Wyspa, która wzbudza nie lada kontrowersje. Odosobnione miejsce, o którym krążą niewyraźne plotki w różnych sferach. Odizolowana rezydencja, o której huczą plotkarskie rubryki w codziennych gazetach. Raz należy do znanej filmowej gwiazdy, raz do mafijnego opryszka, a raz do ekscentrycznego milionera, który pragnął uciec i ukryć się przed światem. Nawet jej nazwa zmienia się w zależności od epoki, od świata, w której przyszło jej istnieć – Wyspa Murzynków na początku, potem zwana Wyspą Małych Indian i w końcu Wyspą Żołnierzyków. Czas płynie, nazwy się zmieniają, ale nie zmienia się natura wyspy. Jest tajemnicza, na swój sposób świadoma, miejsce, w którym czai się śmierć.
Ta właśnie wyspa ukryta gdzieś w hrabstwie Devon od 1939 roku przyciąga kolejnych czytelników jak magnes, wciąga w morderczą zagadkę i nakazuje rozstrzygać o losie dziesięciu zamkniętych na niej ludzi. Mowa oczywiście o intrydze wykreowanej przez Królową Kryminału, czyli Agathę Christie i jej kultowej w gatunku powieścci „I nie było już nikogo” znanej również pod tytułem „Dziesięć Murzynków”.
Na wyzwanie niejakiego U.N. Owena na Wyspę Żołnierzyków przybywa osiem pozornie niepowiązanych ze sobą osób. Na miejscu okazuje się, że gospodarz jest nieobecny, a na miejscu, w pięknej, nowoczesnej willi, wypełnionej po brzegi zapasami, czeka jedynie para świeżo zatrudnionych służących. Pierwszy cios następuje już tego samego wieczora, po kolacji – służący, według instrukcji, puszcza nagraną przez pana Owena płytę, na której ten po kolei oskarża swoich gości o popełnione przed laty zbrodnie, za które nie spotkała ich nigdy należyta kara. Wkrótce pada pierwszy trup i tak zaczyna się makabryczna gra, której wtóruje dziecięca rymowanka o dziesięciu niefortunnych żołnierzykach.
„Raz dziesięciu żołnierzyków pyszny obiad zajadało.
Nagle jeden się zakrztusił – i dziewięciu pozostało.Tych dziewięciu żołnierzyków tak wieczorem balowało,
Że aż rano jeden zaspał – ośmiu tylko pozostało.Ośmiu dziarskich żołnierzyków po Devonie wędrowało.
Jeden zostać chciał na zawsze… No i właśnie tak się stało.Siedmiu żołnierzyków zimą do kominka drwa rąbało.
Jeden zaciął się siekierą – sześciu tylko pozostało.Sześciu wkrótce znęcił miodek. Gdy go z ula podbierali,
Pszczoła ukuła jednego – i tylko w piątkę zostali.Pięciu sprytnych żołnierzyków w prawie robić chce karierę.
Jeden już przymierzył togę – i zostało tylko czterech.Czterech dzielnych żołnierzyków raz po morzu żeglowało.
Gdy wychynął śledź czerwony, zjadł jednego – trzech zostało.Trójka miłych żołnierzyków Zoo sobie raz zwiedzała.
Gdy jednego ścisnął niedźwiedź, dwójka tylko pozostała.Dwóch się w słonku wygrzewało pod błękitnym czystym niebem,
Ale słońce tak przypiekło, że pozostał tylko jeden.A ten jeden, ten ostatni, tak się przejął dolą srogą,
Że aż z żalu się powiesił i nie było już nikogo.”
Czy można wyobrazić sobie bardziej niepokojącą fabułę? Bardziej teatralną w swoim wyrafinowaniu? Bardziej hipnotyzującą w swoim okrucieństwie? Bez wątpienia Agatha Christie stworzyła klasykę, której ciężko się oprzeć, a której nie można nie docenić, nawet po tylu minionych latach. „I nie było już nikogo” zaskakuje na każdym kroku – cięte, proste rozdziały, a każdy odpowiada innej osobie dramatu. Innej ofierze. Bo nie ma wątpliwości, jak zakończy się ta opowieść. Tylko morderca pozostaje niewidzialny, niemy, tak jakby był, a wcale go nie było. Zagadka iście idealna, a sama lektura to czysta przyjemność – krwawa, niepokojąca, a jednak dziwnie satysfakcjonująca od początku do samego końca.
Jest w tej fabule nutka nieprawdopodobieństwa, dzięki której można wracać co kilka lat do „I nie było już nikogo” i ciągle odkrywać coś nowego. Sam wierszyk to podstawa, od której wszystko się zaczyna, kolejny trop i żołnierzyk, któremu nie jest dane żyć. Jeśli chodzi o zakończenie, nie wielki finał, ale zakończenie właśnie i rozwiązanie zagadki, to należy przyznać, że może pozostawić nutkę niedosytu, jednak idealnie pasuje do całej koncepcji fabularnej i do teatralnej konwencji, która tutaj narzuca się sama. Przerysowanie, sztuczność, dramat, a napięcie narasta z chwili na chwilę i pędzi naprzód, nie dając czytelnikowi złapać oddechu.
Wniosek z lektury nasuwa się jeden – Agatha Christie po tych wszystkich latach pozostaje niedoścignioną Królową Klasycznego Kryminału i kto dzisiaj sięga po dziecięce rymowanki przy pisaniu kryminałów, ten zawsze musi wiedzieć, że nie dogoni jej dziesięciu żołnierzyków, Murzynków, ani małych Indian, choćby bardzo bardzo tego chciał.
Dzisiaj nie zmrużę oka, bo nie pozostał już nikt.
O.
*Recenzja powstała we współpracy z Księgarnią Internetową WOBLINK. <3
Jej najlepsza ksiazka!!!
😀
Uwielbiam Agathę, a tę książkę darzę wielkim sentymentem, bo od niej zaczęła sie moja przygoda z autorką 🙂
U mnie konkurs – książka pod moim patronatem – zapraszam 🙂
Niezaprzeczalnie to najlepsza powieść Agathy Christie. Przeczytałem ją chyba ze 4 razy. I zawsze stanowi źródło doskonałej lektury 🙂
p.s. zapraszam do mnie po inspirację do Bezsennych Śród, właśnie przeczytałem nowy zbiór opowiadań z Biblioteki Grozy czyli „Koszmary” Lovecrafta. Polecam serdecznie 🙂
To moja druga lektura i nic nie pamiętałam z pierwszej, więc czytało się przednio. 😀
O! Wpadnę do Ciebie na pewno .:)
To pierwsza książka od Agathy jaką przeczytałem. Było to chyba w gimnazjum. Wtedy pokochałem kryminały 🙂
Jesteś moją ulubioną booktuberką, teraz będę też wpadał na bloga 🙂
Nie wiem czy słyszałaś ale powstał miniserial na podstawie książki. U siebie na blogu o nim pisałem, więc jeśli lubisz te klimaty to zapraszam 🙂 doriangray.pl
Z serdecznymi pozdrowieniami
Dorian Gray