Małe miasteczka i wioski od dawien dawna stanowią wdzięczny temat dla literatury. Inspirują pisarzy swoją uroczą swojskością, kolorytem lokalnym, tym, co tak kusi spragnionych dziwności mieszczuchów. Ile w nich jest tajemnic! Ile sekretów z dziada pradziada chowanych skrycie! To istne kopalnie złota dla twórców szukających porządnej, charakterystycznej fabuły. Także nasze polskie rodzime wsie i rozsiane po kraju miasteczka mają właśnie w sobie to „coś”, a ich mieszkańcy nie dają sobie w kaszę dmuchać. Pewnie nawet samemu diabłu potrafiliby się postawić.
Myślicie, że nie byłoby to możliwe? Marcin Mortka wypuszcza piekielne siły na ziemię, by wystawić małomiasteczkową cierpliwość na próbę w przezabawnej, humorystycznej, nieco prześmiewczej powieści „Projekt Mefisto”.
Piekielna korporacja wysyła diabła Zygmunta do niewielkiej miejscowości zwanej Wypluty. Cel? Wprowadzić w życie specjalny projekt Mefisto, który pozwoli siłom piekielnym odzyskać utraconą nad ludźmi władzę. Obojętność przejęła społeczeństwo, a jak powszechnie wiadomo obojętność prowadzi do nudy i bezczynności, co ogranicza ilość popełnianych czynnie grzechów do minimum, a tak być nie może. Jednak Wypluty i jego mieszkańcy zdają się być odporni na wyrafinowane diabelskie uroki, co wprowadza Zygmunta w nie lada konsternację. Wkrótce okazuje się, że diabelski pomiot ma w Wyplutach naturalnych wrogów – rusałki, wodniki, wilkołaki, czarownice, a nawet leszego! Niesamowita słowiańszczyzna staje w szranki z diabłem, by w końcu wspólnie dostrzec wroga silniejszego od nich wszystkich.
Wytrawny czytelnik zazwyczaj nie potrafi oprzeć się wybornej metaforze, a taki metaforyczny zamysł wydaje się, że towarzyszył Marcinowi Mortce przy tworzeniu „Projektu Mefisto”. Mamy tu chrześcijańskie siły zła, które stają w szranki z chaotycznymi siłami pogańskiego świata przeszłości. Mamy cywilizację, która ze swoimi regułami, protokołem i tabelkami, próbuje pokonać naturalną zwyczajność, życie takie jakie jest, bez formalności. Mamy Polskę uwikłaną w globalnowioskowy styl bycia, zamysł na siłę dopasowany do naszych potrzeb, skonfrontowany z nadwiślańską wrażliwością, wiejsko-miejską, klasycznie słowiańską. Na dokładkę widać tu jak na dłoni biurokratyczny absurd codzienności, który nijak ma się do prawdziwego życia, spoza korporacji. Szok przychodzi tutaj wtedy, gdy diabeł uwikłany w punktację, która prowadzi donikąd, w bezcelowy zamysł rywalizacji i wyścigu piekielnych szczurów orientuje się, że nic nie działa w Wyplutach według jego zasad. Co więcej – wymyka się im i umyka wszelkim klasyfikacjom.
Sięgając po „Projekt Mefisto” Marcina Mortki spodziewajmy się lektury przyjemnej, ze smakowitym twistem, tym bardziej jeśli chcemy odczytywać jej metaforyczny sens. Natomiast jeśli czytelnikowi nie zależy na szukaniu dodatkowych, ukrytych znaczeń, czytaniu symboliki, ten również ma szansę czerpać radość z lektury. W takim wypadku może liczyć na lekką, miejscami niebagatelnie wulgarną zabawną opowieść o diable na polskiej ziemi, o małym miasteczku, które stawiło opór samemu piekłu i pradawnych mitach, które czasami ożywają, gdy zaistnieje taka potrzeba. Wydźwiękiem „Projekt Mefisto” przypomina co nieco uroczą „Szeptuchę” Katarzyny Bereniki Miszczuk (recenzja TUTAJ), a atmosferą oraz rubaszno-żulową męskością cykl o Jakubie Wędrowyczu – tutaj jednak muszę nadmienić, by nie trzymać mnie za słowo, bo Wędrowycza znam jedynie z obszerniejszych fragmentów, więc mogę się mylić. Podstawą jest wykręcona, małomiasteczkowa polskość i krzywe zwierciadło naszej rzeczywistości, co ostatecznie daje portret podwójny, komiczny, z przymrużeniem oka, miejscami zaskakująco trafny i prawdziwy. Pełna sarkazmu parodia uwikłanego w bezsens życia z diabelskim humorem.
O.
FABUŁA:
- Diabeł Zygmunt próbuje zwerbować nowych grzeszników na rzecz korporacji Piekło. Niestety mieszkańcy miasteczka Wypluty, do którego trafia, zdają się być dziwnie oporni na jego diabelskie uroki. Wkrótce okazuje się, że w Wyplutach diabeł to najmniejsze możliwe zło.
TEMATYKA:
- Humor, małe miasteczka, piekło i diabły, mitologia słowiańska, pogaństwo, chrześcijaństwo;
DLA KOGO?
- Dla wielbicieli humorystycznych, nieco sarkastycznych w wydźwięku opowieści, przy których nie sposób się nie śmiać.
*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem W.A.B. <3
**Zapraszam na filmik!
Nazwa miejscowości – genialna 🙂