Bezsenne Środy: „Przy moście nad Sowim Potokiem” Ambrose Bierce

O czasie, który rozpływa się przed śmiercią skazanego wisielca snuje swoją opowieść mistrz groteski i amerykańskiego gotyku Ambrose Bierce w jednym z najznamienitszych opowiadań Przy moście nad Sowim Potokiem.

Podobno, tuż przed śmiercią, czas traci swoje niezmienne właściwości. Rozpływa się, rozciąga, dzieli tak, że nie ma teraźniejszości, nie ma przyszłości, ani przeszłości. Wszystko istnieje tu i teraz albo wcale. Wszystko jest jednością albo niczym. Ci, którzy stanęli u progu śmierci mówią o życiu przelatującym przed oczami, o wspomnieniach, które uderzają z impetem, które trwają ułamek sekundy, a jakby trwały całą wieczność. Czas przed momentem ostatecznej ciemności może ciągnąć się w nieskończoność, może dawać nadzieję

Na moście kolejowym nad Sowim Potokiem w północnej Alabamie stoi człowiek wpatrzony we wzburzony nurt. Ma związane ręce, pętlę na szyi, a teraz czeka jedynie na ostatnią salwę swoich oprawców. Trwa Wojna Secesyjna on jest dumnym dżentelmenem Południa, panem plantacji, a oni Jankesami, maszerującymi ku morzu, plądrującymi wszystko co spotkają na drodze, kontynuując taktykę spalonej ziemi swojego dowódcy, bezlitosnego Shermana. Człowiek z pętlą na szyi czeka na śmierć, a w nurcie rzeki dostrzega możliwość ucieczki.

Ambrose Bierce być może był świadkiem niejednej takiej śmierci jak ta, którą opisał w Przy moście nad Sowim Potokiem. Ten enigmatyczny amerykański pisarz, który jest zaliczany dzisiaj do grona najwybitniejszych twórców grozy, w odróżnieniu od bujających w czarnych obłokach gotyckich romantyków, twardo stąpał po ziemi. Był żołnierzem Północy podczas Wojny Secesyjnej i brał czynny udział w najokrutniejszych i najsłynniejszych bitwach jak bitwa pod Shiloh, czy Franklin. Został poważnie ranny w głowę, cierpiał na omdlenia i zawroty głowy, by ostatecznie zrezygnować z kariery wojskowej i poświęcić się pracy dziennikarza oraz pisarza. Jego twórczość to amerykański gotyk w pigułce (w południowej odsłonie znany chociażby z twórczości Flannery OConnor klikajcie tutaj) brutalna, bezwzględna, bezlitosna groza ludzkiej codzienności, pełna przemocy, okrucieństwa, sadyzmu. U niego nic nie jest przypadkowe, a człowiek staje się największym z potworów.

Przy moście nad Sowim Potokiem to zaledwie kilka akapitów, a Ambrose Bierce jakby uparł się, by w zaledwie kilku detalach zawrzeć całą, skondensowaną opowieść o umieraniu. Symboliczny most, który jest jak przejście między światami. Tańczące na falach potoku polano dające złudną obietnicę. Zwiadowca o dwóch twarzach, prawdy i kłamstwa. Wszechobecna szarość, która jest jak przedśmiertna mgła, jak majaki, w których rzeczywistość zlewa się z wyobrażeniami. Pętla zacieśnia się szyi, potok szumi pod stopami, zmysły wyostrzają się nic już nie jest pewne dla wisielca czekającego na śmierć i nic nie jest pewne dla czytelnika, który czeka razem z nim.

Dzisiaj nie zmrużę oka, bo na moście zwisa pętla i czeka na swoją ofiarę.

O.

*Przy moście nad Sowim Potokiem to jedno z najsłynniejszych opowiadań amerykańskich, które znajdziecie w wydanym w Polsce zbiorze Jeździec na niebie i inne opowiadania, albo ZA DARMO, w oryginale, na stronie AmbroseBierce.org (klik! Klik!)

Komentarze do: “Bezsenne Środy: „Przy moście nad Sowim Potokiem” Ambrose Bierce

  1. Pożeracz napisał(a):

    Mi się najbardziej u Bierca podobała ta dbałość o szczegóły – widoczna zwłaszcza przy drugim czytaniu. Pierwsze czytanie kończy się wielki zaskoczeniem, a przy drugim dostrzega się, ile śladów dla czytelnika pozostawia autor.

    • Bombeletta napisał(a):

      Ja bym nawet powiedziała, że to jedno z tych opowiadań, do którego warto wrócić kilka razy – Bierce poukrywał mnóstwo szczegółów, mnóstwo symboli. Rewelacja. 🙂
      W ogóle teraz zaczynam odkrywać wreszcie Bierce’a i powiem Ci – WOW. Po kolejnej lekturze Sowiego Potoku przeczytałam „Olej z psa” – to jest tak mocne, że nawet nie wiem, czy nie mocniejsze od Edwarda Lee w tej swojej bezduszności!

Dodaj komentarz: