„Miłość czyni dobrym” Katarzyna Bonda – recenzja

Katarzyna Bonda powraca z kolejną, przekorną powieścią sensacyjną z miłością w tle – po „Miłość leczy rany” przyszedł czas na „Miłość czyni dobrym” Katarzyny Bondy.

DOBRY W TE KLOCKI

Daniel Skalski ma plan: zaczyna nowy rozdział w życiu. Właśnie wychodzi z więzienia, czekają na niego rodzice, żona, dzieci, a nawet kochanka i nowy syn, ale… No właśnie. Czar wolności pryska wraz z dawnym znajomym, który przypomina Skalskiemu o długu. Długu, który musi spłacić w kolejnym tygodniu, o ile chce jeszcze mieć jakąkolwiek rodzinę czy bliskich. I tak Daniel obmyśla kolejną ze swoich błyskotliwych i bezwzględnych intryg, w której kłamstwa i manipulacje pozwolą mu uciec od jakiejkolwiek odpowiedzialności.

DOSKONAŁA SENSACJA

O ile „Miłość leczy rany” była bardzo ciekawą, jednak niezapadającą w pamięć powieścią sensacyjną, to „Miłość czyni dobrym” wzniosła tę serię na zupełnie inny poziom. Katarzyna Bonda snuje tutaj opowieść o potworze, o diable, o demonie w ludzkiej skórze. Historię człowieka, który za nic miał więzy rodzinne, za nic miał miłości, przyjaźnie, znajomości. Dla niego liczył się tylko on sam. Ten, którego poznajemy w powieści pod nazwiskiem Skalskiego, potrafił tak sprytnie manipulować ludźmi, tak czarować i naciągać kolejnych inwestorów, tak omamiać i hipnotyzować słowem, że każdy na jego drodze stawał się w końcu jego ofiarą.

Natomiast sama historia Skalskiego, którą Katarzyna Bonda odnalazła w jego opasłych aktach, a którą ubrała w fikcyjne wdzianko, okazuje się być pełną fantazji, kłamstewek, historyjek i kolejnych ściem opowieścią, z której wymyka się wreszcie on sam – nieuchwytny oszust, który uciekał nawet przed samym sobą. Podczas lektury przypomniał mi się film „Podejrzani” z 1995 roku, w którym jeden z bohaterów jak pająk snuł swoją sieć opowieści, wypełniając  czystą fikcją w taki sposób, by nikt nigdy nie domyślił się prawdy. Taka jest właśnie historia Skalskiego – antyczłowieka w całej zwyrodniałej swojej krasie.

Czyta się jak najlepszą powieść sensacyjną – nie ma w niej dłużyzn ani przestojów. Jest akcja. Jest adrenalina. Jest dzikość wynaturzonego serca!

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem MUZA.

**Zapraszam na film i na KONKURS!

Dodaj komentarz: