszystkiego – pozwala nam zatrzymać się w pół biegu, rozejrzeć, odetchnąć pełną piersią.  „Las wełny i stali” to historia niespieszna, nastrojowa, zniewalająca. Jak spacer po lesie tuż nad ranem, w porannej mgle, gdy nie wiadomo jeszcze czy to jawa czy sen. Opowieść o dojrzewaniu i dorastaniu, o poszukiwaniu sensu istnienia i celu, który będzie napędzał i pobudzał. Historia młodego stroiciela, który ucząc się swojego fachu, dostraja tak naprawdę swoje własne życie – nadaje mu odpowiednich tonów, zapachów, znaczeń.

SZTUKA UWAŻNOŚCI

Widać w tej prozie pochwałę uważnego życia – łapania chwil, przyglądania się, przysłuchiwania, rozkosznej obserwacji małych, niby nieistotnych gestów, by poznać obraz całości. Miyashita ukazuje samą istotę ikigai, czyli japońskiej filozofii poszukiwania szczęścia i powodu do istnienia. To czynność, która nadaje kierunek i jednocześnie sprawia przyjemność. To specjalizacja jedyna w swoim rodzaju, która pozwala człowiekowi odnaleźć się i przynieść satysfakcję. Dla bohatera „Las z wełny i stali” takim ikigai, taką pasją i wewnętrzną enklawą jest właśnie strojenie fortepianów. A my czytelnicy możemy podglądać, jak odkrywa tę pasję w sobie.

Z „Lasem z wełny i stali” można spędzić kilka spokojnych, cichych, niespiesznych wieczorów. Dać się porwać, zanurzyć, zachwycić… Bez zbędnych fajerwerków – proza Natsu Miyashity wystarczy.

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Kwiaty Orientu.

**Zapraszam na film i na KONKURS.

Dodaj komentarz: