Upalne lato, sezon letni nad jeziorem i zakrwawiony pusty namiot na środku polany, ale ciała brak, czyli kolejne wyzwanie dla Bernarda Grossa z chełmżańskiej policji w Wadzie Roberta Małeckiego.
Sierpniowe powietrze nad chełmżańskim jeziorem aż drga od upału, rozpalone, duszące, zwiastujące nadchodzącą burzę. Bernard Gross zostaje wezwany na leśną polanę w okolicy plaży, na której stoi pusty, zakrwawiony namiot. Wszystkie ślady wokół wskazują na brutalną zbrodnię, szkopuł w tym, że brakuje samego potencjalnego ciała, narzędzia owej zbrodni oraz sprawcy. Sytuacja zagęszcza się, kiedy Gross otrzymuje akta starych, otwartych spraw i w nich odnajduje ślady, które zaprowadzą go daleko w przeszłość. Czy to możliwe, by cokolwiek wydarzyło się w tym namiocie miało coś wspólnego z rodzinną tajemnicą sprzed lat?
Hipotetyczne morderstwo bez ciała, bez sprawcy, bez narzędzia zbrodni. Robert Małecki zabił czytelnikom i swoim bohaterom prawdziwego ćwieka. Nieczęsto bowiem się zdarza, by opowieść kryminalna rozpoczynała się niczym poza poszlakami i domysłami. Kto zginął na polanie? Kto jest sprawcą? Dlaczego i w jaki sposób dokonał morderstwa? Znowu coś się nie zgadza i stąd ta tytułowa wada skrzywione spojrzenie na rzeczywistość, która od razu zakłada jakiś błąd. Zostały niedopowiedzenia, tylko cienie, puste miejsca, których przestrzeń trzeba czymś wypełnić, żeby całość miała sens. I ta ciężka, dusząca, lepka od potu i brudna od pyłu atmosfera, w której muszą paprać się bohaterowie. Czuć między stronami, że nadchodzi burza, powietrze jest aż naelektryzowane, okolica jeziora aż buzuje od napięcia. Coś pęknie, prawda wyjdzie na jaw.
Polska kryminałem stoi, a Robert Małecki udowadnia po raz kolejny, że jest jednym z najbardziej wyrazistych i wartych poznania głosów w swoim gatunku. Wada podobnie jak jej poprzedniczka Skaza (recenzja TUTAJ) udowadnia, że w tajemnicach przeszłości kryją się odpowiedzi na najbardziej dręczące pytania. W cudzych historiach, w dramatach rodzinnych i małżeńskich sekretach leży klucz do zagadki, trzeba go tylko odnaleźć, odkryć jego prawdziwe znaczenie. I znów Małecki intryguje czytelnika, wciąga w zawiłości swojej fabuły, bo kto to widział zbrodnię bez ciała? Pustkę, cienie i niedopowiedzenia? Teraz pozostaje wypełnić je tylko makabryczną całością.
O.
*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Czwarta Strona. <3
**Zapraszam na filmik i na konkurs!
„Skaza” bardzo mi się podobała. „Wadę” chyba też zakupię. =)