![](https://wielkibuk.com/wp-content/uploads/2021/09/LEK-TOMASZ-SABLIK-RECENZJA.jpg)
Pełen samotności, post pandemiczny świat w niepokojącej opowieści o końcu i nowym początku – „Lęk” Tomasza Sablika.
„Oto nadchodzą dni kary, zbliża się dzień odpłaty; Izrael woła: Głupcem jest prorok, a mąż natchniony szaleje.”
TA JEDNA DZIEWCZYNA
Pandemia zdziesiątkowała świat. Zostały jedynie niedobitki, ostatni, którzy uciekli, ukryli się, przeżyli. Na pustynnym odludziu, w chatce pod lasem żyją Jakub i Julia, samotni w swoim małżeństwie. Ona pragnie dziecka, a on? Chce tylko przetrwać u jej boku. Poza swoimi sąsiadami – Danielem i Martą – od lat nie widzieli drugiego człowieka. Aż do dnia, gdy do ich drzwi zapuka dziewczyna imieniem Żywia, która… ukrywa pewną tajemnicę. Od tej pory nic już nie będzie takie jak przedtem.
![](https://wielkibuk.com/wp-content/uploads/2021/09/LEK_TOMASZ_SABLIK.jpg)
CZY STRASZY?
„Lęk” raczej nie straszy, nie przeraża, ale podejrzewam, że nie na omamianiu straszydłami Tomaszowi Sablikowi tu zależało. Jego powieść to w końcu studium bolesnej samotności, historia kameralna, cicha, w której groza sączy się podejrzeniami, wreszcie narastającym szaleństwem. Sablik poddaje swoich bohaterów najtrudniejszym wyzwaniom samotności i izolacji, podrzuca religijno-mitologiczne tropy. W „Lęku” znajdziemy odniesienia nie tylko do katolicyzmu i judaizmu, ale w kontraście również do mitologii i wierzeń słowiańskich. To jak skonfrontowanie słów z symbolami, logiki z instynktem, oswojenia z dzikością. Ten właśnie kontrast doskonale buduje nastrój powieści i narastającą w niej, postępującą drapieżność. Do sedna opowieści docieramy niespiesznie – na końcu świata nie ma przecież dokąd się spieszyć. I dobrze.
W ŚWIECIE SAMOTNOŚCI
W powieści Sablika wybrzmiewa tęsknota za czymś nienazwanym, nieujarzmionym, za czymś, co przynosi ze sobą tajemnicza dziewczyna w tę deszczową noc. Z początku bohaterowie trzymają się tego, co pewne, a co jak się okazuje – jest pozostałością dawnego, upadłego świata. Z czasem bariery pękają, a w samotności rodzi się coś, co od zawsze czekało uśpione.
„Lęk” to postapokalipsa bez fajerwerków, bez krzyków i ognia rozpadającej się w pył cywilizacji. Raczej kameralny portret walki o przetrwanie kruchej psychiki ludzkiej pośród rozpaczy zniszczenia. Sablik podgląda osobiste bolączki, niemożliwe pragnienia, piętrzące się wątpliwości… Obserwuje rozpad więzi, rozmijanie się i kiełkujący gniew. To taka cicha katastrofa, emocjonalna gorączka, która z bohaterów przenika na samego czytelnika.
„Lęk” ma w sobie to postapokaliptyczne coś, ten unikatowy element, który sprawia, że miłośnicy gatunku odnajdą się w nim, rozpłyną, zatopią z przyjemnością.
Dzisiaj nie zmrużę oka, bo pandemia wciąż nie dobiegła końca.
![](https://wielkibuk.com/wp-content/uploads/2021/09/WielkobukoweWyzwanie_blog-5.jpg)
O.
*Zapraszam na film i na KONKURS!
Uwielbiam takie książki. Na pewno sięgnę po nią w wolnym czasie.