„Gasnące światło” Hanna Greń – recenzja

Dama polskiego kryminału powraca z opowieścią o brutalnej zbrodni, bezlitosnej sile historii i przemocy, która prowadzi w najgorszą ciemność – „Gasnące światło” Hanny Greń.

W KLESZCZACH PRZESZŁOŚCI

Tamta jedna noc odmieniła życie małej Amelii na zawsze. Nieznani sprawcy wdarli się do domu jej rodziców, by zamordować ich z zimną krwią. Dziewczynce udało się ujść z życiem. Teraz, osiemnaście lat później, koszmar przeszłości znów daje o sobie znać. Ktoś nie zapomniał o tamtej nocy i chce wyrównać rachunki, dopełnić tamtej zbrodni. Amelia, dzisiaj dorosła już kobieta, musi ratować się raz jeszcze. Czy uda się jej rozwikłać zagadkę śmierci rodziców?

GASNĄCE ŚWIATŁO

Jak ja lubię i doceniam, gdy tytuły powieści są nie tylko tytułami, nie tylko przypadkowymi zlepkami słów, ale niosą za sobą drugie, głębsze znaczenie. Tak jest właśnie z powieścią Hanny Greń, która w swoim „Gasnącym światłem” ukryła drugie, głębsze, mroczniejsze dno. Tytułowe gasnące światło to określenie wykorzystywane w psychologii – z angielskiego gaslighting – które oznacza formę manipulacji psychicznej lub emocjonalnej, objawiającej się w toksycznych związkach tak partnerskich, jak rodzinnych czy profesjonalnych. Chodzi o niszczące relacje, które objawiają się np. poniżaniem poprzez obniżanie poczucia własnej wartości, a nawet negowania zaistniałej rzeczywistości, przy narzucaniu własnego, zdeformowanego jej obrazu. To przemoc psychiczna, dezorientująca, wywołująca zagubienie przy jednoczesnym uzależnieniu od sprawcy. Przemoc, która tworzy iluzje i zaburza spojrzenie, a która może doprowadzać do najgorszych dewiacji. Hanna Greń sprytnie wplotła ten motyw w fabułę, tworząc oś, wokół której rozgrywają się poszczególne wątki. Tym samym, „Gasnące światło” zyskuje kolejny wymiar – wymiar psychologiczny – który uzupełnia podstawową intrygę kryminalną, nadając jej gęstości i objętości.

To zresztą znak szczególny prozy Hanny Greń – spójne łączenie motywów kryminalnych z obyczajowo-społecznymi i psychologicznymi. W „Gasnącym świetle” obserwujemy na dokładkę, również fascynujący wątek historyczny, który domyka klamrą całość opowieści. To w historię uwikłani są bohaterowie powieści, zwykli ludzie, na których cudze dzieje, czyny, wybory z przeszłości odcisnęły swoje piętno. Historia jest tutaj niczym skaza na kolejnych pokoleniach, dręcząca, miażdżąca, powracająca z nieznaną, zdeprawowaną siłą. Wisienką na torcie, a zarazem podstawą całości jest oczywiście śledztwo, które u Hanny Greń przedstawione jest z pieczołowitością i dbałością o szczegóły. Autorka dobrze wie, jak tworzyć wiarygodne, a jednocześnie przyciągające uwagę sceny oraz kreować bohaterów, którym kibicujemy z całego serca.

„Gasnące światło” to kryminał o przeszłości, od której nie ma ucieczki, o ludziach w nią zaplątanych i obsesjach, które trują ludzkie serca. O nieprzypadkowych zbrodniach i przewrotności losu. Napisany z wyczuciem i harmonią, z lekkością i humorem – wyważony dokładnie tak, jak trzeba. Hanna Greń donikąd się nie spieszy, w zamian, na spokojnie prowadzi intrygę, po nitce (a w zasadzie – po nitkach) do kłębka. Kawał porządnej powieści kryminalnej, ot co.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem Czwarta Strona.

Dodaj komentarz: