„Nic do stracenia” Przemysław Piotrowski – recenzja

Próbowali odebrać jej wszystko, co kocha – nie drażni się rozjuszonej niedźwiedzicy… Teraz spróbują znów, a ona odpowie z podwójną siłą. Luta Karabina powraca, by roznieść w pył wrogów w „Nic do stracenia” Przemysława Piotrowskiego.

NIECH DOKONA SIĘ ZEMSTA

Lutosława Karabina, zwana po prostu Lutą. Dawniej pracowała na platformach wiertniczych, teraz znów szkoli specjalsów. Jest w tym dobra, była jedną z nich, najlepszą w swoim fachu. I przeżyła swoje. Ale brutalny świat przestępczości zorganizowanej i handlu żywym towarem znów upomni się o Lutę i jej rodzinę. Dokonuje się zemsta, ginie dziadek Luty, a jej wyjazd w rodzinne strony okazuje się pułapką. Odebrano jej dwójkę ukochanych dzieci… Luta nie nic do stracenia – znowu ruszy do walki i trafi do najgorszego możliwego piekła.

NIC DWA RAZY?

Noblistka poetka Wisława Szymborska napisała kiedyś, że nic dwa razy się nie zdarza – myliła się. Zdarza się, a nawet zdarza się bardziej i intensywniej niż za pierwszym razem. Przynajmniej we thrillerach sensacyjnych Przemysława Piotrowskiego, których bohaterką jest Luta Karabina. Samotna matka, która musi stawić czoła najgorszym możliwym wyzwaniom dla każdej kobiety. Ta kobieta jednak jest jedną z najbardziej niebezpiecznych. Ktoś ewidentnie lubi drażnić rozjuszoną niedźwiedzicę, ktoś lubi bawić się jej rozpaczą. Ktoś lubi sprawdzać wytrzymałość jej sił i serca. Kto? Oczywiście Przemysław Piotrowski, który podrzuca Lucie te wszystkie kłody. My, którzy zarywamy nocki, żeby Lucie kibicować. I te wszystkie potwory, z jakimi Luta ma do czynienia.

Inaczej nie można nazwać tych, którzy handlują żywym towarem. Inaczej nie można nazwać tych, którzy traktują cudze życie jak swoją własność. To właśnie te bestie w ludzkiej skórze na tapet bierze w swojej twórczości Piotrowski. Przestępczość zorganizowana, jej macki, które sięgają najdalszych zakątków świata i układy, które tym światem rządzą. Często za naszymi plecami. Przemoc, o której nikt na co dzień nie chce nawet myśleć, a która dotyka niewinnych, czy tego chcemy czy nie. Luta Karabina to odpowiedź na szaleństwo tej potwornej rzeczywistości. Anioł zemsty, ktoś kogo chcemy widzieć po naszej stronie, gdy dotknie nas ta najgorsza niesprawiedliwość. Bo nie znasz dnia, ani godziny.

Nic dwa razy, a jeśli już to bardziej – Przemysław Piotrowski serwuje nam kawał przejmującej i diabelnie satysfakcjonującej rozrywki w najlepszej możliwej formie. Oczywiście, jeśli tylko lubimy sensację pełną szalonej przemocy, która prowadzi prosto do celu. W cyklu o Lucie Karabinie – matce, która nigdy nie podda się, by odzyskać dzieci – odnajdą się miłośnicy kina w duchu Johna Wicka, „Uprowadzonej”, w których zemsta ma najsłodszy możliwy smak, pachnie solą galonów przelanej krwi i śmierdzi potem wrogów, którzy nigdy nie spodziewają się, skąd nadejdzie kolejny cios. A on zawsze nadchodzi.

Z Lutą Karabiną jeszcze się spotkamy – to dobrze, bo ja potrzebuję takiego oczyszczenia, katharsis w najmocniejszej możliwej formie.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem Czarna Owca.

Dodaj komentarz: