Bezsenne Środy: „Mumia” Anne Rice – recenzja

Wykopaliska archeologiczne, Starożytny Egipt i mumia powracająca do życia, a wszystko to w niepodrabialnym stylu Anne Rice  i „Mumii”, która opowiada historię Ramzesa Przeklętego.

TAJEMNICA DOLINY KRÓLÓW

Rok 1914, wykopaliska w Dolinie Królów, Egipt. Lawrence Stratford wraz z ekipą odkrywa niezwykły grobowiec, a w nim pisma, antyczne eliksiry i mumię, która należy podobno do… Ramzesa Wielkiego. Ten Ramzes Wielki sam nazywa siebie Ramzesem Przeklętym, nieśmiertelnym, który podobno żył nawet w czasach samej królowej Kleopatry. Lawrence jednak umiera w niepokojących okolicznościach, a mumia wraz z artefaktami trafia do jego londyńskiej posiadłości, w ręce jedynej dziedziczki jego fortuny – córki Julie. Tam właśnie Ramzes powraca do życia, by odkryć, że jego sen trwał ponad dwa tysiące lat, wszystko się zmieniło, ale legenda o jego ukochanej królowej Kleopatrze jest wciąż wiecznie żywa. U boku Julie starożytny król rozkwita na nowo, uczy się zasad nowego świata, nie domyśla się jednak, że przeszłość lubi powracać w najmniej oczekiwanym momencie.

PYSZNY PRZYGODOWY ROMANS

Mumia powracająca do życia, starożytna zemsta, klątwa, która nęka oprawców… Horror li to, czy niekoniecznie? „Mumia” Anne Rice nie straszy, nie przeraża, ale zapewnia cudownie satysfakcjonującą przygodową rozrywkę ze szczyptą romansu na dokładkę. Kto choć trochę kojarzy charakterystyczny styl prozy Anne Rice, ten w historii przeklętego Ramzesa odnajdzie wszystkie typowe dla niej elementy – pięknego nieśmiertelnego potwora o dwóch twarzach, poszukiwanie wiecznego życia i legendy, które powracają do życia.

Rice w piękny sposób odmalowuje przed czytelnikami Egipt roku 1914, ten znaczący moment ostatnich wielkich odkryć i równie wielkich odkrywców. Zabiera nas w labirynt londyńskich ulic, gdzie wraz z Ramzesem podziwiamy osiągnięcia współczesnego świata, zanim ten świat runie w gruzy wraz z nadejściem Wielkiej Wojny. A w tle gorący romans, który może miejscami nawet rozbawić czytelnika, szczególnie w momentach opisów samego Ramzesa i zachwytów nad jego sylwetką, oczami czy królewską posturą. Wciąż jednak diabelnie satysfakcjonujący i niezwykle odświeżający w kontekście opowieści o pięknych i bestiach, które nadeszły w przyszłości.

PRAWDZIWA FRAJDA Z LEKTURY

Uwielbiam świetnie sie bawić podczas lektury, a „Mumia” zapewniła mi kilka dni takiej wspaniałej, niezobowiązującej, przygodowej frajdy. Przypomniałam sobie co tak bardzo fascynowało mnie w Starożytnym Egipcie i skąd brała się moja dziecięca pasja do tamtych legend. Jeśli będziecie mieli szansę natrafić na „Mumię”, to nie wahajcie się ani chwili! Anne Rice nie zawodzi, a podobno całkiem niedawno powstała kontynuacja tej historii, po którą również sięgnę z przyjemnością.

Dzisiaj nie zmrużę oka, bo błękitne oko czujnie obserwuje mnie przez bandaże…

O.

Dodaj komentarz: