„Niech stanie się światłość” Ken Follett – recenzja PATRONACKA

Kiedy Kingsbridge nie było jeszcze Kingsbridge, a sen o katedrze dopiero miał się ziścić… „Niech stanie się światłość” Kena Folleta.

przeł. Anna Dobrzańska

POCZĄTKI KINGSBRIDGE

Pierwsze tysiąclecie powoli dobiega końca, nadciąga czas wieków ciemnych. Anglia pogrąża się w chaosie. Najazdy wikingów, Normanów i Walijczyków pustoszą kraj, sieją terror i zniszczenie.  W tych trudnych czasach, ogarniętych przez wielką historię próbują odnaleźć się zwykli ludzie.  Piękna normandzka księżniczka, która ucieka przed własną rodziną. Młody szkutnik, który traci wszystko, by szukać nowej nadziei. I ambitny mnich, któremu marzy się o stworzeniu nowego centrum nauki. Ich losy splotą się na przestrzeni kilku lat, a połączy ich wspólna walka, ideały oraz wspólni wrogowie.

EPICKA OPOWIEŚĆ!

Kto jak kto, ale Ken Follett potrafi tworzyć niesamowite powieści historyczne!

Ciemność i światło, zmierzch i świt, koniec i narodziny nowej cywilizacji – tym razem autor cpofa się w czasie i bierze pod lupę wieki ciemne, ten krótki okres, który wprowadza czytelnika w epokę Średniowiecza. Zanim wystrzeliły w górę świetliste katedry, zanim rozbłysły witraże w oknach, zanim bogate opactwa i zamki zapełniły Europę, świat na chwilę zamarł w ciemnościach, wstrzymał oddech. Rozpoczęły sie najazdy barbarzyńskich plemion, nastąpił upadek kultury i cywilizacji. Musiały minął kolejne lata, by świat podniósł się z kolan. „Niech stanie się światłość” pięknie ukazuje ten czas przesilenia, moment, gdy powrócili wizjonerzy przyszłości, a z nimi powróciła nadzieja.

NIE TYLKO HISTORIA!

Warto jednak pamiętać, że twórczość Kena Folletta to nie tylko historia, nie tylko fascynujący przekrój epoki – to także wielkie ludzkie namiętności, najintensywniejsze uczucia, miłość i nienawiść, które napędzają, by tworzyć i niszczyć. Czyta się z zapartym tchem, niemal na wdechu, z poczuciem narastającego zachwytu. Follett zadbał o najmniejsze szczegóły, o wszystkie te detale, które tworzą średniowieczny świat, który wydobywa się z mroku.

Miłośnicy trylogii o fikcyjnym Kingsbridge z pewnością z radością poznają początki tej osady, która z biegiem lat zamieniła się we wspaniale prosperujące miasto. „Niech stanie się światłość” uzupełnia tę historię i sprawia, że czytelnik od razu ma ochotę sięgnąć po kolejne tomy. Tak zrobiłam ja. Monumentalne!

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Albatros.

**Zapraszam na film i na KONKURS!

Komentarze do: “„Niech stanie się światłość” Ken Follett – recenzja PATRONACKA

Dodaj komentarz: