Czym jest WENDIGO? Bezsenny Bestiariusz #1

W Bezsenną Środę zapraszam na pierwszy odcinek Bezsennego Bestiariusza! Potwory, kreatury, istoty, wszelkiej maści straszydła, które nawiedzały i wciąż nawiedzają wyobraźnię twórców horroru i grozy. Na pierwszy ogień: WENDIGO!

Zapraszam do oglądania:

WENDIGO: co to jest?

Wendigo, Witiko, Windego… dziesiątki podobnych imion, którego genezy dopatrywać należy się w narzeczu Chippewa plemion rdzennych Amerykanów Algonkinów, zamieszkujących północne ziemie Kanady.

Wendigo to potwór z krwi i kości, krwiożerczy demon lasu, którego imię potocznie rozumiane jest jako kanibal, ludożerca, zwyczajnie antropofag, bo Wendigo żywi się ludzkim mięsem i jest nienasycony w swoim pragnieniu polowania na ludzi.

Przez wieki Wendigo był jedynie legendą, czymś, co straszy na niemal podbiegunowych już ostępach dystryktu Athabasca. Co ciekawe, Wendigo i jego legenda pierwotnie charakterystyczne były wyłącznie dla tego konkretnego obszaru na mapie. Na dalekiej północy, pośród kanadyjskich lasów, gdzie zima trwa niemal pół roku, a śnieg potrafi dusić swoim nadmiarem. To właśnie tam i tylko tam ożyła legenda o istocie, której trzeba się strzec, szczególnie wtedy, gdy nadchodzi zima.

Pojawiał się w relacjach podróżników z dalekiej północy, którzy zagubieni w leśnej kniei spotkali się w oko w oko z najpotworniejszym. Ich opisy jednak pozostają spójne, różnią się jedynie szczegółami.

To drapieżnik, o kształcie ni ludzkim, ni zwierzęcym, którego głód jest tak nienasycony, że podobno pożarł własne usta i straszy groteskowym obliczem. Jego łeb opatrzony jest w jelenie poroże, czasami w nadżarty pysk jelenia lub gigantycznego łosia, na którym osadzone są charakterystyczne, olbrzymie oczy, przypominające oczy sowy. Tymi oczami śledzi, osacza zagubionego podróżnika. W tych oczach nie ma już nic ludzkiego.

WENDIGO: potwór czy halucynacja?

Według legend Wendigo oscyluje na granicy rzeczywistości. Jest zarówno prawdziwy, jak i nieprawdziwy. Może być halucynacją, lub bestią z krwi i kości. Może być nieokreślonym, dzikim głosem bez słów, echem, może być wrzaskiem lub piskiem, który wabi zagubionych podróżnych w leśne ostępy. Może być tym cieniem, który widzimy za drzewem, gdy nagle zagubimy się w lesie. Może być dzikim zwierzęciem, które złapało nasz trop. Jednak najgorsze jest to, że Wendigo może być… każdym z nas. Wendigo może być i bywa… człowiekiem.

Wg wierzeń Algonkinów Wendigo to klątwa – klątwa kanibalizmu, która współcześnie może brzmieć jak wyolbrzymiona bajeczka, ale która nabierała całkiem realnych kształtów w przeszłości. Na przykład podczas wielkiego zimowego głodu w XV wieku, gdy ogarnięci białą gorączką Indianie kanadyjskiego regionu Athabasca pożerali siebie nawzajem. Szalony głód, głód, który odbiera bliskich i sprawia, że człowiek staje się drapieżnikiem…Tamte lodowe, pozbawione możliwości ucieczki miesiące spędzone w skrajnej izolacji były tak traumatycznym wydarzeniem, że ich wspomnienie zaczęło prześladować kolejne pokolenia Algonkinów w ich mitach, legendach, podaniach. Z czasem ożyło i zaczęło oddziaływać na wyobraźnię mieszkańców i odwiedzających tamte rejony.

W XVII wieku, jeden z jezuickich misjonarzy, który dotarł na północ pisał o opętanej kobiecie, która pożarła kilku ludzi z jednego plemienia. Ludzie z wioski na czele z szamanem szykowali się do ujęcia demona i poskromienia go poprzez ciąg skomplikowanych rytuałów. Również handlarze skórami na pograniczach donosili o rdzennych mieszkańcach, którzy ostrzegali ich przed opętanymi głodem w lesie…

Co ciekawe, Wendigo i istoty Wendigo tożsame, można spotkać nie tylko na dalekiej północy, ale w legendach i podaniach wszystkich tych miejsc, gdzie panują warunki ekstremalne. Na pustyniach, rozległych równinach, górskich ostępach, gdzie trudno o wodę, o pożywienie, gdzie trzeba walczyć o życie Wszędzie tam, gdzie ludzie stawili czoło naturze i przegrali tę walkę.

WENDIGO: w psychologii

Z czasem Wendigo stał się również synonimem słabości ducha i chciwości, która ogarnia człowieka i sprawia, że ten karmi się drugim człowiekiem. Demonem, który poluje na wykluczonych. Według wierzeń, Wendigo może być złem, które ogarnia nie tylko jednostki, ale też całe społeczności. Kiedy już raz zaatakuje, kiedy już raz człowiek posmakuje mięsa drugiego człowieka – już nigdy nie będzie mógł przestać.

W medycynie istnieje nawet kompulsywno-obsesyjna przypadłość nazwana Syndromem Wendigo lub Psychozą Wendigo. Jest ona typowa tylko dla rdzennych mieszkańców północnych terenów Stanów i Kanady, szczególnie dla wspomnianego plemienia Algonkinów. Wyjątkowo częste przypadki tej nietypowej choroby zostały szczegółowo udokumentowane przez różnych badaczy, którzy wyróżnili jej podstawowe symptomy. Jej głównym objawem są z początku: pogłębiające się stany depresyjne, poszukiwanie odosobnienia, brak łaknienia. Z czasem pojawia się nagły wzrost agresji i instynktów morderczych, omamy słuchowe, halucynacje, omamy węchowe, gorączka, wizje, nagły wzrost nienaturalnej siły i wydawanie zwierzęcych dźwięków. Osoba dotknięta taką gorączką zaczyna sama wierzyć w opętanie przez Wendigo i może posunąć się nawet do kanibalistycznych ataków na bliskich. Wierzono, że jedynym sposobem na pozbycie się demona jest rytualny cios toporem w głowę i odprawienie modłów przez szamanów.

Jednym z najlepiej udokumentowanych przypadków Syndromu Wendigo jest przypadek Swifta Runnera z 1878 roku, który zimą po śmierci głodowej najstarszego syna, sam targany szaleństwem i niemożliwą do zaspokojenia gorączką zabił i pożarł swoją żonę oraz piątkę pozostałych przy życiu dzieci. To tylko jeden ze szczegółowo udokumentowanych przypadków ofiar gorączki właśnie tamtego okresu.

WENDIGO: w popkulturze

Jako że nas czytelników i pochłaniaczy kultury fascynują opowieści o wszelkich transgresyjnych skrajnościach, o łamaniu największych możliwych tabu, to mit o Wendigo bardzo szybko trafił do popularnego obiegu i przekroczył granice kulturowe. W końcu motyw pożerania ludzkiego mięsa jest jednym z najbardziej bluźnierczych motywów z możliwych… I chociaż wciąż pozostaje głównie motywem, który podejmują twórcy ze Stanów Zjednoczonych czy Kanady, to jednak popkultura rozniosła jego sławę na cały świat, szczególnie w ostatnich dekadach. Mam dla Was kilka najbardziej rzucających się w oczy przykładów:

Sama po raz pierwszy natknęłam się na wzmiankę o Wendigo w opowiadaniu Algernona Blackwooda pod tytułem „Wendigo” właśnie, pochodzącym z 1910 roku. Blackwood sięgnął po dawne legendy i obudził ten leśny terror, prawdziwy horror, który rodzi się u progu ostrej, kanadyjskiej zimy. Opowiada historię czterech myśliwych, którzy polując na łosie w leśnych ostępach Kanady, postanawiają rozdzielić się, by lepiej poznać teren i ocenić zasięg zwierzyny. Dają sobie trzy dni na rekonesans. Możecie jedynie domyślić się, co też napotkają pośród leśnej głuszy. U Blackwooda Wendigo przybiera postać demona lasu, siły natury, która pojawia się, by skusić człowieka do powrotu.

Wendigo pojawia się również w powieści króla horroru, czyli Stephena Kinga, który na nowo ożywił mit w swoim „Cmętarzu Zwieżąt”. Uwspółcześniona wersja Wendigo staje się tutaj częścią zapomnianej kultury, tych, którzy zniknęli na zawsze i nigdy już nie wrócą. Uśpiony od lat na pozostałościach cmentarzyska należącego do plemienia Mi’kmaq’ów. Tutaj Wendigo jest demonem, jest potworną siłą, która występuje przeciwko naturze i jej ustalonemu porządkowi, budząc do życia na powrót to, co powinno leżeć zakopane w ziemi.

Jeszcze inne oblicze Wendigo serwuje Graham Masterton w powieści „Wendigo”. Tutaj demon, podobnie jak u Blackwooda, przybiera formę ducha lasu, do którego zwraca się z pomocą jeden szamanów plemienia Siuksów. Duch ten jednak – jak na istotę przebiegłą przystało – stawia bohaterom warunki swojej pomocy, ba, wykona zadanie, jeśli poniesiona zostaje kara za dawne krzywdy wyrządzone rdzennych plemionom tych ziem.

Odmianą Wendigo jest również istota, którą napotykają na dalekich północnych rubieżach bohaterowie fenomenalnej powieści grozy „Terror” Dana Simmonsa. Nawiązując do dawnych legend rdzennych plemion tamtych odizolowanych rejonów ukazuje legendarną wyprawę sir Johna Franklina i statków Erebus i Terror z zupełnie innej strony. Załogi statków, które utknęły w lodzie na długie miesiące, zmorzeni głodem i strachem, zostają skazani na walkę z potworem, który pożera ich jeden po drugim. Wreszcie, muszą stawić czoła sobie nawzajem.

Wendigo jako ten wielki głód, głód, od którego nie można uciec, a który jawi się jako demon stąpający pośród ludzi, pojawia się u Almy Katsu w „Głodzie”, powieści grozy również luźno opartej o prawdziwe wydarzenia. To fabularyzowane dzieje legendarnej pionierskiej Wyprawy Donnera, która zakończyła się wielką tragedią. Tutaj, legenda o Wendigo ożywa pośród piekącego słońca prerii, wybielonych pustyń i górskich pasm Sierra Nevada. Tytułowy Głód przenika człowieka do samych kości, który czuć nie tylko w żołądku, ale nawet w każdej komórce krwi. Opowieść o potrzebie mięsa, ofiary, pożerania drugiego człowieka, czyli jedna z najbardziej fascynujących kanibalistycznych legend rodem z indiańskich wierzeń.

Bardzo ciekawe nawiązanie do motywu Wendigo pojawia się w serialowej adaptacji literackiego cyklu Thomasa Harrisa o legendarnym kanibalu Hannibalu Lecterze, czyli w „Hannibalu” z Madsem Mikkelsonem w tytułowej roli. Twórcy serialu zdecydowali się wtłoczyć obraz Wendigo w wymiar symboliczny, jako tego, który łamie tabu, otwarcie niszczy naturalny porządek. Istnieje jedynie w wyobraźni jednego z bohaterów – z początku ukazuje się jako gigantyczny, nieomal magiczny jeleń, jak z innego świata, by z czasem przybrać monstrualną człekokształtną postać, wychudzoną, zagłodzoną, o czarnych sowich oczach. To ucieleśnienie wnętrza Hannibala, a raczej wizualizacja tego, co ukrywa przed całym światem. Hannibal w postaci Wendigo łamie ducha innych, by dokonali ostatecznych transgresji i wyborów, od których nie będzie odwrotu. Bo kto raz spróbuje ludzkiej krwi, ten na zawsze będzie tęsknił za jej smakiem.

Motywy Wendigo pojawiają się również w adaptacji filmowej powieści „Rytuał” Adama Neville’a, tam w duchu skandynawskim. Również stajnia komiksów Marvela stworzyła swojego Wendigo, gdzie naznaczeni klątwą zamieniają się w lykantropiczne istoty o niezwykłej sile, nadzwyczajnej wytrzymałości oraz szybkości.

To oczywiście jedynie czubek góry lodowej wendigowych elementów i motywów, myślę jednak, że najlepiej wybijających się w naszym horrorowym, grozowym świecie. Jestem ciekawa, czy Wy na swojej drodze horrorowej natknęliście się na podobny motyw?

O.

Dodaj komentarz: