Zabawa motywem gotyckim od jednego z największych eksperymentatorów grozy – „Tylko ona została” Riley Sager.
DOM NA KLIFACH
Był to legendarny Czarny Piątek roku 1929 na amerykańskiej giełdzie. Początek Wielkiego Kryzysu i noc, podczas której Lenora Hope zabiła swoich rodziców i siostrę. Tak mówią, chociaż zbrodni jej nigdy nie udowodniono. Minęły lata, jest rok 1983, kobieta odizolowała się od świata, zamknęła w rozpadającej się rezydencji rodzinnej Hope’s End na Klifach w stanie Maine i nikt jej więcej nie widział. No poza opiekunkami i pracownikami rezydencji, bo Lenora od lat niedomaga i potrzebuje profesjonalnej pomocy. A taką może zapewnić jej opiekunka Kit McDeere. Kit, której przyjdzie stawić czoła tajemnicom Lenory, jej rodziny i swojego własnego życia.
GOTYCKA ŁAMIGŁÓWKA
Powtarzam to od lat – Riley Sager dobrze wie co robi. Jest świadomy gry, jaką podejmuje z czytelnikiem. Bez względu na to, czy to opowieść o nawiedzonym domu, o seryjnym mordercy czy zdesperowanej kobiecie, która lubi patrzeć na innych. „Tylko ona została” to jego hołd złożony powieści gotyckiej. Tej w najbardziej klasycznej, widowiskowej formie. Mamy tu posiadłość o nazwie, która mówi sama za siebie – Hope’s End, czyli Koniec Nadziei. Posiadłość położoną na klifie, w ruinie, której grozi zawalenie i koniec w morskiej topieli. Mamy też tajemniczą, milczącą Lenorę, naszą potencjalną zabójczynię. Kobietę, która ma nie lada historię do opowiedzenia. Mamy też opiekunkę Kit, która sama zmaga się z oskarżeniami i tragicznymi doświadczeniami.
I oczywiście – sekrety zbrodni. To wszystko w nie lada kuszącej oprawie.
Zapachniało mi tutaj „Zagładą Domu Usherów” Edgara Allana Poe. To opowiadanie świeci swój triumfalny powrót do popkultury. Powstają retellingi, seriale na motywach i hołdy literackie. Riley Sager wplótł tutaj takie edgarowy nastrój, poczucie osaczenia i narastającej, wgryzającej się w kości wilgoci. Nie ma tu strachu per se, ale jest zagadka zbrodni, jest sączący się między ścianami obłęd, zamysł kogoś, kto nie pozwoli o sobie zapomnieć. Sager ma zmysł do nawiązań, to nowoczesnych fabuł w konwencji i taka jest właśnie „Tylko ona została”.
Czy to najlepsza powieść Rileya Sagera do tej pory? Całkiem być może! Wydaje się być najbardziej spójna, pisana z rozmysłem i świadomością każdego kolejnego rysu swojego pióra. Nie ma tu błędów, nie ma tu niepotrzebnych wątków, nie ma też nic, co odwraca naszą uwagę od intrygi. A ta jest naprawdę fascynująca, oparta niby na kliszach – jak to u Sagera – ale obrócona tak, żeby czytelnik znowu z zaskoczeniem zakończył lekturę. Gotycki sznyt, ukłon w stronę klasyki gatunku, sagerowska dekonstrukcja w najlepszym tego słowa znaczeniu.
Dzisiaj nie zmrużę oka, bo słychać kroki za ścianą.
O.
*We współpracy z Wydawnictwem MOVA.
Komentarz do: “„Tylko ona została” Riley Sager | Bezsenne Środy”