„Wenus umiera” Aleksander Sowa – recenzja

Po „Gwiazdach Oriona” i „Czasie Wagi” czas na kolejny, kryminalny tom serii astronomicznej z Emilem Stomporem w roli głównej. Polska kryminałem stoi, co udowadnia Aleksander Sowa w „Wenus umiera”.

WENUS UMIERA

Lata dziewięćdziesiąte powoli dobiegają końca. Świat zmienia się, przyspiesza, ale w policji wciąż buzują stare układy i zależności. Wie o tym Emil Stompor, bezkompromisowy policjant z Warszawy, który nie spodziewa się jednak, że kolejna akcja zmieni jego życie na zawsze. Tymczasem w Parku Narodowym Gór Stołowych trwa śledztwo w sprawie dwóch odnalezionych na szlaku ciał. Śledztwo wyjątkowo śliskie ze względu na tożsamość jednej z ofiar. Czy to sprawka niedźwiedzia, jak sugeruje komendant Pszczoła? Czy może ktoś zabił z premedytacją? Ścieżki miejscowych śledczych i samego Emila przetną się, by odkryć bolesną prawdę.

SMAKOWITA ZAGADKA!

Nie ma motywu, nie ma sprawcy, a wszystkie tropy prowadzą donikąd. Do tego presja przełożonych i nacisk, by wszystko najlepiej zakopać głęboko, zamieść gdzieś pod dywan. Nie z Emilem takie numery! W „Wenus umiera” Aleksander Sowa ukrył przed czytelnikami pyszną zagadkę zbrodni i niemoralnych zależności, które może odkryć wyłącznie ktoś, kto w służbie stracił wiele i doskonale zna smak ostatecznych poświęceń.

Ten autor potrafi budować działające na wyobraźnię kontrasty. Głośne policyjne akcje w sercu miejskiej dżungli skonfrontowane z cichym poszukiwaniem śladów na łonie górskiej przyrody. Chaos komendy ze stolicy z opanowaniem niewielkiej komendy z okolic Kotliny Kłodzkiej. Wściekłość i rozbuchanie śledczych z Warszawy z pozornym być może spokojem policjantów z Gór Stołowych.  W tle natomiast Polska lat 90., świat tak odmienny od tego, co otacza nas dzisiaj, że czasami można odnieść wrażenie, że minęły całe wieki. Pewne sprawy pozostają jednak niezmienne, pewne procedury również, a układy, może już nie tak widowiskowe, wciąż przenikają się niezauważenie. Wisienką na torcie jest tutaj ostry, prawdziwy i żywy język, który sprawia, że stajemy się częścią tego świata i z łatwością możemy wyobrazić sobie konkretnych bohaterów.

CZEKAM NA WIĘCEJ!

Podoba mi się ogromnie w jakim kierunku idzie Aleksander Sowa. Każdy kolejny tytuł spod jego pióra jest mocniejszy i ciekawszy od poprzedniego. A kto jeszcze nie zna kryminałów tego twórcy, ten może bez problemu rozpocząć przygodę z twórczością od „Wenus umiera” – chociaż opowieść o Emilu Stomporze rozwija się i kontynuuje, to jednak zagadki pozostają niezależne od siebie. Warto!

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem LIRA.

**Zapraszam na film i na KONKURS!

Dodaj komentarz: