
Poruszająca powieść historyczna z wątkiem medycznym – „Krąg kobiet pani Tan” Lisa See.
Powieści Lisy See poznałam przed laty, kiedy jeszcze byłam tylko zwykłą Kowalską, a nie Wielkim Bukiem. Znalazłam jej książkę na jednym z letnich kiermaszy książkowych przy plaży i przepadłam! O ile pełnej fabuły już nie pamiętam, to pamiętam jedno – to, jak Lisa See ukazała rzeczywistość historyczną sprzed wieków i w jaki sposób opisała brutalne procedury okaleczania stóp chińskim dziewczynkom i kobietom z wyższych sfer. Dzisiaj, po latach, wracam do twórczości tej pisarki, a czytając „Krąg kobiet pani Tan” wróciły tamte emocje i wrażenia. Tym bardziej, że jest to powieść oparta o dzieje prawdziwej chińskiej lekarki z XV wieku! Tytułowej pani Tan…

Yunxian Tan należy do wysokiej rangi chińskiego rodu. Jest dziewczynką i jak każda dziewczynka nie ma za wiele do powiedzenia. Ma nauczyć się dbać o dom, o męża, o służbę. Ma rodzić dzieci, najlepiej synów, wspierać konkubiny i uczyć się, jak dbać o swoje związane stopy. Ale wkrótce okazuje się, że Yunxian ma dar, którym jej rodzina zajmuje się od pokoleń. I zaczyna uczyć się na lekarkę, by móc wspierać inne kobiety. Sama staje się częścią rodziny, zostaje matką, przeżywa rozpacze i chwile szczęścia. A jej życie staje się prawdziwym symbolem i przechodzi do historii.
Niby nie ma w tym nic nadzwyczajnego – kobieta, lekarka, wspiera kobiety. Warto jednak pamiętać, że w XV-wiecznych Chinach nikt nigdy nie pozwalał kobietom z wyższych sfer podejmować takiego zawodu! Akuszerki były traktowane jak nieczyste. Ba! Obcowanie z wydzielinami ciała uznawano za niegodne. Lekarze byli więc trochę takimi filozofami, którzy w poetycki sposób określali choroby i dobierali odpowiednie napary. Jednych faktycznie uzdrawiali, ale kobiety – które cierpiały na powikłania poporodowe, na powikłania po procedurach wiązania stóp, po poronieniach – one często padały ofiarami zwyczajnego kulturowego dystansu. I tytułowa pani Tan stała się dla nich prawdziwym cudem, pomocą, która pozwoliła tak wielu przetrwać.
O tytułowej pani Tan wiemy niewiele – ot, tyle, co z jej własnych pism medycznych, które po sobie pozostawiła, oraz po komentarzach bliskich jej mężczyzn, którzy wspierali i podziwiali jej umiejętności. Lisa See jednak nadała swojej bohaterce formy, charakteru, sprawiła, że stała nam się bliska i współczesna. Jest kobietą z krwi i kości, która cierpi tak, jak cierpią jej pacjentki, przeżywa bowiem te same bolączki i mierzy się z takimi samymi wyzwaniami. Warto dodać, że Lisa See ma talent do opisów historycznych. Na kartach jej powieści ożywa daleka epoka obcej nam kultury. Ożywa dawno zaginiony świat, który teraz możemy tylko odbudowywać w naszej wyobraźni. I w muzeum, oczywiście.
Z przyjemnością wróciłam do twórczości Lisy See i wiem, że na kolejną jej powieść będę czekać z utęsknieniem. To proza historyczna, z rysem kobiecym, ale historią uniwersalną.
O.
*We współpracy z Wydawnictwem FILIA.