Dreszczowiec psychologiczny i opowieść o podwójnym obliczu piękna, o okrucieństwie przemocy oraz bezwzględnym pożądaniu w debiucie Joanny Łopusińskiej „Śmierć i Małgorzata”.
Małgorzata Detman przypominała anioła – długie, spływające puklami blond loki, błękitne oczy, dobre, choć naiwne czasami serce. Teraz Małgorzata leży w łóżku w swoim rodzinnym domu – pobita, zgwałcona, martwa… Odnaleziona o poranku przez niedoszłego narzeczonego Henryka Wierońskiego czeka na rozwiązanie zagadki swojej śmierci. Henryk szybko staje się jednym z podejrzanych, tym bardziej, że niesprzyjające okoliczności wskazują właśnie na niego. Tylko w tej sprawie nic nie będzie proste, a sama Małgorzata okaże się kryć sporo mrocznych sekretów, o czym wkrótce przekonają się jej najbliżsi.
Piękna, młoda kobieta i okrutna, bestialska śmierć. Delikatne ciało potraktowane z brutalną, nieobliczalną siłą. Przejrzyste życie z zewnątrz i mroczne tajemnice wnętrza. Joanna Łopusińska zbudowała swoją opowieść na działających na wyobraźnię czytelnika, miejscami drastycznych wizualnych kontrastach. Natomiast uporządkowany, czarno-biały świat bohaterów okazuje się mieć niepokojące odcienie szarości, a pośród nich kryją się odpowiedzi na dręczące wszystkich pytania.
„Śmierć i Małgorzata” okazuje się być opowieścią o obsesjach, o kiełkującej przemocy, o niemocy radzenia sobie z własnymi instynktami. To historia niekontrolowanego pożądania, mężczyzn, którzy pragnęli zbyt mocno i kobiet, które nie dostrzegły zagrożenia błyskających kłów. O maskach, jakie nosimy, o rolach, jakie przyjmujemy, o utkanych z kłamstwa rzeczywistościach, które po śmierci rozpadają się w szwach. Po lekturze rodzi się przygnębiające wrażenie niemocy, a myślą jeszcze długo można zostać przy Małgorzacie.
Jestem ciekawa, w jakim kierunku pójdzie teraz Joanna Łopusińska, a ja czekam na kolejną tak przejmującą historię spod jej pióra.
O.
*Recenzja powstała we współpracy z Domem Wydawniczym Rebis.
**Zapraszam na film i na KONKURS.