Nie ma nic bardziej archetypicznego w fantasy, także młodzieżowym, jak motyw szkoły magii i czarodziejstwa z czego skorzystała Rachel E. Carter, tworząc bestsellerowy cykl Czarnego Maga rozpoczynający się od tomu Pierwszy Rok.
Szkoły magii pojawiały się u klasyków gatunku jak chociażby w cyklu Ziemiomorze Ursuli K. Le Guin, w Świecie Dysku Terryego Pratchetta, w Cyklu Krondorskim Raymonda E. Feista, a także z czasem w młodzieżowej literaturze fantasy u autorów takich Holly Black i Cassandra Clare w cyklu Magisterium, czy jak J.K. Rowling, której Hogwart jest już dzisiaj miejscem kultowym. Popularności tego tropu popkulturowego nie ma się co dziwić, bo szkoła to początek, to geneza, to pierwsze kroki, które zarówno bohaterowie, jak i sam czytelnik stawia w nowym świecie, pełnego nowych praw i rodzących się dopiero historii. Teraz także Akademia w Jerarze dołącza do listy magicznych szkół, do których warto zajrzeć, a może i zostać w niej na dłużej, jeśli tylko najdzie młodego czytelnika ochota.
Ryiah marzy, by pewnego dnia dołączyć do magicznej jednostki bojowej w elitarnej Akademii w Jerarze, jednak nie jest to takie łatwe. Aby stać się pełnoprawnym członkiem Akademii ochotnicy, których jest ponad stu, muszę przejść rok prób, ćwiczeń i egzaminów. Zostanie jedynie garstka najlepszych z najlepszych. Ryiah musi rywalizować zarówno ze swoimi przyjaciółmi, jak i z wrogami, których od pierwszych chwil ma wielu, z księciem Darrenem na czele. Czy Ryiah uda się przetrwać próbę, czy jej marzenie spłonie na panewce?
Z jednej strony widać po powieści Rachel E. Carter, że chciała uniknąć tropów znanych z młodzieżowego fantasy, a może raczej obrócić je na swój indywidualny sposób, niemniej ostatecznie w tych kliszach gatunkowych utknęła. Czytelnik od nowa dostaje przed sobą akademię pełną przyjaciół na śmierć i życie oraz zaciekłych wrogów, antypatycznych nauczycieli i tych dobrych dusz, które ukrywają się pod stężałą maską powagi. Mamy testy, egzaminy, próby, wielkie porażki i małe zwycięstwa, łzy rozpaczy i uśmiechy triumfu. Łatwo przewidzieć jak to wszystko się potoczy, jak to się skończy, ale nie ma jak widać w tym nic złego, biorąc pod uwagę sukces serii Czarnego Maga za oceanem.
Pierwszy rok to lektura leciuchna, młodzieżowa z buntowniczym zacięciem, miejscami mroczna, miejscami urocza, taka, która przypadnie do gustu nastoletnim czytelnikom fantasy, którzy wiedzą, że niektóre opowieści możemy słuchać wiecznie i nigdy się nie znudzą.
O.
*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Uroboros. <3
**Zapraszam na film!
Mimo, że dość kliszowe, to brzmi jak coś po co można z przyjemnością sięgnąć jak będę do rodziny jechać na wszystkich świętych. 🙂
Idealny pomysł! 🙂
Właśnie skończyłam. Nie jest źle, choć widać wyraźny wpływ innych pisarzy.
Tak, to fakt – wpływy widać i podobne tendencje…