„Dziennik z bunkra” Kevin Brooks – recenzja

Szokująca, zaskakująca, diabelnie mroczna opowieść dla starszej młodzieży i dorosłych – „Dziennik z bunkra” Kevina Brooksa.

Szesnastoletni Linus dochodzi od wniosku, że w sumie mógł to przewidzieć – niewidomy facet w środku nocy, sam przy samochodzie… A on dał się wciągnąć w pułapkę jak jakiś dzieciak. Teraz siedzi sam, gdzieś pod ziemią, bez jedzenia, bez picia, pośród sześciu betonowych pokoi, kuchni i łazienki. Ze światem zewnętrznym, a w zasadzie z tym, który bacznie obserwuje każdy jego ruch i słucha każdego słowa, łączy Linusa tylko winda. To w windzie wkrótce znajduje dziewięcioletnią dziewczynkę, a potem dołączają do niego kolejne ofiary porywacza. Sześć pokoi, sześć niepowiązanych ze sobą osób, sześć tak różnych charakterów. Kto ich uwięził, dlaczego to zrobił i jaki w tym ma cel?

"Dziennik z bunkra" Kevin Brooks
przeł. Mateusz Rulski-Bożek

Podobnie jak w poprzedniej powieści autora „IBoy”, Brooks znów nie pozostawia złudzeń i zbija czytelnika z nóg. „Dziennik z bunkra” ukazuje zniewolonych siłą ludzi, wystawionych na najcięższe próby, pozbawionych szansy ucieczki. Zamknięci w betonowym bunkrze, gdzieś pod ziemią, skazani na łaskę obcego zwyrodnialca spojrzą w oczy największej możliwej ciemności. Na jaw wyjdzie ich prawdziwa natura, ich zalety i wady, ich bolączki i przywary. Kevin Brooks snuje tę opowieść głosem dorastającego, pogubionego chłopaka, którego błyskotliwość pozwoli mu dostrzegać więcej niż pozostałym więźniom. Każdy dzień, każdą godzinę skrupulatnie zapisuje w tytułowym dzienniku, ukazując przemianę jaka zachodzi w nim samym i ludziach wokół niego.

Książka Brooksa to niepokojąca lektura, miejscami przygnębiająca, ukazująca największy możliwy koszmar, dlatego nie polecam jej dorastającym dzieciakom, ale dorosłym lub w dorosłość już wchodzącym czytelnikom.

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Zielona Sowa.

**Zapraszam na film i na KONKURS!

Dodaj komentarz: