„Diabelski krąg” Przemysław Borkowski – recenzja patronacka

Nastrojowy kryminał w odcieniach grozy – „Diabelski krąg” Przemysława Borkowskiego.

DALEKO OD DOMU

Chociaż prokurator Gabriela Seredyńska powróciła w rodzinne strony, to nie może być dalej od domu. Wróciła do miejsca, z którego uciekła, a z którym nie łączą jej żadne pozytywne wspomnienia. Wróciła na pogrzeb ojca. Od początku jednak coś jest bardzo nie tak. Pogrzeb się opóźnia, niektórzy żałobnicy nie szczędzą przykrych komentarzy, wreszcie, odziedziczyła dom, na terenie którego Gabriela dostrzegła prokuratorskim okiem miejsce zbrodni. Co z tego jednak, gdy miejscowe władze nie chcą wziąć jej na poważnie. Ba, gmatwają cały proces niepotrzebną biurokracją, a śledztwo prowadzą co najmniej nieporadnie. Gabriela wie, że coś tutaj jest na rzeczy i nie odpuści, póki nie dowie się w co zamieszany był jej ojciec.

POŚRÓD WROGÓW

Może Gabriela Seredyńska gdzieś tam daleko jest prokuratorem z doświadczeniem i sukcesami, ale tu – w rodzinnej miejscowości – jest tylko kobietą, która wtyka nos w nie swoje sprawy. Jest kimś, kto tylko miesza i mąci, draży niepotrzebnie. I wyciąga głęboko zagrzebaną przeszłość. A kogo to obchodzi? Na pewno nie miejscowych stróżów prawa, na pewno nie miejscowego prokuratora, ani nikogo, z kim owy prokurator i służby są w komitywie. „Diabelski krąg” bowiem jest opowieścią o spisku, o brudnych sekretach, o wszystkim tym, co po latach zostawia po sobie lepki osad i poczucie czającego się zagrożenia. O tym, co ukryte i zapomniane, by zostać odkryte po latach. O odpowiedziach na najtrudniejsze pytania. O znajomościach i układach – politycznych i społecznych – na których wszystko bywa oparte.

W „Diabelskim kręgu” prokurator Gabriela Seredyńska jest daleko od domu. Ba, jest otoczona wrogimi spojrzeniami. Jest niemile widziana i w ogóle – to nie jest miejsce dla niej. A ona idzie za prokuratorskim instynktem i zamierza ujawnić to, co niewygodne. Trudność i wyzwanie polegają na tym, że w rodzinnej miejscowości nie ma żadnych pleców. Nic tutaj nie znaczy. Jest zwykłą, szarą obywatelką, a te mają to do siebie, że można je ignorować do utraty tchu. Przemysław Borkowski dodał tu atmosferę osaczenia, narastającego napięcia i grozy, które czają się za każdym drzewem. Drzewa bowiem i las i dzikie ostępy odgrywają tu niemałą rolę.

Całość jest wartka i wciągająca od pierwszego, kontrowersyjnego zdania. Pokazuje mały, zamknięty świat, który operuje swoimi prawami. Kto jest swój, ten jest swój, a kto jest obcy, ten nie ma nic do gadania. Rządzi układ, siła, miejscowa szajka, która lubi mieć wszystko pod kontrolą. Jak kontrolę powolutku traci – tym bardziej za sprawą jakiejś wścibskiej miastowej baby – to wszystko się komplikuje, a na to pozwolić nie można. Na szczęście Gabriela ma swoje asy w rękawie i nawet poza swoją jurysdykcją jej pazury potrafią dosięgnąć złoczyńcy.

„Diabelski krąg” dla miłośników nastrojowych jesiennych kryminałów. Kto kontynuuje serię – ten będzie zadowolony zmianą scenerii i wglądem w przeszłość bohaterki. A kto zaczyna od początku – ten złapie bakcyla, nie ma innej opcji.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem Czwarta Strona.

Dodaj komentarz: