„Słowik” Kristin Hannah – recenzja

bombla_slowik

W ostatniej dekadzie II Wojna Światowa oficjalnie przeszła do tzw. mainstreamu. Stała się integralną częścią głównego nurtu popkultury, jednym z najpopularniejszych tematów wykorzystywanych zarówno w  kinie, w grach komputerowych, ale przede wszystkim we współczesnej literaturze. Doświadczenia wojny – te prawdziwe, zmyślone, czy inspirowane faktami historycznymi – stanowią podstawowe motywy w bestsellerowych powieściach ostatnich lat, nagradzanych zarówno przez jury różnorodnych nagród, jak i przez samych czytelników. Pisarze sięgają do globalnej pamięci i kolektywnych doświadczeń milionów, którym udało się przetrwać. Nie trzeba już być świadkiem samych wydarzeń, nie musi być to bolesne rodzinne wspomnienie, czy pokoleniowa trauma – wystarczy zaczerpnąć pomysł z setek tysięcy niezwykłych drugowojennych historii, które wciąż czekają na odkrycie, a o których pamięć należy pielęgnować.

Taki właśnie prawdziwy wycinek historii zainspirował Kristin Hannah do napisania powieści „Słowik” (oryg. „The Nightingale”), która ujęła serca czytelników, zyskując tytuł książki roku według portalu Goodreads. Co prawda sama fabuła jest zmyślona, jednak jej najważniejszy element oparty został o dzieje dziewiętnastoletniej Andrée de Jongh, belgijskiej bojowniczki ruchu oporu, która pomagała w zorganizowaniu trasy przerzutowej dla uciekinierów z obozów jenieckich. Nawet po schwytaniu Andrée nazistowskie gestapo nie chciało uwierzyć, że to właśnie ona odegrała tak ważną rolę w ratowaniu ludzkiego życia, tylko ze względu na jej wiek i płeć. Po wojnie została odznaczona medalami zasługi i dożyła późnego wieku, umierając w 2007 roku jako legenda.

„Czy jej przeznaczeniem było spędzić wojnę w tym domu? Czy jak bezwolna, posłuszna dziewczynka miała prać, sprzątać i wystawać w kolejkach po racje żywności? Czy miała się biernie przyglądać, jak nieprzyjaciel robi z Francją co chce?”

Dwie siostry Vianne i Isabelle dzieli niemal wszystko – wiek, styl życia, motywacja i marzenia. Vianne to wiejska nauczycielka, która w dniu wybuchu wojny pragnie jedynie przetrwać z godnością, tęskniąc za mężem na froncie, dbając o dom pod jego nieobecność i chroniąc swoją córeczkę oraz najbliższe otoczenie. Dziewiętnastoletnia Isabelle jest w gorącej wodzie kąpana. Nieustraszona, odważna aż do przesady pragnie być jak legendarne kobiety Wielkiej Wojny, chce dołączyć do ruchu oporu i zapisać się na kartach historii. Obie siostry, pomimo pozornych różnic, łączy jedno – mają wielkie serca i nie boją się reagować wtedy, gdy najważniejsze dla nich wartości zostają zagrożone. Obie na własną rękę podejmują walkę w okupowanej przez Niemców wojennej Francji udowadniając, że to właśnie wojna pokazuje to kim jesteśmy naprawdę.

okladkowy242

W swojej powieści Kristin Hannah postawiła przede wszystkim na emocje. Skumulowała w „Słowiku” wszystkie możliwe elementy, które kojarzą się traumą i bolączkami okresu II Wojny Światowej. Pod tym względem odebrała co nieco swojej historii realizmu, naznaczając ją nadmiarem wrażeń. To co najważniejsze, czyli ruch oporu i niezwykła, prawdziwa opowieść o dziewczynie, która dokonała niemożliwego miejscami ginie pod bolesnymi, znanymi dobrze motywami, wobec których również nie można pozostać obojętnym. Kristin Hannah opisuje m.in. problemy macierzyńskie, utratę dzieci, gwałt, żałobę, Holokaust, ukrywanie żydowskich dzieci, poświęcanie jednostki na rzecz zbiorowości, relacje francusko-niemieckie, zakazane uczucie, czy pierwszą miłość. Rozłożenie nacisku na wszystkie powyższe elementy oraz rozdwojenie opowieści sprawiają, że ta najważniejsza część, czyli akcja po kryptonimem Słowik (z fr. Rossignol – od panieńskiego nazwiska bohaterek) zanika w emocjonalnej narracji. Na końcu zostają wszystkie odmiany wojennej kobiecości i możliwe, że to na tym najbardziej zależało pisarce.

„Kobiety żyją dalej. Dla nas ta wojna była czym innym niż dla nich [mężczyzn]. Kiedy się skończyła nie brałyśmy udziału w paradach, nie dostawałyśmy medali, nie wspominano o nas w książkach historycznych. W czasie wojny robiłyśmy to, co do nas należało, a gdy się skończyła, pozbierałyśmy kawałki i zaczęłyśmy życie od nowa.”

Jak przystało na nowoczesne podejście do drugowojennej tematyki, idąc tropem np. „Światła, którego nie widać” Anthony’ego Doerra, tak i „Słowik” to powieść paradoksalnie lekka, niemal filmowa, napisana pod scenariusz ekranizacji. Najważniejszy jest tutaj ładunek emocjonalny, jaki historia sióstr Vianne i Isabelle wywołuje w czytelniku. To dzięki towarzyszącym lekturze emocjom mamy szansę zapamiętać „Słowika” na dłuższy czas, na nowo odkryć znaczenie kobiecych bojowniczek o wolność, poznać ich wspaniałe, naznaczone niespotykaną odwagą historie. Pamięć, zbiorowa, globalna odgrywa przy lekturze najistotniejszą rolę – pielęgnowanie wydarzeń, które odmieniły oblicze rzeczywistości, dzięki którym równowaga zachodniego świata została przywrócona, a my dzisiaj jesteśmy tym, kim jesteśmy, bez konieczności poświęcania swojego życia i oddawania części swojej duszy. Nigdy nie można o tym zapomnieć, bo:

„To nie zapomnienia potrzebujemy, Vianne – odparł muskając jej wargi pocałunkami – ale pamiętania.”

O.

paseczeknaskroty

FABUŁA:

  • Francja pod okupacją niemiecką. Dwie siostry Vianne i Isabelle podejmują walkę z najeźdźcą, każda na swój sposób, zapisując swój ślad na kartach historii.

TEMATYKA:

  • II Wojna Światowa, Francja, ruch oporu, kobiety w czasie wojny, naziści, obóz koncentracyjny.

DLA KOGO?

  • Dla wielbicieli emocjonalnych, współczesnych wojennych historii, nawiązujących do prawdziwych wydarzeń.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Świat Książki. <3

podziekowanienewswiatksiazki

**Zapraszam na filmik! 🙂 

Komentarze do: “„Słowik” Kristin Hannah – recenzja

  1. katia napisał(a):

    Cudowna powieść. „Słowika” przeczytałam w niecałe dwa dni, miałam pewne obawy przed rozpoczęciem lektury – z jakiegoś powodu spodziewałam się kiczowatego romansu. Na szczęście moje obawy okazały się nieuzasadnione 🙂 Kristin Hannah napisała świetną książkę o trudnych wyborach i koszmarze wojny, będę ją polecać innym.

  2. Paulina napisał(a):

    Uwielbiam taką tematykę 🙂 Postaram się jak najszybciej sięgnąć po „Słowika” 🙂

    Pozdrawiam, nietylkooksiazkaach.blogspot.com

  3. yvotsh napisał(a):

    Właśnie skończyłam czytać 'Słowika’ i powiem szczerze dawno żadna powieść nie wywarła na mnie takiego wrażenia.Od początku próbowałam zgadnąć kto? co? i jak? i oczywiście okazało się na końcu, ze co… wielkie zaskoczenie. Wzruszające, ale piękne.
    Na początku kibicowałam isabelle, uważając Vianne za nierozgarniętą żoncię, która zginie na wojnie, ale w miarę czytania to na nią przeniosłam swoją sympatię. przez 2/3 książki to jej kibicowałam i to jej losy bardziej mnie zaczytały.
    Wojna,dwie kobiety, różne wybory – ale obie na swój sposób okazały się bohaterkami. polecam 'Słowika’.

  4. Janusz Białas napisał(a):

    Taa, książka oparta na dziejach dziewiętnastowiecznej belgijskiej bojowniczki Andrée, a została schwytana przez Gestapo. Już jako babcia? Może jako stulatka? ,,Słowik” to brednia, grafomania, manipulujące ludzkimi emocjami czytadło. Francuzki podczas II Wojny Światowej kolaborowały na potęgę z Niemcami, w ,,Słowiku” są bardziej bohaterskie od Powstańców Warszawskich. Co z brednie. Książka napisana fatalnym, prostackim stylem, językiem mało uzdolnionej licealistki. Nie wiadomo po co opisy przyrody, opis otwierania drzwi zajmuje pół strony (podniosła rękę, ruszyła ręką, zbliżyła ją do klamki, uchwyciła ją itd.). II Wojna dla pseudo autorki zaczyna się od napaści III Rzeszy na Francję. Jasne, wszystko już wiemy. Autorka czytelnika ma za idiotę, tłumacząc mu łopatologicznie w tekście (nie w przypisach, sic!) co to linia Maginota. Tylu bredni już dawno nie widziałem nagromadzonych w jednym tekście. Może iść w konkury z ,,Małym życiem”.

Dodaj komentarz: