„Projekt Hail Mary” Andy Weir – recenzja

Kosmiczna opowieść o nadciągającej zagładzie,  o jednym człowieku, który może nas ocalić i bezkresnym wszechświecie, w którym ludzkość znajduje tak pytania, jak i odpowiedzi w najnowszej powieści bestsellerowego autora Andy’ego Weira („Marsjanin”) – „Projekt Hail Mary”.

ZAGADKI WSZECHŚWIATA

To miała być desperacka misja ratunkowa – ostatnia nadzieja nadciągającej zagłady dla ludzkości. Trójka śmiałków ruszyła w odmęty kosmosu, ale… ostał się tylko jeden. Ryland Grace budzi się ze śpiączki, na pokładzie statku kosmicznego, bo zorientować się, że nie pamięta kim jest, gdzie jest i po co tu jest. Z czasem jednak wszystko zacznie do niego powracać, ale to zaledwie początek niespodzianek, jakie Ryland napotka w kosmicznej otchłani.

KOSMICZNA NADZIEJA

Czytając powieści Andy’ego Weira czytelnik może śmiać się do łez, może wstrzymywać oddech z przejęcia, może też próbować zrozumieć skomplikowane koncepty fizyczno-astronomiczne, z którymi nie styka się raczej na co dzień. Twórczość Weira bowiem to zaskakująca mieszanka popowej historii kosmicznej z mocnym science-fiction, która zadowoli zarówno laików, jak i zajadłych miłośników gatunku. W „Projekcie Hail Mary” mamy klasycznego milenialsa w kosmosie – mężczyzna pod trzydziestkę, który nie wie kim jest, nie wie po co tu jest, ale który potrafi pośród gagów i żarcików odnaleźć wszystkie elementy samego siebie i ruszyć ku przeznaczeniu. W tle natomiast rozgrywa się epicka walka o przetrwanie, tym bardziej zaskakująca im dalej w fabułę zanurzamy się z czasem.

To, co jednak najbardziej ujmuje u Weira, a co objawiło się już w „Marsjaninie”, to… nadzieja. Nikt tu nie poddaje się beznadziei, ani nie oddaje smutnej kontemplacji pustki wszechświata. Wręcz przeciwnie – bohaterowie książek Weira działają, podejmują kolejne akcje, pewni, że nawet jeśli nie osiągną pełnego sukcesu, to jednak ruszą się o krok naprzód i przekroczą kolejne bariery problemu. Ta dynamika i optymizm płynący również z „Projektu Hail Mary” są krzepiące i pozwalają uwierzyć, że nawet jeśli faktycznie w przyszłości dojdzie do podobnego kryzysu, to zawsze znajdzie się ktoś kto będzie walczył i nie podda się, wbrew wszystkiemu.

Co prawda „Projekt Hail Mary” kontynuuje myśli rozpoczęte w „Marsjaninie”, wypełniony jest podobnym humorem i opiera się na podobnym koncepcie, to jednak najnowsza powieść Weira idzie o krok dalej. To science fiction w pełnej swojej krasie, pełne fachowych opisów i naukowych konkretów, które spodoba się miłośnikom gatunku. Bez dwóch zdań.

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem AKURAT.

**Zapraszam na film i na KONKURS!

Dodaj komentarz: