Bezsenne Środy: „Niewidzialny człowiek” H.G. Wells – recenzja

Uniwersalny, nieśmiertelny, ponadczasowy „NIEWIDZIALNY CZŁOWIEK” H.G. Wellsa w Bezsenną Środę, czyli kawał klasyki, która wciąż powraca. Czytajmy Wellsa!

„Mogę być niewidzialny – powiedziałem sobie. Dokonanie czegoś takiego będzie jak przekroczenie granic magii. Doznałem, nieskażonej najmniejszymi wątpliwościami, wspaniałej wizji tego, co niewidzialność może znaczyć dla człowieka. Tajemnica! Władza wolność! Wad żadnych nie widziałem. Wystarczy pomyśleć! Ja, obdarty, ubogi, ograniczany na każdym kroku wieczny asystent uczący głupców w prowincjonalnym college’u, mogłem nagle zostać… kimś!”

PRZYPADEK GRIFFINA

„Jestem człowiekiem. Mam ciało. Muszę jeść i pić. Potrzebuję ubrania… ale jestem niewidzialny. Rozumiesz mnie pan? Niewidzialny. To proste. Niewidzialny.”

Nieznajomy pojawił się w miasteczku zupełnie znikąd, pewnego zimowego, lodowatego do szpiku kości dnia. I zadomowił się w miejscowym pubie. Dziwny był i jakiś taki nietypowy: dziwne okrycie, zamaskowana twarz, jakby ukryta przed światem. I te okulary też dziwaczne były. Do tego jego księgi, fiolki, buteleczki… Griffin, bo tak nieznajomy ma na imię, to naukowiec i badacz, który w wyniku tajemniczego eksperymentu stał się niewidzialny. Tak, niewidzialny. I jak na człowieka z nową mocą przystało – tak i Griffin zaczyna korzystać ze swojej niewidzialności. I nikomu nie wyjdzie to na dobre.

ON POKONAŁ CZAS

„Ten człowiek przestał być człowiekiem.”

Historia prosta i nieskomplikowana. Ba, stara jak świat, bo to historia szalonego naukowca, który przekroczył granice poznania i… poszedł o krok dalej. Niewidzialny Człowiek bawi się kosztem innych, wykorzystuje ich do swoich niecnych planów, czerpie radość ze znęcania się i popełniania głupich, nieludzkich żartów. Ale to nie koniec jego niecnych planów i poczynań. H.G. Wells, podobnie jak Robert Louis Stevenson w „Doktorze Jekyllu i Pani Hyde”, pod postacią Niewidzialnego Człowieka obnaża całą ludzkość i ukazuje najbardziej bolesną z prawd – pozory, jakie tworzy człowiek, by ukryć swoją prawdziwą naturę. Niewidzialność to nie szlachetna moc godna przysłowiowego Robin Hooda, ale otwarta ścieżka ku najbardziej zwyrodniałym instynktom.

H.G. Wells był prawdziwym wizjonerem swojej epoki. Wiem, to truizm jakich mało, ale truizm, który warto powtarzać głośno i wyraźnie za każdym razem, gdy o książkach pióra tego wybitnego twórcy mówimy. Jego twórczość oscyluje gdzieś na granicach fantastyki i grozy, penetruje to, co niepoznane, zagląda tam, gdzie przed laty zajrzała Mary Shelley swoim „Frankensteinem”. U Wellsa człowiek również jest konfrontowany jest z tym, co niesamowite i nienazwane (jeszcze), człowiek przekracza granice i sięga ku nowym horyzontom. Tworzy swoje własne ekstremy i idzie o krok dalej z libertyńskim zapędem. Przekracza nawet swoje własne człowieczeństwo. Jak Griffin, czyli tytułowy Niewidzialny Człowiek, którego odcieleśnienie poszło w parze z utratą człowieczej duszy. Na końcu została skorupa bez skrupułów, potwór bez sumienia, bez twarzy i bez serca.

To, co uwielbiam w postaci Niewidzialnego Człowieka to jego uniwersalność, to, jak potrafi przekraczać czas i przenikać epoki. Kiedyś był szalonym naukowcem, który próbował przeniknąć tajemnice natury. Był też nadczłowiekiem, który stawiał siebie ponad innymi ludźmi. Był super anty-bohaterem, jednym z tych, których stawia się obok zamaskowanych istot na pograniczu prawa. Popkulturowym Potworem Frankesteina i komiksową karykaturą samego siebie. Z czasem – i rozpowszechnieniem się freudowskich teorii – jego postać nabrała jeszcze mroczniejszego, perwersyjnego wydźwięku. Idąc tym tropem, kolejne ekranizacje nadały Griffinowi rysów drapieżnika, którego niewidzialność pozwala podglądać, napastować i krzywdzić młode kobiety. Nic bardziej przerażającego, jak ofiara, która nawet nie jest w stanie zobaczyć i rozpoznać swojego oprawcy. Ostatnia odsłona Niewidzialnego Człowieka idzie jeszcze o krok dalej – to metafora przemocy domowej, przemocy psychicznej, opresji i rozpaczy, z jaką mierzy się kobieta, która musi uciekać przed małżeńskim koszmarem. Z pewnością kolejna odsłona powieści H.G. Wellsa znów odkryje jego nowe oblicze – niewidzialność Niewidzialnego Człowieka pozwala rzeźbić go wciąż od nowa i sprawia, że nigdy nie mamy go dość.

Czytajmy Wellsa – to nie tylko klasyka literatury, ale przede wszystkim fantastyczna lektura, która jest bardziej współczesna niż mogłoby się wydawać. Niepokojąca i dająca do myślenia, która sprawia moc frajdy i zostawia po sobie ślad.

Dzisiaj nie zmrużę oka, bo czuję na sobie niewidzialny wzrok.

O.

Dodaj komentarz: